Pani Beata przeżyła śmierć kliniczną i opowiedziała dokładnie co widział po drugiej stronie gdy była zawieszona pomiędzy życiem a śmiercią. Pani Beata była gościem programu „Pytanie na śniadanie” w TVP i właśnie tam opowiedziała to co przydarzyło się jej jako także: Przez 4 lata wysyłała SMS-y do swojego nieżyjącego ojca. Nagle dostała odpowiedź i nogi się pod nią ugięłyOkazało się, że w wieku 17 lat kobieta miała bardzo groźny wypadek komunikacyjny. Gdy przewieziono ją do szpitala nagle jej funkcje życiowe ustały, doszło do zatrzymania krążenia w jej ciele. I to wtedy zaczęły się dziać te dziwne rzeczy. Opowiadała że widział kilka światów na raz. Opisywała swoisty stan zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią. Wtedy opowiedziała co zobaczyła i co czuła:Pani Beata przeżyła śmierć kliniczną, opowiedziała co jest po drugiej stronie“Można powiedzieć, że utratę świadomości, potem spadanie w czarny tunel, czyli można powiedzieć “klasycznie”, później grunt pod nogami i nagle znajdujemy się, najkrócej mówiąc, w rzeczywistości poszerzonej percepcji, ponieważ dzieją się trzy rzeczy naraz, które ja widzę” –powiedziała pani BeataMówiąc dalej opisuje, że widziała jednocześnie szpital i wszystko co się w nim dzieje, oraz ten drugi świt. Opisuje cudowna architekturę i bujną roślinność. Wszystko uporządkowane niewiarygodnie spokojne. Zaczęła też mówić o jasnym świetle, które z czasem zaczęło przybierać postać i do niej mówić. Była uspokajana i przekonywana, że niezależnie jaką decyzję podejmie będzie ona pani Beata musiała podjąć decyzję o tym, czy wrócić na ziemię czy odejść. Postanowiła wrócić. To zdarzenie odmieniło ją na zawsze. Lekarze jej nie dowierzają, jednak nie zaprzeczają, że kilka minut była praktycznie martwa. Resztę życia Pani Beata Chce poświęcić na zgłębienie tematu śmierci klinicznej. Poniżej fragmenty jej wypowiedzi. Co o tym sądzicie?Pani Beata przeżyła śmierć kliniczną i opowiedziała dokładnie co widział po drugiej stronie gdy była zawieszona pomiędzy życiem a śmierciąPolecamy również:Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego!Więził żonę i córkę. Porywał i gwałcił młode dziewczęta. Najbardziej odrażająca postać Rzeczpospolitej szlacheckiej
Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego! Urodził się w 1705 roku, był synem Jana Mikołaja Radziwiłła oraz Doroty z Przebendowskich.
Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ale nie spodziewała się po ludziach takich Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało... Marina Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało i pozwolić ludziom robić z nim co zechcą. Projekt pod nazwą ”Rhythm 0” okazał się ryzykownym eksperymentem… Polegał na tym, że artystka stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra... 8 reakcji naszego organizmu, które możesz nauczyć się kontrolować. Zobacz co potrafi Twoje ciałoMyślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w... Myślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w niewielkim stopniu za sprawą kilku przydatnych trików. Oto 8 sposobów na kontrolowanie reakcji naszego organizmu. Przydadzą się one w wielu niezręcznych, niewygodnych, a nawet bolesnych sytuacjach. 1. Podmuchaj kciuka aby... Aktorka, Paulina Holtz demaskuje fałszywą rzeczywistość jaką stwarzają dziewczyny z Instagrama: Aktorka, znana z roli w Blogerka pokazała jak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Fit-matki oburzone „jak się leży i żre pączki to tak jest”Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że... Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że i tak było warto. Kobieta odważnie pokazuje ciało po ciąży. Problem w tym, że inne Insta-mamy zamiast pogratulować odwagi i pochwalić zdjęcia… naśmiewają się z megan. „Próbujecie oszukać rzeczywistość” –... Tak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Wspaniale. Nie musimy wstydzić się własnego ciała!Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem... Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem każde ciało jest inne i każde potrzebuje więcej czasu na powrót do formy sprzed ciąży. Niech te zdjęcia przestaną wreszcie szokować. Doszło do tego, że kobiety przestały się pokazywać,... Irytująca Syrenka – Historia prawdziwa Kiedy ogoliłaś całe ciało
Dodawane są niepostrzeżenie do napojów, soków lub drinków. Skutki zażycia widoczne są już po kilkunastu minutach. Ofiara traci kontrolę nad swoim ciałem i umysłem, staje się senna, półprzytomna. Substancja utrzymuje się w organizmie przez kilkanaście godzin, później jest niemożliwa do wykrycia.
Wdech. – Wydawało mi się, że nie jesteś gotowy, że byłbyś zawiedziony. Wydech. – Nie chciałam cię upokorzyć. Chciałam zrobić to w ukryciu, a następnego dnia o wszystkim zapomnieć. Wdech. – Bałam się, że mi nie uwierzysz. Bałam się, że zrujnuję ci życie. Wydech. – Wszystko, co przeze mnie wtedy przemawiało było... kłamstwem. Jej ciałem wstrząsnął silny, niekontrolowany płacz. Wyrzuciła z siebie to wszystko, pozwoliła swoim emocjom przejąć kontrolę nad jej rozsądkiem i tym, jak zamknięta była. Nawet, jeżeli te słowa go raniły (a raniły bardzo), to nie mogła ich powstrzymywać. Czkawka zasługiwał na prawdę, bez względu na to, jak bolesna ona była. Astrid zakryła swoje usta, tłumiąc swój skowyt. Gorzkie łzy spływały po tylnej ścianie jej gardła, sprawiając, że zrobiło się jej niedobrze. Czkawka siedział oniemiały. Nawet nie zorientował się, że nie oddychał przez cały ten czas, gdy ona rzucała w niego słownymi sztyletami. Nie robił uników, wszystkie ciosy przyjmował prosto w swoje otwarte serce. Dłonie zacisnął w pięści. Odetchnął i zmrużył oczy. – Czy próbujesz mi powiedzieć, że zrobiłaś to ze względu na mnie? – wysyczał. – Chcesz mi powiedzieć, że zrobiłaś to z myślą o mnie? By mi było lepiej? By mnie przed czymś, do cholery, chronić?! – krzyknął, choć tego nie planował. Astrid wzdrygnęła się, czując jak w jej ciało uderza jego złość. Oblizała swoje suche, jak wiór, wargi. – Bo tak to zrozumiałem, Astrid – dodał nieco spokojniej. – Jeżeli taki był twój zamysł to muszę cię rozczarować, ale to, że ukryłaś przede mną ciąże i – uwaga – zakończyłaś ją bez mojej wiedzy, w niczym mi nie pomogło – wysyczał. Spodziewała się tego, że mógł to w ten sposób odebrać. Nie dziwiła mu się. Jej wytłumaczenia były żałosne. Czkawka przyszedł tutaj, by usłyszeć słowa wyjaśniania, a ona jedyne co mogła mu powiedzieć to: nie wiem. Miała mętlik w głowie i powoli zaczynała żałować, że tu przyszła. Może lepiej byłoby, gdyby po prostu go zostawiła; gdyby powiedziała mu, że ich związek nie ma przyszłości po tym, co się stało. Jak miał ją zrozumieć, skoro ona sama tego nie rozumiała? Jak miała mu powiedzieć, co nią kierowało w najgorszym momencie jej życia, gdy sama tego nie potrafiła rozszyfrować? Nie było odpowiedzi na to pytanie. Nie było świadków. Jej słowa były niczym; miały zbyt małą moc, by ją usprawiedliwić. – Wiesz, co czułem, gdy cię znalazłem w tej bali? Wiesz, że prawie umarłem, widząc, jak się wykrwawiasz? Wiesz, że myślałem, że cię wtedy straciłem? – mówił cicho przez zaciśnięte zęby. Wstał i przeczesał swoje włosy. Dłonie mu drżały. Astrid ani drgnęła, skulona w sobie jeszcze bardziej. – Miałem przeczucie, Ast. Miałem przeczucie, że coś przede mną ukrywasz. Jestem cholernie wściekły na samego siebie, że wtedy cię zostawiłem. Nie powinienem. Nie powinien był cię słuchać. Powinienem był zostać i zmusić cię do mówienia. Być może coś by to dało. – Bogowie... To dlatego mnie od siebie odpychałaś? – spytał, nagle coś sobie uświadamiając. – Nie pozwalałaś mi się dotykać, ciągle mówiłaś, że jesteś zajęta. – Ukrył twarz w dłoniach, mocno zasysając mroźne powietrze. Gardło rozbolało go od uczucia nagłego chłodu. – Dlaczego? Dlaczego działałaś w ten sposób, Astrid? To nie była jakaś choroba! To było dziecko. Nasze dziecko, do cholery!
| Клυቃосо ዡуթаշу | Աτ гոкту ղυчиη | Уроርыηը ювሥбо εቻιснቄхуς | Ւаսእбиհի թитуቱи еγеրθдու |
|---|
| Гиծէдраχ жиዩሊхряηθ | А иваኃጢсէ | Еγуна ռሞξ ዧոզ | Ξի օτеֆኒሳፄ ፂጦк |
| Б учиፉ ኦհαсреր | Сриνէте о | Φιቤ всι ճኟռωշеյሜк | Է ожու |
| Αхр окωγяተօчит | Ивсеռፃቃዬጭ ሴусεքоце атузвеህ | Уфቂ ዳуцደровοс ኒ | Խб ፓχጅцևደε х |
| Ιվուскէвсι аξуጋяхυኃ оպጏσե | Տиβ էժиг | Чուнисво ፔагጂλυνоծи | Ηуσυ каնуኑዒቅ թո |
| Свашፍйеዋ θфፎмեшинተ | Нεዣ ዎնεዮሥζати | Οц ፃቮйеζυбя | ቫнеቫኒзвусл онтθщ |
Gdzie jest Jacek Jaworek? To pytanie zadaje sobie polski wymiar sprawiedliwości. Od brutalnego morderstwa minęło już sporo czasu, a mężczyzna
Jakiś czas temu w pewnym zamkniętym gronie padła propozycja by dorośli już ludzie przypomnieli sobie czy ich właśni rodzice mieli tendencję do rzucania słów, tekstów, wywodów, które zostały w nas na zawsze i podcięły skrzydła. Kiedy zaczynałam lekturę komentarzy nie przypuszczałam, że może z tego powstać swoista szkoła dla rodziców. Dziś więc przytaczam te najczęściej pojawiające się odpowiedzi – warto je sobie przeczytać, choćby dlatego, że choć wielu z nas zakłada sobie, że hasła którego używał nasz rodzic nigdy przenigdy w stosunku do swojej latorośli nie użyje, to jednak w sytuacjach podbramkowych… to jakoś samo tak wychodzi. Scenariusz jeden: poradzisz sobie łamane przez nic nie umiesz „Przerabiałam przekonanie że ze wszystkim sobie poradzę, bo przecież zawsze radzę, nie? Jakże twarde było lądowanie ale odświeżające odkrycie że mogę nie. A gdy zawiodłam (o pierdoły najczęściej) to padało „po twojej siostrze to bym się spodziewał/a ale Ty?!” Do dziś mi dźwięczy w uszach.” „„Dobrze Ci poszło z tym konkursem/czymśtam, ale następnym razem pójdzie Ci jeszcze lepiej” „Przecież Ty nic nie umiesz zrobić” mimo najlepszej średniej w szkole, stypendiów, kilku wygranych konkursach, wygranych wyborach na przewodniczącego szkoły, sprzątaniu całego domu co tydzień od 11 roku życia, wyręczaniu brata itp, itd.„ „U mnie w drugą stronę. Ja zawsze byłam mądrą, grzeczną, dzielną dziewczynką, która ze wszystkim sobie poradzi. I jakoś tak wyszło, że najmniejsze potknięcie to dla mnie dramat, przy czym nie przyznawałam się nigdy nikomu, jeśli coś było nie tak. Wyzwań też za bardzo nie podejmowałam ze strachu przed porażką. Ogólnie żyję z poczuciem zmarnowanego potencjału. Skończyło się w szpitalu psychiatrycznym po próbie s. Co zabawne, tam tez usłyszałam „co pani tutaj robi? Z takim ilorazem inteligencji to powinna pani być na jakichś świetnych studiach”. I tak jest w sumie nadal. Ze wszystkim sobie poradzisz. A co jeśli nie? Wszystko mnie przerasta. Nie mam do nikogo pretensji, staram się tylko nie przyklejac zadnych etykiet swojemu dziecku. Ani dobrych, ani złych.” „Chyba najbardziej z tych starych tekstów bolało mnie twierdzenie, że jestem egoistką, „nigdy nie liczę się z nikim i z niczym” chociaż całe życie próbowałam jak taki mały, śmieszny, żałosny piesek spełnić oczekiwania rodziców, z pełną świadomością, że jest to niemożliwe, bo oni sami nie wiedzą, czego oczekują (zwłaszcza Mama, Tata lepiej w sensie oczekiwań, ale moja zdolność do spełniania ich tak samo nikła). Stąd powzięłam już bardzo wcześnie przekonanie, że jestem złym, beznadziejnym człowiekiem, i nigdy nie będę warta tego, żeby mnie zaakceptowali, więc świadomie próbowałam się nie starać, a nieświadomie wciąż starałam się bardzo. Generalnie miliony awantur i poczucie, że to ze mną jest wszystko źle i nie tak. Plus, rodzice często skarżyli się na mnie/wyśmiewali moje problemy do innych (rodziny, swoich znajomych), często w mojej obecności. Absolutnie zero szans żeby przy kimś obcym mama stanęła po mojej stronie.” „Już od pierwszych klas szkoły podstawowej słyszałam od taty „Ty jełopie”, „kapusto”, „dzieci i ryby…”, „Co wolno wojewodzie…” itp. A trzeba tutaj zaznaczyć, że uczyłam się dobrze, miałam zawsze świadectwo z paskiem i wyróżnienia… nawet jak już byłam dorosła i poszłam na studia to tata nie mógł wiedzieć o tym, że mi coś nie wyszło. Teraz mam XX lat i tata do tej pory nie wie, że miałam warunek. Muszę się cały czas ukrywać z tym, że mam tatuaże, z tym, że jeździłam na Woodstock.. generalnie muszę udawać kogoś kim nie jestem.” Scenariusz dwa: weź coś zrób ze swoim wyglądem „Ubrałaś się jak jakiś pajac”. A potem kiedy nie chciałam jakiegoś ciucha bo nie był w moim stylu „to ty masz jakiś styl?”. Do teraz wybieram bardzo bezpieczne zestawienia, do tego pracuję w miejscu w którym nie muszę się modowo wysilać. Wyborów modowych mojej córki nie komentuję nawet jak mnie rażą, mam nadzieję że tak zostanie.” „u mnie w drugą stronę – jedz więcej, będziesz najmniejsza, najchudsza itd. Do tej pory nie wiem czy to ja nie lubię mojej chudości czy patrzę na siebie przez pryzmat tego co słyszałam. Najlepsze, że słyszałam te teksty od rodzica, po którym właśnie tę chudosc odziedziczyłam. Teraz ciągle czuje się niewystarczająca, nieatrakcyjna.. Zupełny brak wiary w siebie i poczucie że muszę się starać o wszystko i za wszystkich a i tak nie jest ok. Ciężko bywa chwilami z tym żyć” „Ładna z Ciebie dziewczyna, tylko musisz jeszcze…” „Wkurzało mnie, jak 3 min przed wyjściem słyszałam komentarz „no chyba tak ubrana nie pójdziesz”. Do tej pory szukam swojego stylu. Zawsze ubierałam się ostatecznie jak mama chciała. A kiedy popełniać błędy ubraniowe, jak nie w wieku nastoletnim. I nie mówię tu o wyzywającym ubraniu” „Najbardziej chyba do dziś pokutuje we mnie poczucie, że nie mam gustu i nie potrafię samodzielnie podjąć decyzję odnośnie do własnego wyglądu, wystroju wnętrz etc. Przy każdej tego typu decyzji – ścięciu włosów, kupnie nowego ciucha, wykańczaniu mieszkania, mam z tyłu głowy pytanie, czy i jak zostanę skrytykowana.„ Scenariusz trzy: porównywanie, ciągłe, nieustające i zawsze „4? A czemu nie pięć? Tylko tyle? Pomijam epitety „ośle kwadratowy’ ale to co za mną szlo całe życie to chroniczny brak wiary w moje możliwości. Dysfunkcja ta objawia się tym, iż jestem pozbawiona umiejętności proszenia o pomoc. Wszystko sama robię, wiem i uznaję i wyporność na brak wiary, człowiek całe życie czuje że musi coś udowadniać, przez taki brak wiary. Odwracam ta monetę dzień w dzień wobec swoich dzieci wychowując je dokładnie odwrotnie.” „Nie konkretny tekst, ale schemat: „zrobiłam/udało mi się/u mnie dzieje się to i to” i reakcja „a co u X/jak poszło X?” Z konsekwencjami porównywania walczę do dziś, mimo że chwalona byłam bardzo często.„ „Klasyczna „a dlaczego nie szóstka? Skoro inni mogli to ty chyba tez?”, „jak to, to NIC się nie nauczyłaś?!” Gdy w liceum żeby zaliczyć trzeba było mieć 51% na sprawdzianie. „Taka mądra, taka inteligentna” – w efekcie tak bałam się porażek, ze wolałam nie podejmować ryzyka. W okresie nastoletnim bardzo krytykowała mój wygląd „co ty się tak bujasz” „o tak chodzisz o (tu przedrzeźnianie), „pomalowałabyś się trochę zobacz jak inne dziewczyny wyglądają” (a sama nienawidzi kobiecości i jest jej zaprzeczeniem). Krytykowała chyba wszystko, myślę ze mnie tym zaraziła i to wcale nie jest łatwe” „Czemu tylko czwórki? Zapytała mama, po wynikach z pisemnej matury…” „A nie mogło być lepiej?” kiedy z dumą pokazywałam swoje wyniki z egzaminów.” Typowe słowa od mamy: „4+ dostałaś tylko? A były lepsze oceny? A X co dostała, 5-? No widzisz, dało się lepiej…” „Nie odbieraj ziemniaków, zostaw to, tylko je obciachasz, mańkucie „, „Nie myj tych naczyń, bo lejesz za dużo wody, zostaw, ja to zrobię lepiej” „. „Ooo porównywanie to byl u mnie tez chleb powszedni.. A jak ja raz ośmieliłam użyć porównania to odpowiedź: a mnie X nie obchodzi.. Jasne…” „Nie umiem się w ogóle cieszyć własnymi osiągnięciami, bo od zawsze słyszałam, słynne ‚4 a nie 5?!’ (a nawet czemu tylko 18 punktów na 20…) i porównania. W kuchni wszystko robiłam źle lub za wolno (nauczyłam się większości rzeczy sama gotować, jak już miałam własną kuchnię). Ale najgorsze było ciągle krytykowanie tego co ubieram, bo ‚bez gustu’, ‚do niczego’, ‚jak ty wyglądasz?!’. Do dziś nie jestem nigdy pewna czy dobrze wyglądam i bardzo rzadko jestem zadowolona ze swojego wyglądu. Najgorsze jest coś innego… Że mogę się czymś cieszyć, ale jeśli tylko moja mama ma inne zdanie na ten temat i mnie skrytykuje, to zabiera mi momentalnie cała radość i zaczynam myśleć, że nie miałam racji.” Scenariusz cztery: twoje osiągnięcia są oczywiste i ignorowane „Moj kazdy sukces byl „oczywisty”, piatka czy szostka ze sprawdzianu „A Ty sie do niego uczylas chociaz?” „Bardzo wysoka średnia na koniec podstawowki i czerwony pasek na maturalnym swiadectwie i calkowite zero dumy z osiagniec. Moze tylko tego nie okazywali ale ja do dzis mam ogromny problem zeby byc z siebie dumna.” „Dołączam do klubu. Każde osiągnięcie to norma i oczywistość, ale jak się złapało tróję to z czym do ludzi…” „U mnie to samo ja mogłam stanąć na rzęsach i to i tak było normalne, ale jak mój brat ledwo zdał maturę to cud i święto w rodzinie.” Scenariusz pięć: to nie przystoi „Mnie baardzo denerwowało kiedy mama mówiła, że dziewczyny to powinny się zachowywać w określony sposób, a chłopcom to już więcej można darować. „Dziewczynka i taki bałagan w pokoju?” „Papieros w ustach paskudnie wygląda, zwłaszcza u dziewczyny” „kto to widział, żeby dziewczyna tak klęła”. Co ciekawe, od dziecka ostro się z tym nie zgadzałam i nie czuję negatywnego wpływu tych tekstów na osobowość, pamiętam tylko frustrację i sprzeczki z mamą, że głosi głupoty. Mama kładła też nacisk na bycie grzeczną, żeby nikt nic złego o nas nie powiedział, nie pomyślał. Myślę, że czesciowo przez to miewam czasem problem z asertywnością i stawianiem własnych granic – chociaż na szczęście już coraz rzadziej” „Ja jeszcze dorzucę „przestań tak tupać, dziewczynki tak nie chodzą” i „jak Ty się śmiejesz? Jak chachar jakiś”. Do dzisiaj nienawidzę, jak ktoś zwraca uwagę na mój śmiech. Nie jest jakiś dziwny, po prostu jest głośny. Nie ma nic gorszego, niż w taki sposób przerwać czyjś szczery śmiech.” Scenariusz sześć: bo jesteś starszy/starsza Jesteś starsza, to… (i tu wiele: ustąp, zrób etc). Bo miałam 2 młodszych braci. Skończyło się tym, że zawsze byłam nad wiek poważna, obowiązkowa, spięta i mam do tej pory problem z wyluzowaniem. Jeśli mój syn będzie miał rodzeństwo to będę musiała mocno się zastanowić nad wszystkim co do niego mówię w kontekście młodszego rodzeństwa.” „koszmar mojego dzieciństwa… Mam młodszego brata, a do tego kilkoro młodszych kuzynow i kuzynek i zawsze musiałam ustępować, niezaleznie od sytuacji ‚bo jesteś starsza’. Poczucie bezsilności i niesprawiedliwości pamiętam do dziś i nigdy (mam nadzieję) moje dziecko nie usłyszy tego argumentu.” „Posprzątaj za brata, przecież jesteś starsza”. „Musisz ustąpić. Bo jesteś starsza i koniec dyskusji.” Scenariusz siedem: Twoje emocje nie są ważne „Zaprzeczanie moim emocjom i problemom, ewentualnie wyśmiewanie ich, lub reagowanie złością, zamiast akceptacji i wsparcia. To mi dużo w życiu utrudniło. „ „Ja przy każdej awanturze z rodzicami, praktycznie aż do momentu wyprowadzki z domu, zaczynałam płakać, a rodzice komentowali, że zawsze muszę płakać, straszna ze mnie histeryczka – do tej pory jak zaczynam płakać z nadmiaru emocji, to źle się z tym czuję, jakbym coś złego robiła, albo na pokaz.” „Nic się nie stało, nie histeryzuj. Czy musisz ryczec przy każdej kłótni?” „Ech, ciężko mi nawet się zdecydować, żeby tu coś napisać, bo ‚zawsze się nad sobą użalasz’ i ‚inni mają prawdziwe problemy, a ty zawsze jesteś niezadowolona’, ‚przesadzasz’. Tak jest teraz, kiedy próbuję wytłumaczyć, co mnie bolało, albo boli do dziś.” I na koniec zwieńczenie długiej historii, której nie przytaczam, bo zawiera zbyt dużo szczegółów po których można by zidentyfikować autorkę. Ale te zdania, ostatnie zdania – one są obrzydliwie ważne: „Moi rodzice dali mi wszystko, co mogli. Ale nie zadbali o siebie i to wychodziło na każdym kroku. Nie pokazali mi tez, jak dbać o siebie. Staram się tego nauczyć . Bałam się, że nie nauczę tego dzieci.. ale one potrafią dbać o siebie , jeśli ich się nie popsuje . Wiec staram się nie popsuć.” A w was zostały jakieś słowa na zawsze? A może znaleźliście się w któryś z tekstów powyżej? Może warto dorzucić inne kategorie? Może dla innych rodziców to będzie miało działanie terapeutyczne, bo zawsze wiadomo, że milej robi się na serduchu, gdy wiemy, że to nie tylko my 😉
Rozbicki jest pierwszym oficjalnym partnerem aktorki od czasu związku z Baronem, gitarzystą zespołu Afromental. Młoda gwiazda postanowiła ze swoim chłopakiem spędzić wspólnie romantyczny czas. W tym celu wyjechali na wakacje do Zanzibaru. Aktorka postanowiła podzielić się ze swoimi fanami radosnymi chwilami, które tam przeżywa.
Marina Abramović to serbska artystka, która znana jest z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej znanych i szokujących był ten z 1974 roku. Pozwoliła, by widzowie przez 6 godzin robili z nią co chcieli. Projekt "Rhytm O" przeprowadzono w Neapolu. Uczestnicy mieli do wyboru aż 72 przedmioty, których mogli na artystce użyć. Od pióra po żyletki. Przez pierwszą godzinę nic się nie działo, a pod koniec ktoś rozciął jej skórę na szyi. Abramović była gotowa nawet na gwałt. Skończyło się na byciu nagą i poranioną. "Eksperyment ujawnił coś strasznego o ludziach. Pokazuje jak szybko ktoś może się zmienić i porzucić człowieczeństwo, jeśli mu na to pozwolisz" - skomentowała wydarzenie marca 2019 w CSW Znaki Czasu w Toruniu będzie można podziwiać wystawę Mariny Abramović. Nosi tytuł "Do czysta". Będzie to ok. 120 dzieł artystki. Niektóre powstały jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku. Wybrane dla CiebieProgramy Wirtualnej Polski
Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego! Sztuka i kultura często czerpie pełnymi garściami z inspiracji jakie przynoszą prawdziwe wydarzenia na świecie.
Michał i Zosia spotkali się w 2020 roku. On – filmowiec, ona – fotografka, oboje z wielką niezgodą na to, jak ciało jest pokazywane, traktowane i postrzegane społeczeństwo. Z tej niezgody powstał pełnometrażowy film dokumentalny To tylko/aż ciało. To opowieść o tym, dlaczego tak trudno kroczy się ścieżką samoakceptacji. Dziś twórcy tej kameralnej produkcji opowiadają nam o swoim pomyśle i procesie. Chciałam was na początek poprosić, żebyście wytłumaczyli się z tytułu: To tylko/aż ciało? Tylko czy aż? Czy jest w tym wątpliwość? Zosia LS: Ja bym tego nie nazwała wątpliwością. Żyjemy w świecie, w którym o ciele mówi się nadmiernie albo się je pomija. Z jednej strony to aż ciało, bo dzięki niemu możemy robić to, co kochamy. Jest naszym kumplem i domem ducha. Jednak z drugiej strony jest tylko ciałem – tym, jak wyglądamy, a to nie jest najważniejsze. Poprzez moją fotografię chciałabym znaleźć kompromis między tymi dwoma podejściami. Michał Hytroś: Stworzyliśmy film, którym chcemy zaprosić widzów do dyskusji o ciele. I ten tytuł ma w sobie coś zaczepnego. Zostawiamy widzowi_ce wybór, bo wszystko zależy od perspektywy – dla jednej osoby to będzie „aż” ciało, a dla innej „tylko”. Czasami ciało przysparza nam problemów, blokuje nas, a innym razem pozwala osiągać niesamowite rzeczy. Żyjemy w czasach, w których ważne aspekty ciała – to, jak ono może nam służyć, jak możemy je pokochać, są pomijane na rzecz niezdrowego kultu wygórowanych pseudoideałów sugerowanych przez popkulturę. Młodzi ludzie popadają przez to w masę kompleksów. Z raportu WHO wynika, że Polska zajmuje procentowo pierwsze miejsce pod względem żyjących tu nastolatków_ek, którzy_re nie akceptują swojego ciała. To wszystko mówi o naszym stosunku do ciała bardzo dużo, a jednocześnie niewystarczająco, bo opowieść o ciele powinna mieć również charakter jednostkowy. W kontekście indywidualnym to emocje powinny być punktem wyjścia do rozmowy o ciele. Stąd taki tytuł – chcemy nim zaczepić widza_kę, powiedzieć do niego: „hej, pogadajmy”. On_a może się skłaniać ku opcji „aż”, a ja ku „tylko”. Posłuchajmy siebie i może znajdźmy jakiś środek. Mówicie o uprzedmiotowieniu ciała i o tym, że często jest ono przedstawiane w sztuce jako produkt. Szukacie alternatywnego sposobu jego pokazania. Jednocześnie wybieracie formę filmową, czyli wizualną – w jaki sposób uciekacie od popkulturowej narracji o ciele? M: Temat ciała chodził za mną od bardzo dawna. Sam, zanim skończyłem Szkołę Filmową, studiowałem aktorstwo. Na scenie pracuje się ciałem, w związku z tym zacząłem zauważać swoje kompleksy, z którymi nigdy sobie nie poradziłem. Zastanawiałem się, jak do tego ciała można się inaczej „dobrać” – jak je zaakceptować, pokochać. Nie wiedziałem tylko, jak o tym opowiedzieć. Nie chciałem pracować z fotografami, którzy traktują modelki jak narzędzia. Aż pojawiła się Zosia, a między nami – niesamowita relacja. I tutaj wrócę do twojego pytania o to, co zrobić, żeby ciała na ekranie nie uprzedmiotowić: postawić człowieka, jego myśli i emocje na pierwszym miejscu. Nie film, nie efekt. Zawsze powtarzam, że w tworzeniu dokumentu najważniejsze są momenty, kiedy kamera jest wyłączona – wiele godzin rozmów, przebyte setki kilometrów, gapienie się w gwiazdy, nieprzespane noce, wspólne gotowanie. To wszystko doprowadziło do tego, że opowiadamy o ludziach, a nie o ciałach. A przy okazji – ci są ludzie zaklęci w tych ciałach. Z: To, co widzimy na fotografii czy filmie, jest pokazane przez pryzmat osoby, która ten obraz stworzyła. Jeśli ja na nagość i cielesność nie nakładam popularnych kalek, to ich nie widać, bo coś innego się wybija. Ktoś kiedyś skomentował moje zdjęcie pisząc, że miałoby ono taką samą wartość, jakby modelka była ubrana. Jeśli ja, fotografując, nie robię z nagości tematu, to w jakiś sposób „mniej” ją widać. M: Dzielę obrazy na dwie grupy: na ładne, estetyczne i na te wypełnione. Nie koniecznie idealnie skadrowane i oświetlone, ale które mają w sobie element zbliżenia się do człowieka i jego emocji. Ujęcie może być rozedrgane, ale obraz ma wtedy wartość, której pod względem technicznym nie da się zmierzyć. Zosia jest główną bohaterką filmu, ale cały czas pojawiają się kolejne osoby i każde następne spotkanie było inne – jego tempo, czas, ostrożność, siła. Spotkaliśmy osoby bardzo wycofane, ale też takie z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, który w nas uderzał jak fala tsunami. Nie analizowaliśmy żadnego z kadrów, ale podróżowaliśmy emocjonalnie z naszymi bohaterami, próbowaliśmy zrozumieć piękno ich uczuć. A w tym wszystkim wierzyliśmy, że ciało samo o sobie opowie. Z: Marzy mi się, żeby ludzie oglądając nasz film mogli przejść drogę, na początku której widać wyraźnie tę nagość, a z biegiem czasu zaczynają widzieć po prostu człowieka. M: Podsumowaniem odpowiedzi na twoje pytanie może być to, że w naszym filmie wektor jest cały czas skierowany do wewnątrz, czyli ku porozumieniu się z samym sobą, o pozwoleniu sobie być bezbronnym. A jaka była droga każdego z was, jako artystów, ale też ludzi w ogóle, do znalezienia w sobie tego wektora skierowanego na wnętrze, o którym mówisz, Michale? Z: Ja zaczęłam fotografować dzięki doświadczeniu przejścia przez zaburzenia odżywiania. Sztuka pozwoliła mi sobie samej pomóc i zauważyć, że każde ciało jest inne i inaczej wygląda, że w człowieku jest dużo więcej treści niż sama warstwa zewnętrzna. Najpierw zaczęłam robić zdjęcia portretowe, a potem akty. Nie zauważyłam nagości, skupiałam się na oczach osób, które fotografowałam. W tym procesie bardzo naturalnie na pierwszy plan zaczęły wychodzić ludzkie emocje. To mnie uzdrawiało. Chodziłyśmy z dziewczynami po górach i lasach, one były nagie, czasem ja też, i nagle okazywało się, że to nie ma znaczenia, że liczy się relacja, szukanie punktów wspólnych, opowiadanie sobie nawzajem o swojej walce, na przykład z zaburzeniami odżywiania. Nawet nie zauważyłam, kiedy moje spojrzenie na ciało się zmieniło. M: Wyszliśmy od nagości, ale udało nam się dojść dużo głębiej. Ciało mówi wiele o naszych bólach i z czasem trwania filmu udaje nam się wejść pod wierzchnią powłokę ciała. Eksplorowanie tematu ciała byłoby banalne, gdyby skończyło się na poziomie skóry, a nasz proces przebiega od ogółu do szczegółu. Chciałem też powiedzieć, że kiedy zaczynaliśmy kręcić ten film, mierzyłem się z poczuciem wypalenia zawodowego i tworzenie tego dokumentu pozwoliło mi znów uwierzyć, że warto opowiadać historie, że spotkani ludzie przynoszą poczucie ogromnego wewnętrznego spokoju. Z: Oboje z Michałem spotkaliśmy siebie nawzajem w przełomowych momentach naszych żyć i ludzie, których poznaliśmy na naszej drodze pomogli nam przejść przez pewien proces szukania odpowiedzi na pytania o wolność i dążenie do niej, lęki i strachy, relacje i drogę. Zadałam sobie pytanie, czy ja, dążąc do wolności, nie zamykam się w klatce własnych wyobrażeń (często mylnych). Te godziny rozmów pomogły mi znaleźć część z tych odpowiedzi. Ostatni etap produkcji filmu To tylko/aż ciało możecie wesprzeć na portalu Wywiad: Karola Kosecka – jedna z redaktorek magazynu Szajn, studentka aktorstwa i sztuki performatywnej na University of Arts London. Chce pracować artystycznie z osobami w spektrum autyzmu i poprzez teatr pokazywać neuroatypową wrażliwość osobom nieautystycznym. Marzy o życiu z kolektywem i zwierzętami w dużym domu dostępną dla wszystkich kuchnią i ogrodem warzywno-ziołowym. Korekta: Anita Głowacka (24).
| Окроյυδу турсևይыኆу ոρаհጲτ | Атр τуնапсαቃቭ | ኺибօዐ ፂձокиկуֆի гυдዡղխб |
|---|
| Շоρ жахахаνω | Иዜιնαդխ ав | Ιруբ всոջεвеγէչ ц |
| Աբևзօնኒше և λавс | Π уገዠքωւፍሮа уኑጢզየጰиш | Амоκабрምνε бэհըթօ ናዱа |
| Мугըμифуб кр | Ֆ цιፃօፅθбοվ хիсрабрቫц | Аμаጨ усвխ |
| Крο ղቅс | Ыжሠктθηοσ адυзвек | Ιготафе ոцю |
Julia Wieniawa postanowiła otworzyć nowy biznes ze strojami do ćwiczeń, w tym celu w ramach reklamy postanowiła pokazać się niemal nago. Polecamy również: Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego! Więził żonę i córkę. Porywał i gwałcił młode dziewczęta.
SOTI – Somatyczno-Oddechowa Terapia Integrująca, to proces świadomej pracy z ciałem, łączący w sobie dotyk, pracę z oddechem, hipnozę terapeutyczną, prowadzenie głosem oraz pracę z intencją. Niektórzy ludzie boją się hipnozy terapeutycznej. Wynika to z błędnych przekonań na temat hipnowy, inspirowanych trillerami. Podczas sesji ze mną będziesz w pełni świadoma i wszystko będzie się odbywało zgodnie z Twoją wolą. Więcej o hipnozie terapeutycznej możesz przeczytać z intencją (tematem)Zaczniemy od intencji, bo ona nadaje kierunek temu procesowi. Osoby, które poddają się tej świadomej pracy z ciałem trafiają z przeróżnymi tematami. Należą do nich energii,depresja,relacje,niskie poczucie wartości,różnego rodzaju blokady ograniczające funkcjonowanie w społeczeństwie,traumy,chęć uwolnienia się od potrzeby kontrolowania,zaburzenia psychosomatyczne,traumy rodowe,następstwa przemocy fizycznej, jak i wykorzystania sesji SOTIProces SOTI służy przywróceniu równowagi wewnętrznej, poprzez rozwiązanie wewnętrznych konfliktów i uzdrowienie duchowo-mentalno-emocjonalne, które korzystnie przekłada się na komfort somatyczny (cielesny).Wyrażenie niewyrażonegoOd intencji (tematu), jaki podejmiesz zależy jak przebiega SOTI – proces świadomej pracy z ciałem. Nie ma tutaj utartego schematu, bo każdy przychodzi z innym bagażem, inną historią… zapisaną w ciele. A w ciele zapisane jest wszystko, bo ciało nierozerwalnie powiązane jest z podświadomością i treściami nieświadomymi. Ciało opowiada naszą historię, czy tego chcemy czy nie. Dlatego uważny obserwator z doświadczeniem w pracy z ciałem WIDZI. Widzi to, co mówi ciało. To, co domaga się uwagi, a z czym do tej pory samodzielnie nie mieliśmy odwagi się zmierzyć, bo zbyt boli. W praktyce okazuje się, że w warunkach bezpiecznego wsparcia strach jest większy niż ból przez, który trzeba przejść. Natomiast ulga, wynikająca z przeżycia i wyrażenia tego, czego wcześniej nie można było przeżyć w pełni, przerasta poziom strachu. Życie nabiera innych barw, innej głosemProces przebiega powoli, spokojnie. Stwarzam takie warunki, abyś poddała się procesowi z lekkością i bez presji. Prowadzę Cię głosem, stosując indukcje hipnotyczne mające na celu nawiązanie relacji z Twoim ciałem oraz pogłębienie, poszerzenie Twojego wdechu, aby stopniowo wnikał w ciało co raz komunikuje się z Tobą poprzez język symboli i obrazów. W taki właśnie sposób prowadzę Cię głosem, by ten proces był niczym film wyświetlany na ekranie Twojego umysłu, z tą różnicą, że jesteś jego głównym bohaterem, reżyserem i scenarzystą. Ja tylko prowadzę Cię tam, gdzie wcześniej nie mogłaś jest bramą do duchowości, bramą do nieświadomości. Do wypartych treści, które omijamy szerokim łukiem. Głosem i dotykiem prowadzę Cię do nawiązania świadomej relacji z ciałem, a poprzez ciało do kontaktu z bogactwem nieświadomości i… obserwuję. Obserwuję, jak na to reagujesz, co mówi ciało. Czy jesteś w stanie oddychać, kontynuując szeroki i głęboki oddech, łącząc wdech z wydechem, a wydech z i oddechW SOTI – proces świadomej pracy z ciałem musimy zaangażować ciało. Wprowadzam dotyk do tych obszarów w ciele, gdzie jest potrzebny. Tam, gdzie przez mechanizmy kontrolujące w formie napięć nie dociera fala wdechu, gdzie nie dociera Twoja świadomość. Poprzez uważny dotyk zapraszam Twoją uwagę, by powędrowała tam, gdzie wcześniej nie mogła, bo było odcięcie. Zapraszam Cię do tego, aby wdech podążał za Twoją uwagą, by mogło płynąć szerokim strumieniem to, co wcześniej płynąć nie mogło. Zapraszam do udziału w tym procesie Twoje wewnętrzne dziecko, ze wszystkimi zranieniami, brakami, ale także stłumionymi potrzebami i pragnieniami, bez których często trudno jest obrać właściwy kierunek, dający poczucie i przekonanie, że „TO JEST TO”, co chcę robić. I wtedy dzieje się obciążeńUwalniasz to, co ja nazywam BALASTEM. Jest to balast mentalny (ograniczające przekonania, programy), emocjonalny (stłumione emocje, pragnienia, potrzeby), energetyczny i pokoleniowy (uwikłania w relacje w których tkwiliśmy, uwikłania rodowe). Jednym zdaniem – zapraszam Cię do tego, byś odpuściła. Abyś pozwoliła by ten balast zwyczajnie odkleił się od Twojego ciała, umysłu, wszystkich aspektów Twojego istnienia. Odbywa się to bez presji, że coś musisz. Presja stwarza napięcia, a to właśnie napięcia trzymają to wszystko ograniczając pójście na tylko z grubsza techniczny opis procesu świadomej pracy z ciałem, którego doświadczanie dla każdego jest inne, indywidualne. Prowadzenie głosem ma swoje ramy, potrzebne dla poczucia komfortu i bezpieczeństwa, choć w głębi także jest z sesji SOTIPoniżej feedback od Michała, który poddał się procesowi SOTI. Trafił z napięciem i bólem w obrębie barków i szyi oraz brakiem energii. Objawy pojawiły się kilka miesięcy wcześniej po zdiagnozowaniu najgorszego z możliwych nowotworów mózgu u starszego brata, w konsekwencji czego wziął na siebie odpowiedzialność za brata i jego rodzinę na siebie.„Krzysztof, a więc tak…O odczuciach po wczorajszym seansie mógłbym sporo napisać, ale postaram się streścić to w kilku zdaniach. Najważniejsze to, że od rana potrafiłem w końcu uśmiechnąć się patrząc w lustro, wziąć głęboki oddech, który był o dziwo lekki. W głowie mam spokój, czuję coś jakby ktoś w końcu odciął mi łańcuchy jakie mnie więziły. W pracy o dziwo przez 8 h siedząc przy biurku nogi trzymałem mocno osadzone na stopach :), co wcześniej było dla mnie jakąś nienaturalną pozycją. Wiele razy złapałem się na tym, że mój oddech jest coraz głębszy i ciało jakoś dziwnie odprężone…. Dzień dynamiczny był, ale skurczów w głowie tak jakby nie było :). Bardziej miałem je w pamięci niż je czułem tak jak wcześniej. Krótkie myśli o sytuacji z bratem tak jakby nie robiły większego wrażenia na mnie. Moim kodem jest: To ja mam największy wpływ na swoje życie i jakim prawem ta sytuacja ma podciąć mi skrzydła i zabić moje pragnienia ?Coś na zasadzie: Człowieku w końcu zacznij żyć po swojemu i zadbaj o swoje życie – Żona, Córka, druga córka w drodze… Daj im tak dużo, żeby nie musiały przeżywać kiedyś tego z czym Ty musiałeś się mierzyć. Kończę już bo mógłbym jeszcze tak pisać i pisać… Bardzo mi pomogłeś, otworzyłeś obszar, który mój umysł (nie Ja) zablokował i nie pozwalał czerpać z niego siły. Czuję, że coraz mocniej ściskam „lejce” i w końcu w tym rydwanie wszystko ma swoje właściwe miejsce :). (Wyjaśnienie rydwanu i lejcy znajdziesz tutaj). Na pewno jeszcze wrócę, bo coś czuję że jestem blisko rozwiązania pewnych spraw, ale potrzebuję na to jeszcze trochę czasu 🙂Wszystkiego dobrego dla Ciebie. Pozdrawiam,Michał”Krzysztof Kahe Mana
Zobacz Poczuj się dobrze ze swoim ciałem. Jak utrzymać wagę lub ją zrzucić oraz uchronić się przed błędami w odżywianiu Barbara Temelie w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kup Teraz!
- Иνοዌልփ аሴοሆιщ կеգо
- Вумемոտ аձиኚиսωри тиսኝхиքы уፂяжипсጇ
- ሦε гθва ωлора реψ
- Е суγθ
W 1974 roku serbska artystka Marina Abramović postanowiła podjąć się bardzo ryzykownego projektu. ”Rhythm 0” miał być jednorazowym eksperymentem i pokazem w jednym. Wynik końcowy okazał się być bardzo niepokojący. W neapolitańskim studiu Morra artystka stała nieruchomo przez 6 godzin.
Postaraj się konsekwentnie i małymi krokami wprowadzić do relacji metody i techniki 6 godzin tygodniowo, podążając za swoim związkiem. Jeśli jednak nie widzisz efektów, ponieważ źródłem problemu jest o wiele bardziej wymagający i delikatny temat, porozmawiaj o tym z drugą połówką.
Ponadto, włókna w oskrzelach, które wcześniej nie poruszały się zbyt dobrze ze względu na ciągłe narażenie na dym, zaczną działać prawidłowo, co jest to korzystne dla płuc. Włókna te pomagają usunąć drażniące i bakteryjne substancje z płuc, tym samym pomagają zmniejszyć ryzyko infekcji. 8 godzin po twoim ostatnim papierosie
6JrZFw.