🦖 Przez 6 Godzin Pozwoliła Robić Wszystko Ze Swoim Ciałem

One pierwsze spotkały zmartwychwstałego Jezusa i stały się pierwszymi zwiastunami wieści o zmartwychwstaniu Pańskim. Oznajmiły ten fakt apostołom. Jezus ukazał się Piotrowi i Dwunastu. Aż do chwili Wniebowstąpienia na Górze Oliwnej — przez 40 dni — Jezus ukazywał się apostołom wiele razy po swoim zmartwychwstaniu. Kasia to 19-latka, która w ostatnim czasie została werbalnie zaatakowana w sklepie przez dorosłego mężczyznę. Nieznajomy 40-latek wyzwał ją od „grubasek” i wypiął w jej kierunku pośladki, krytykując wygląd dziewczyny. Nastolatka opowiedziała o wszystkim w nagraniu na TikToku, które ma dziś ponad milion wyświetleń. „Sytuacja, która spotkała naszą bohaterkę, wychodzi daleko poza komentowanie wyglądu. Fat shaming jest tu jedynie tłem tego, co się stało” – podkreśla w rozmowie z Hello Zdrowie psycholożka Karla Orban. Kiedy rozmawiam z Kasią, mija kilka miesięcy od traumatycznego zdarzenia, o którym opowiedziała na swoim profilu na TikToku. Dziewczyna od lat zmaga się z otyłością, więc do świata, w którym gloryfikuje się rozmiar 0, nie pasuje. „Powiedział, że jestem gruba, pytał, czy 'jeszcze się nie nażarłam’ i że nie ma szacunku do takich osób jak ja” – relacjonuje na wideo nastolatka. Na tym agresja nieznajomego się nie skończyła. Po werbalnym ataku mężczyzna wypiął się, wskazując na swoje pośladki w geście pogardy. W trakcie rozmowy ze mną Kasia jest wesoła i spokojna, jednak w momencie nagrywania wideo była roztrzęsiona i ze łzami w oczach opowiadała o tym, co się stało. Jak mówi mi teraz, do szkoły tego dnia już nie dotarła. Ewa Wojciechowska: „Bądźcie mili dla innych i dla siebie, nie bodyshamingujcie, bo nie znacie drugiej osoby” – napisałaś na swoim profilu na TikToku pod wideo, na którym opowiadasz o sytuacji ze sklepu. Widać, że wciąż nie mogłaś się uspokoić. Katarzyna Czapraga: Nagrałam to wideo jakieś pół godziny po całym zdarzeniu i widać na nim całą paletę emocji, jakie mną targały. Byłam w szoku, nie wiedziałam do końca, o co chodzi i dlaczego to wszystko w ogóle się wydarzyło. Próbowałam zrozumieć motywację tego mężczyzny, ale do dzisiaj nie znam odpowiedzi. Bardzo mocno mnie to dotknęło i rozbiło cały dzień. Nie poszłam przez to do szkoły, bo ta sytuacja mnie przerosła. Ktoś zareagował w sklepie na zachowanie tego mężczyzny? Wszystko działo się przy kasie i kasjerka była zakłopotana, ponieważ wybuchłam płaczem. Widziała, że coś się dzieje, ale nie zareagowała. W sklepie było też kilka osób, więc ktoś z pewnością wszystko słyszał. Nikt jednak nie wyciągnął do mnie ręki, byłam zdana jedynie na siebie. A szkoda, bo chciałabym, żeby ktoś mnie wtedy wsparł. Ten mężczyzna również widział moją reakcję, ale odszedł niewzruszony. Bardzo mi przykro, że musiałaś przez to przejść. Na szczęście tego samego dnia miałam wizytę u mojej psychoterapeutki. Terapia od razu podniosła mnie na duchu, pozwoliła ochłonąć i spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy – z perspektywy mnie jako silniejszej osoby. Wiem z doświadczenia, że bycie niemiłą osobą jest taką formą skorupy i pełni funkcję ochronną. Nie lubię wspominać tego czasu w moim życiu, ale sama chowałam się za taką skorupą ukształtowaną z niemiłych uwag i dystansowania się od innych osób. To było moją tarczą, by nikt nie mógł mnie zranić lub zasiać ziarna nienawiści do samej siebie, co niestety nie spełniło swojej funkcji. Być może ten mężczyzna też przeżywa coś podobnego i w taki sposób próbuje się dowartościować. Na pewno jednak już mnie to nie obchodzi. Ułożyłam sobie w głowie całą tę sytuację i wiem, że jego słowa nie są częścią mnie. Nawet nie wiem, jak miał na imię. On też nie wie, jak ja mam. Dzisiaj jestem jedynie w szoku, że moje wideo wciąż jest wyświetlane. Katarzyna Czapraga / fot. archiwum prywatne I osiągnęło bardzo wysokie zasięgi! Zostało odtworzone milion razy, a pod nim masz ponad 121 tys. polubień i ponad 9 tysięcy komentarzy ze słowami wsparcia. Jak czujesz się z tym, że dotarłaś ze swoim przekazem do tylu osób? Nie spodziewałam się, że ten TikTok tak wybuchnie, ale to jest właśnie magia tej aplikacji. Otrzymałam też mnóstwo miłych wiadomości. Z jedną osobą nawet spotkałam się niedawno, bo zawiązała się między nami więź. Wiele osób pisało też do mnie, żebym pokazała swoją drogę do zdrowia, by być w tym razem, co zaowocowało większą liczbą publikowanych przeze mnie TikToków. Pokazuję, jak wygląda mój dzień i co jem. Co prawda z systematycznością u mnie teraz było trudno, ponieważ uczyłam się do matury, ale staram się poszerzać ten temat. Opublikowałam to wideo, ponieważ wiem, jak może pomóc innym. Wcześniej widziałam kilka filmików innych osób, które opowiadały za pomocą mediów społecznościowych o tym, jak doznawały body shamingu. Dawało mi to poczucie, że nie jestem sama z tym problemem, dlatego po wszystkim uznałam, że muszę podzielić się tym, przez co przeszłam. Kropla do kropli i może coś zacznie się zmieniać. Po moim wideo kilka osób podzieliło się ze mną podobnymi historiami. Pisały mi o tym, jak musiały stawić czoła wyzywaniu w szkole lub kiedy ktoś obcy rzucał im niemiłe uwagi dotyczące wyglądu. Często przydarzają ci się takie sytuacje, że ktoś cię obraża? Niestety cały czas walczę z fat shamingiem, a kiedy byłam młodsza, zdarzało się to notorycznie. Moi rówieśnicy potrafili być dla mnie bardzo niemili, co jest dość okrutne, ponieważ w tamtym czasie nie byłam otyła. Ostatnio patrzyłam na swoje zdjęcia z dzieciństwa i odkryłam, że nie różniłam się znacząco od moich rówieśników. Mam żal, że myślałam wtedy o sobie jak o okropnej i ohydnej osobie. Było to niestety spowodowane wieloma komentarzami pod moim adresem. Jeden chłopak potrafił obrażać mnie na placu zabaw nawet przy mojej mamie. Nazywał mnie „pasztetem”, „grubaską” itp. Ostatnio odnowiłam znajomość z kolegą, do którego przez wiele lat miałam uraz, ponieważ w szkole podstawowej zostałam przez niego obrażona ze względu na wygląd. Dzisiaj, po wielu latach, on w ogóle nie pamięta takiej sytuacji, a we mnie to gdzieś zostało. I to jest chyba najgorsze w tym wszystkim, że często oprawca rzuca słowami, których później nawet nie pamięta, a druga osoba po latach wciąż to przepracowuje. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką przykrość sprawiają takie słowa. Wachlarz powodów do krytykowania jest szeroki. Sama dostawałam również uwagi odnośnie do całego mojego ciała. Słyszałam, że mam przykładowo za małe usta albo nie takie brwi jak powinnam mieć. Te wszystkie przykre słowa były małymi ciosami, przez które coś, co w sobie lubiłam, stawało się moim kompleksem. Notorycznie też pod moimi filmami na TikToku dostaję porady à propos mojego sposobu odżywiania. Wierzę, że są osoby, które chcą dobrze, ale niektórzy pod płaszczykiem troski udzielają mi rad, nie słuchając tego, co mówię. Niektóre z tych osób na siłę próbują mnie uszczęśliwić – potocznie mówiąc – wciskając mi jakąś konkretną dietę czy sposób na magiczne schudnięcie. Nie zastanawiają się nawet nad tym, jak to wygląda z mojej perspektywy. Teraz jestem pod opieką dietetyka, ale wcześniej próbowałam kilku diet na własną rękę, żeby schudnąć. Niestety u osób z zaburzeniami odżywiania mogą one te zaburzenia pogłębić. I tak było u mnie. Nie myślałam wtedy o tym, by cieszyć się jedzeniem, czy o tym, że jestem na drodze do schudnięcia. Obsesyjnie liczyłam kalorie. Teraz niektórzy potrafią mi również wytknąć to, że nie powinnam jeść tego, co sobie przygotowałam. Co jest paradoksem, ponieważ korzystam z diety przygotowanej przez moją dietetyczkę. Z pewnością próbują cię „jedynie zmotywować”… Zawstydzanie i wyśmiewanie osób ze względu na ich wagę absolutnie nie działa na motywację. Takie zachowanie, jak rzucanie mimochodem komentarzy o czyimś wyglądzie, nie powinno być tolerowane. Otyłość nie jest wolnym wyborem człowieka i co innego, kiedy bliscy nam ludzie pytają co się dzieje i oferują konkretną pomoc, jak np. numer do specjalisty. Rzucenie jakiejś uwagi i stygmatyzację trudno nazwać motywacją. To komentarze wypowiadane jedynie po to, by ukłuć. I niestety rzeczywiście to boli. Widziałam, że zrobiłaś sobie specjalne pudełko pierwszej pomocy na mental break day? Zdradzisz, co do niego włożyłaś? Na pomysł stworzenia pudełka wpadłam, ponieważ widziałam podobne rzeczy w social mediach. Włożyłam do niego rzeczy, które pomagają mi poczuć się trochę lepiej, kiedy mam zły dzień. Znajdziemy w nim różaniec, ponieważ jestem osobą wierzącą. Jest też mały pluszak, który dostałam na urodziny od koleżanki, batonik, kolorowanka i kredki, ale nie tylko. Miałam w swoim życiu epizody depresyjne i obecnie jestem w trakcie terapii, więc wiem, jak w takim stanie trudno jest zrobić cokolwiek, nawet się umyć. W moim pudełku znalazły się więc też gumy do żucia i chusteczki nawilżające, żeby choć w najmniejszym stopniu zadbać o świeżość. I błyszczyk, bo kocham błyszczyki. Niestety to pudełko powstało dopiero po sytuacji z mężczyzną ze sklepu. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Mama Estabiom Mama, Suplement diety, 20 kapsułek 28,39 zł Good Aging, Beauty WIMIN Zdrowy blask, 30 kaps. 59,00 zł Zdrowie umysłu Good Sleep from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu WIMIN Głębokie skupienie, 30 kaps. 79,00 zł Katarzyna Czapraga Otyłość nie jest wolnym wyborem człowieka i co innego, kiedy bliscy nam ludzie pytają, co się dzieje i oferują konkretną pomoc, jak np. numer do specjalisty. Rzucenie uwagi i stygmatyzację trudno nazwać motywacją. To komentarze wypowiadane jedynie po to, by ukłuć. I niestety rzeczywiście to boli Ten mężczyzna skrytykował cię, nie wiedząc nawet, jaka jesteś. A jaka jest prawdziwa Kasia? Jestem na pewno bardzo wrażliwą osobą. Kiedyś wydawało mi się, że to moja wada, jednak teraz coraz częściej myślę, że to jedna z moich wielu zalet. To, co w sobie lubię, to to, że jestem też bardzo empatyczna, choć często stawiam dobro innych ponad swoje. I przede wszystkim walczę, nie stoję w miejscu, ale staram się iść do przodu. I kocham kwiaty. Wcześniej nie miałam ręki do roślin, więc moim pierwszym kwiatkiem był kaktus. Postawiłam sobie za cel, żeby go oswoić, by wytrzymał ze mną jak najdłużej. Teraz mam więcej roślin i wszystkie mają imiona. Myślę sobie, że to piękna metafora twojej przemiany. Co poradziłabyś innym osobom, które znalazły się w podobnej sytuacji jak ta ze sklepu? Od kiedy zaczęłam chodzić na terapię, to każdemu ją polecam. Pomoc specjalisty bardzo zmienia życie, wzmacnia i pomaga spojrzeć szerzej na pewne sytuacje. Bardzo często mamy do czynienia z dyskryminacją, stygmatyzacją i brakiem szacunku. Otaczajmy się więc dobrymi ludźmi, od których będziemy mogli czerpać siłę. Polecam też każdemu znaleźć coś, co lubi robić, co uspokaja, bo w kryzysowych sytuacjach warto się tym zająć. Zaraz po sytuacji ze sklepu miałam napad, ponieważ choruję też na kompulsywne objadanie się. Jedzenie, które sobie kupiłam na ten dzień do szkoły, bardzo szybko zjadłam. Teraz w takiej sytuacji dałabym sobie chwilę na refleksję. Wyszłabym na spacer z moim psem albo wyciągnęła kolorowankę i malowała. Ważne też, by polubić się takim, jakim się jest. Sama jestem jeszcze na tej drodze. Myślę, że kiedyś to było takie dwadzieścia, teraz jest to osiemdziesiąt procent, ale zbliżam się do akceptowania siebie w stu procentach. I tych stu procent życzę wszystkim, którzy mają podobne doświadczenia jak ja. Zjawisko fat shamingu komentuje dla HelloZdrowie Karla Orban, psycholożka. Ewa Wojciechowska: Co siedzi w ludziach, że tak bardzo lubią krytykować czyjś wygląd? Karla Orban: Tak naprawdę ilu komentujących, tyle jest powodów. Najczęstszym z nich jest lęk, w tym, paradoksalnie, lęk przed oceną i odrzuceniem. Można na to popatrzeć w kontekście „obrony przez atak”: krytykowanie daje złudzenie siły, przewagi, a także pozwala rozładować napięcie i frustrację niezwiązaną z osobą atakowaną. Niektórzy racjonalizują swoje zachowanie – w szczególności jeśli mówimy o fat shamingu – troską o czyjeś zdrowie. Nie jest to jednak do końca prawda: stygmatyzacja i przemoc zdecydowanie częściej dotykają osób z nadwagą niż palących papierosy. Tym drugim w przestrzeni publicznej mało kto zwraca uwagę, że ryzykują zdrowiem. Sytuacja, która spotkała naszą bohaterkę, wychodzi jednak daleko poza komentowanie wyglądu. Fat shaming jest tu jedynie tłem tego, co się stało. Jeśli ktoś zostaje zaatakowany werbalnie czy fizycznie z powodu swojego wyglądu, przynależności kulturowej, koloru skóry – należy to nazwać wprost: aktem agresji, przemocą. Równocześnie przemoc jest bezpośrednim efektem stygmatyzacji, z jaką mamy do czynienia od lat. Otyłości przypisuje się różne cechy: brak kontroli, sprawczości, umiarkowania. Rozwijamy się jako społeczeństwo na tyle, by protestować, gdy uproszczenia i uogólnienia dotykają np. kobiet („słabsza płeć” itp.), a wciąż duże przyzwolenie ma etykietowanie z powodu wyglądu. To przyzwolenie jest zielonym światłem do coraz większej agresji. Zastanawia mnie to poczucie bezkarności. Osoba, która zachowuje się w taki sposób jak mężczyzna ze sklepu, powinna spodziewać się tego, że poniesie z tego powodu jakieś konsekwencje. Niestety istnieje bardzo niska reakcja społeczna na takie wydarzenia. Tworzymy mikroklimat przyjazny przemocy. I to zachęca do tego, żeby posuwać się dalej i dalej. Rośnie zobojętnienie, również na emocje okazywane w przestrzeni publicznej. „Nie wtrącamy się”, widząc płaczące dziecko, zagubioną osobę starszą, roztrzęsionego dorosłego. Coraz częściej przestajemy reagować na siebie nawzajem. Co musiałoby się zmienić, żeby takie zachowanie przestało być akceptowane? Jeżeli nie zmienimy klimatu społecznego, który mamy wokół ciała, bardzo trudno będzie nam oczekiwać, że takie akty agresji nie będą się powtarzać. Bezpieczeństwo nie powinno być przywilejem. Przeciwnikom ruchu ciałopozytywności, którego głównym postulatem jest akceptacja ciała takiego, jakim jest, trudno jest zrozumieć, że to właśnie akceptacja daje najlepszą bazę do wprowadzania długoterminowych zmian w stylu życia. Po pierwsze dlatego, że rosnąca presja na szczupłą sylwetkę udziela się coraz młodszym dzieciom, prowadząc do spirali restrykcyjnych diet i efektu jojo, a w konsekwencji rozregulowania metabolizmu i coraz większego odsetka osób z nadwagą i otyłością. Po drugie, osoba, która chce zgubić zbędne kilogramy, osiągnie trwalszy efekt, gdy będzie odczuwała mniej stresu (co przekłada się bezpośrednio na gospodarkę hormonalną organizmu) i więcej poczucia kompetencji oraz sprawczości, gdy postrzega swoje ciało jako zdolne do działania i wystarczająco dobre. Wzrasta wówczas prawdopodobieństwo, że zgłosi się po pomoc do lekarza, dietetyka, trenera; pójdzie na basen czy siłownię. Obecnie to właśnie obawa przed oceną i wstyd są najsilniejszymi barierami w dostępie do opieki zdrowotnej czy obiektów sportowych. Karla Orban, psycholożka Mikroagresja, której doświadczamy w postaci wielu różnych komentarzy, ataków od osób wirtualnych, może być równie traumatyczna i wywołująca podobne efekty jak atak bezpośredni Co by pani poradziła osobom, które doświadczają podobnych sytuacji jak Kasia? Gdy zostaje naruszona przestrzeń osobista i zagrożone jest nasze bezpieczeństwo, nie obawiajmy się stanowczej reakcji, w tym również wezwania policji. Sytuacja przemocowa może eskalować bardzo szybko, zagrażając bezpieczeństwu. Kiedy stajemy się obiektem przemocy, bardzo trudno jest się bronić. Często przechodzimy w stan zamrożenia, fizycznego i emocjonalnego znieruchomienia, w którym reagowanie wydaje się niemożliwe. Czujemy, że nie możemy nic powiedzieć, nic zrobić. Ten brak reakcji, o który często oskarża się osoby dotknięte przemocą, jest po prostu fizjologiczną reakcją organizmu. Prośmy o pomoc świadków zdarzenia, najlepiej zwracając się do nich bezpośrednio (Czy pan w niebieskiej koszuli mógłby stanąć obok mnie, boję się o swoje bezpieczeństwo?; Proszę panią w białej sukience o wezwanie ochrony/policji). Agresja eskaluje, nie możemy zatem akceptować żadnej z jej form. Niemniej ważne jest to, co zrobimy dla siebie już po tej sytuacji. Pozwólmy sobie na odreagowanie: płacz, rozmowę z kimś bliskim, szukanie wspólnoty. Jeśli czujemy, że nie chcemy zostać sami, idźmy za tą potrzebą, dzwoniąc do przyjaciela czy rodziny. Nie obawiajmy się sięgania po pomoc specjalistyczną, psychologiczną i psychoterapeutyczną. Przemoc jest zjawiskiem, które może wyzwalać w nas traumę. Nikt nie musi cierpieć w samotności. To tyczy się również przestrzeni internetowej? Dziś internet jest miejscem, w którym zjawisko fat shamingu jest najbardziej rozpowszechnione. Mikroagresja, której doświadczamy w postaci wielu różnych komentarzy, ataków od osób wirtualnych, może być równie traumatyczna i wywołująca podobne efekty jak atak bezpośredni. Nie możemy różnicować i mówić, że przemoc wirtualna jest w jakiś sposób mniej szkodliwa, zwłaszcza że toruje drogę atakom w świecie offline. Po drugiej stronie komputera znajduje się w końcu prawdziwa osoba, a jej emocje są jak najbardziej rzeczywiste. Karla Orban — psycholożka, certyfikowana specjalistka perinatalnego zdrowia psychicznego (PMH-C). Szkoli się w czteroletniej szkole psychoterapii systemowej. Od ponad dekady wspiera dzieci, rodziców i nauczycieli. Autorka książki „Żłobek, babcia, niania czy ja sama?”, w której z empatią przygląda się różnym formom opieki nad dziećmi, adaptacji oraz budowania relacji z opiekunami własnych maluchów. Absolwentka szkolenia Rodzicielstwo Bliskości dla Profesjonalistów I i II stopnia, koordynatorka Postpartum Support International na Polskę. Czerpie z teorii więzi, Terapii Akceptacji i Zaangażowania oraz Porozumienia Bez Przemocy Zobacz także Body positive, czyli o szacunku do własnego ciała. Samoakceptacja w dzisiejszych, opresyjnych dla ciała czasach jest aktem prawdziwej odwagi. Bycie w dobrej relacji ze swoim ciałem daje energię, zdrowie – również psychiczne – i siłę do samorealizacji. Kiedy przestajemy się koncentrować na „niedoskonałościach” swojego ciała
Jesteś tutajStrona główna » Sondaże » Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ujawniły się mroczne instynkty Reklama Marina Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało i pozwolić ludziom robić z nim co zechcą. Projekt pod nazwą ”Rhythm 0” okazał się ryzykownym eksperymentem… Marina Abramovic Youtube Polegał na tym, że artystka stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra w Neapolu. Przy niej znalazły się 72 przedmioty i napis: „Dookoła mnie znajdują się przedmioty. Możesz mnie nimi potraktować. Jestem obiektem. Biorę pełną odpowiedzialność za wszystko, co zostanie mi uczynione. Czas 6 godzin.” Marina Abramovic Youtube ​​​​ Przedmioty zostały podzielone na dwie grupy. „Przyjemne” jak kwiaty, pióra, wino, kawałki chleba i „niebezpieczne” jak noże, żyletki, łańcuchy i atrapa pistoletu. Marina Abramovic Youtube W ciągu pierwszej godziny nie działo się nic. Fotograf podchodził do Mariny i pstrykał jej zdjęcia. Potem stopniowo niektórzy obserwujący zebrali się na odwagę. Ktoś przyniósł kwiat, ktoś podniósł jej ręce, ktoś pocałował. Marina Abramovic Youtube To ośmieliło innych. Niespodziewanie Marina zostaje przeniesiona na stół. Mężczyźni zaczynają ją dotykać w miejsca intymne. Ktoś rozchyla jej nogi i wbija nóż w stół pomiędzy nimi. Zaczyna się trzecia godzina. Marina Abramovic Youtube Ludzie coraz częściej sięgają po niebezpieczne przedmioty. Ktoś przecina jej ubranie żyletką. Ktoś rozcina jej skórę na szyi i pije krew… Jej nieruchome ciało pobudza i wyzwala instynkty. Jest bezpardonowo dotykana. Artystka nie reaguje. Przystępując do eksperymentu była gotowa znieść nawet gwałt… Ktoś przystawia jej pistolet do głowy, potem wkłada jej w rękę i kieruje tak by celowała do siebie. Marina Abramovic Youtube Ktoś oblewa ją wodą, pisze obelżywe słowa na jej ciele. Zakłada łańcuch na szyję. Marina zostaje rozebrana. W międzyczasie pojawiają się obrońcy, ktoś daje kwiaty, okrywa płaszczem jej nagie ciało. Ale gdy mija szósta godzina i eksperyment się kończy, stoi naga, poraniona i odarta z godności. Oprawcy odsuwają się, nie chcą na nią patrzeć, konfrontować się z nią teraz, gdy przestała być obiektem, a stała się człowiekiem. Marina Abramovic Youtube „To ujawnia coś strasznego o ludziach. Pokazuje, jak szybko ktoś może się zmienić i porzucić człowieczeństwo jeśli mu na to pozwolisz. Ktoś, kto nie walczy staje się w oczach innych przedmiotem. To dowód na to, że część ludzi skrywa w sobie bardzo ciemne oblicze, które łatwo z „normalnego” staje się potwornym.”– mówi artystka. Wielu zastanawiało się nad tym, czy to, na co zdecydowała się artystka, to jeszcze sztuka czy szaleństwo. Wiadomo, że jedno i drugie dzieli cienka granica. Dziś nikt nie kwestionuje, że Marina Abramović należy do wąskiego grona największych współczesnych artystów. video: 6979 odsłon Reklama

Nagroda za głowę prezydenta USA(Donalda Trumpa), Donald Trump i wyrok na niego - zabójca otrzyma nagrodę. Sytuacja na Bliskim wschodzie jest napięta

Magiczne stworzenia z cyklu Harry PotterMagiczne stworzenia z cyklu Harry PotterMagiczne stworzenia to integralna część świata wykreowanego przez J. K. Rowling w cyklu o Harrym Potterze . Bohaterowie poznają większość z nich na lekcjach obrony przed czarną magią i opieki nad magicznymi stworzeniami, podczas wypraw do Zakazanego Lasu oraz w trakcie Turnieju Trójmagicznego .Większość magicznych stworzeń pojawiających się w cyklu opisana jest w książce Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć , pojawia się też tam trochę niewystępujących w powieści przeniosła do swojego świata część stworzeń występujących w mitologii greckiej , celtyckiej i skandynawskiej .Wiele zwierząt domowych występujących w serii to normalne zwierzęta posiadające jakieś magiczne moce, np. sowy potrafią dostarczać listy. Klasyfikacja Ministerstwa MagiiUrząd Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami wprowadził klasyfikację wszystkich magicznych stworzeń, tak by można było poznać jakie stwarzają zagrożenie. Poniższa klasyfikacja pochodzi z książki Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć .XXXXX – Znany morderca czarodziejów/nie nadaje się do udomowienia ani tresuryXXXX – Groźne/wymaga specjalistycznej wiedzy/czarodziej-specjalista może sobie poradzićXXX – Odpowiedni czarodziej powinien dać sobie radęXX – Niegroźne/może być udomowioneX – NudneAkromantula XXXXXBahanka XXXBazyliszek XXXXXBłotoryj XXXBuchorożec XXXXCentaur XXXXChimera XXXXXChochlik kornwalijski XXXChrobotek XChropianek XXCiamarnica XXXCzerwony kapturek XXXDemimoz XXXXDirikrak XXDruzgotek XXErkling XXXXFeniks XXXXGarboróg XXXXGhul XXGnom XXGryf XXXXGumochłon XHipogryf XXXHipokampus XXXJednorożec XXXXJeżanka XXXKappa XXXXKelpie XXXXKołkogonek XXXKorniczak XXXKudłoń XXKuguchar XXXKwintoped XXXXXLangustnik Ladaco XXXLelek Wróżebnik XXLeprokonus XXXLunaballa XXMantykora XXXXXMemortek XXNieśmiałek XXXNiuchacz XXXNundu XXXXXOgnisty krab XXXPegaz XX – XXXXPlumpka XXXPogrebin XXXPopiełek XXXPsidwak XXXPufek XXRamora XXReem XXXXSalamandra XXXSfinks XXXXSmok XXXXXSzczuroszczet XXXSzpiczak XXXŚmierciotula XXXXXŚwiergotnik XXXTebo XXXXToksyczek XXXTopek XXTroll XXXXTryton XXXXTrzminorek XXXWąż morski XXXWidłowąż XXXXWilkołak XXXXXWozak XXXWsiąkiewka XXXYeti XXXXZnikacz XXXXŻabert XXŻądlibąk XXXŻmijoptak XXXXPodczas serii pojawiają się inne stworzenia, które są magiczne, jednak nie istnieje ich oficjalna klasyfikacja. Zazwyczaj są to stworzenia wymyślone, których istnienie jest niepotwierdzone lub istoty, które nie są stworzeniami. Nieobjęte klasyfikacją są też stworzenia pochodzące z nielegalnej obecnie hodowli ślimakOlbrzymSklątka tylnowybuchowaSkrzat domowySzyszymoraTrójgłowy piesWampirWilaZwodnik Bestiariusz AkromantulaAkromantula (ang. Acromantula) – gigantyczny ośmiooki pająk, porośnięty grubymi czarnymi włosami, o rozstawie nóg sięgającym do 15 stóp. Akromantula posiada szczypce, które wydają charakterystyczny klekot podczas mówienia lub gdy jest zdenerwowany, oraz bardzo silny jad, trudny to zdobycia, w szczególności od żywych osobników, warty do 100 galeonów za pół litra. Śmiertelnym wrogiem akromantuli, jak i wszystkich innych pająków, są posiadają zdolność mowy, jednak są bardzo niebezpieczne i nie da się ich oswoić. Są mięsożerne i gotowe atakować ludzi. Pochodzą z dżungli Borneo , a ich jaja należą do towarów niewymienialnych klasy A (oznacza to bardzo wysokie kary za ich import lub sprzedaż). Podczas swojego pobytu w szkole Hagrid wszedł w posiadanie jaja akromantuli. Pająk ten hodowany przez Hagrida , uciekł do Zakazanego Lasu, po tym jak próbowano go złapać jako potwora z Komnaty Tajemnic .W 7. tomie akromatule zostały wykorzystane przez śmierciożerców w ataku na Hogwart . Są 2 na liście najbardziej niebezpiecznych zwierząt świata AragogAragog (ok. 1940 – 20 kwietnia 1997 ) – ślepa akromantula "wielkości młodego słonia", pierwszy sprowadzony przez Hagrida pająk , fałszywie posądzony o bycie potworem z Komnaty Tajemnic . Po tym jak uciekł i ukrył się w Zakazanym Lesie , Hagrid sprowadził dla niego żonę, Mosag. Akromantule rozmnożyły się tworząc dużą zabraniał swojemu stadu atakować Hagrida, ale gdy Harry razem z Ronem przyszli do ich gniazda, przedstawiając się jako przyjaciele Hagrida, nie miał oporów przed wydaniem ich na żer swojemu stadu. W 6. części przygód czarodzieja zdechł, zaś na jego pogrzeb zorganizowany przez Hagrida Harry zaprosił profesora Slughorna (który zgodził się, ponieważ jad akromantuli jest bardzo cenny). Gdy Slughorn upił się, Harry wymusił na nim ujawnienie wspomnienia, wypełniając misję powierzoną przez Dumbledore'a. MosagMosag – Akromantula sprowadzona przez Hagrida , partnerka Aragoga. Wraz z licznym potomstwem utworzyły kolonię akromantul. Nie została pokazana w żadnym z filmów Harry'ego Pottera , a w 6. tomie jest tylko jeden fragment o niej. BahankaBahanka (ang. Doxy) – podobnie jak elf , z którymi bahanka jest często mylona, wygląda jak malutki człowieczek. Jednak w odróżnieniu od elfa całe jej ciało jest pokryte grubym czarnym włosem. Ma też dwie pary rąk i nóg. Skrzydła bahanki są grube, zaokrąglone i błyszczące, zbliżone wyglądem do skrzydeł żuka. Posiada ona również dwa rzędy ostrych, jadowitych zębów. Bahanki są rozpowszechnione w północnej Europie i Ameryce. Składają do 500 jaj naraz i zakopują je. Larwy wykluwają się po 2 – 3 tygodniach. Do pozbycia się ich, używa się płynu "Bahanocyd" (ang. Doxycide). Fred i George Weasleyowie próbowali użyć ich jadu do produkcji Bombonierek Lesera. BazyliszekBazyliszek (ang. Basilisk) – ogromny wąż, dorastający do pięćdziesięciu stóp długości i mogący przeżyć wiele setek lat. Bazyliszek rodzi się z kurzego jaja podłożonego ropusze. Są śmiertelnie niebezpieczne, ponieważ jad bazyliszka jest jedną z najsilniej niszczących substancji w świecie czarodziejów a jedynym antidotum na niego są łzy feniksa. Oprócz jadowitych kłów, bazyliszek może również zabijać spojrzeniem – jednak wymagany jest do tego bezpośredni kontakt wzrokowy. Niebezpośrednie spojrzenie, takie jak np. odbite przez wodę lub w lustrze albo oglądane przez jakiś filtr, np. kliszę aparatu, nie jest śmiertelne i wywołuje petryfikację . Spetryfikowanych można ożywić przy pomocy wywaru z mandragory .Wszystkie akromantule uciekają przed bazyliszkiem, gdyż jest on ich śmiertelnym wrogiem, a on sam lęka się jedynie piania koguta, które jest dla niego zabójcze. Bazyliszek jest posłuszny tylko wężoustym i nie da się go kontrolować w inny sposób. Za twórcę bazyliszka uważa się Herpo Głupca, który był 2. tomie w Hogwarcie bazyliszek pojawił się jako potwór atakujący czarodziejów i czarownice pochodzących z mugolskich rodzin. Jeden z nich został umieszczony w Hogwarcie przez Salazara Slytherina , gdy ten zażądał by nauczać tylko uczniów z rodzin magicznych. Odchodząc ze szkoły zamknął potwora w magicznie stworzonej komnacie, o której istnieniu nie wiedzieli pozostali założyciele szkoły . Od tego momentu prawowity dziedzic Slytherina otwierał komnatę i wypuszczał bazyliszka by ten oczyszczał szkołę ze "szlam". Gdy Tom Riddle był uczniem otworzył komnatę – wtedy bazyliszek zabił Jęczącą Martę . Pięćdziesiąt lat później, jego horkruks rozkazuje Ginny zabić zagrażające bazyliszkowi koguty, a później otworzyć komnatę. Bazyliszkowi jednak nie udaje się nikogo zabić, a jedynie spetryfikować kilka osób. Kiedy Harry odkrywa położenie Komnaty, Ginny zostaje uwięziona w jej wnętrzu, tracąc coraz więcej sił życiowych na rzecz odradzającego się Voldemorta . W pokonaniu bazyliszka pomaga Harry'emu feniks Fawkes, który przynosi mu Tiarę Przydziału . Feniks oślepia bazyliszka. Potwór próbuje wyczuć Harry'ego węchem, rzuca się na niego i nabija się na miecz Godryka Gryffindora , który udaje się Harry'emu wydobyć z Tiary. Magiczny miecz absorbuje jad bazyliszka, który wzmacnia go dodatkowo. Trójka przyjaciół używa go później do zniszczenia części Horkruksów . Kiedy jednak goblin Gryfek odbiera im miecz, Ron razem z Hermioną schodzą do Komnaty Tajemnic i zabierają stamtąd kły bazyliszka, by z ich pomocą zniszczyć czarę Helgi Hufflepuff . BłotoryjBłotoryj (ang. Dugbog) – przypomina psa. Zamieszkuje moczary Europy i obu Ameryk . Kiedy się nie rusza, przypomina kłodę drewna, ale po uważnym przyjrzeniu się, można zauważyć płetwiaste łapy i bardzo ostre zęby. Błotoryj pływa i pełza po moczarach. Żywi się głównie małymi ssakami, ale może również poważnie poranić nogi pieszych przechodzących przez bagno, w którym zamieszkuje. Jego ulubionym smakołykiem jest jednak mandragora . BoginBogin (ang. Boggart) – widma, często mieszkające w małych, ciemnych, zamkniętych przestrzeniach, np. w starych szafkach lub pod łóżkami. Tak naprawdę nie wiadomo jak wygląda bogin, który jest ukryty. Jednak kiedy opuści swoją kryjówkę staje się tym co najbardziej przestraszy osobę na zewnątrz. Dlatego najlepiej bogina atakować w kilka osób – wtedy nie wie jaki kształt przybrać i staje się zdezorientowany. Zabójczą dla niego bronią jest śmiech. By się go pozbyć najlepiej użyć zaklęcia Riddiculus , które zmieni go w coś zabawnego. Zdezorientowany bogin eksploduje z hukiem zamieniając się w dym. Jedyną osobą, która widziała bogina w ukryciu jest Alastor Moody .Kształt przyjmowany przez bogina dla różnych postaci: Harry Potter – dementor Ron Weasley – wielki pająk Hermiona Granger – profesor McGonagall mówiąca jej, że "oblała wszystko" Neville Longbottom – profesor Snape Remus Lupin – księżyc w pełni Molly Weasley – martwe ciała jej bliskich Parvati Patil – pokrwawiona, obandażowana mumia Seamus Finnigan – szyszymora Dean Thomas – Obcięta ręka, poruszająca się niczym krab Lord Voldemort – Jego własny trup[1] Albus Dumbledore – Ciało jego martwej siostry[2] BuchorożecBuchorożec (ang. Erumpent) – duże, szare stworzenie afrykańskie , obdarzone olbrzymią siłą. Osiągają ciężar jednej tony i z daleka można je pomylić z nosorożcami . Mają grubą skórę, która odbija większość czarów i uroków, duży ostry róg na nosie i długi ogon, z wyglądu przypominający linę. Rodzą na raz tylko jedno młode. Buchorożce nie atakują, jeśli nie są nachalnie prowokowane, ale gdy zaczną szarżować, rezultaty bywają straszne. Róg buchorożca może przeciąć wszystko, od skóry po metal, i zawiera śmiertelnie niebezpieczny płyn, który wstrzyknięty w cokolwiek powoduje, że to coś wybucha. Populacja buchorożców nie jest duża, ponieważ podczas sezonu godowego walczące samce doprowadzają się wzajemnie do eksplozji. Buchorożce są traktowane przez afrykańskich czarodziejów z niezwykłą ostrożnością. Ich rogi, ogony i wybuchowy jad są wykorzystywane do sporządzania 7. części róg buchorożca powoduje wybuch w domu Ksenofiliusa Loovegooda. CentaurCentaur – istota posiadająca ludzki tułów, ramiona i głowę, reszta zaś to ciało konia. Występuje we wszystkich spotykanych u koni maściach. Centaury żyją w lasach, najprawdopodobniej wywodzą się z Grecji , lecz obecnie można je spotkać w całej Europie . Posiadają wysoką inteligencję, posługują się mową. Centaury same potrafią ukryć się przed mugolami , nie kontaktują się też ze światem czarodziejów, często pogardzają ludźmi, a za największą hańbę uważają służbę człowiekowi. Są bardzo tajemnicze, ich zwyczaje nie są ludziom znane. Uważa się, że są biegłe w magicznym leczeniu, wróżeniu, łucznictwie i ostatnim tomie podczas Bitwy o Hogwart centaury atakują śmierciożerców , strzelając do nich gradem strzał. FirenzoFirenzo ( ang. Firenze) – centaur o jasnej sierści, pochodzący z Zakazanego Lasu .W Kamieniu Filozoficznym obronił Harry'ego przed profesorem Quirrellem , który pił krew jednorożca dla Voldemorta .Od 5. części cyklu o Harrym Potterze pracuje w Hogwarcie jako nauczyciel wróżbiarstwa , za co został skazany na śmierć przez swoich współbraci (centaury uważają służbę człowiekowi za największą hańbę) i musiał uciekać z Zakazanego Lasu . Jest miły, spokojny, czego nie można powiedzieć o jego stadzie. Uwielbiają go uczennice Parvati Patil oraz Lavender Brown .W 6. części Dumbledore rozdzielił poszczególne roczniki tak, by uczyli je naprzemiennie Firenzo i Sybilla Trelawney , jednak wnuczka sławnej wróżbitki nie jest tą zmianą zachwycona – przezywa Firenza "Chabeto". Jego klasa znajduje się w sali nr 11, która została tak przygotowana, by jak najbardziej przypominała las. MagorianMagorian – przywódca centaurów żyjących w Zakazanym Lesie. On i reszta stada zabiliby Firenza, (który został skazany na śmierć z powodu tego, że przyłączył się do ludzi) gdyby nie pomógł mu Hagrid. ZakałaZakała (ang. Bane) – centaur żyjący w Zakazanym Lesie. Był czarnowłosy i czarnoskóry, a także trochę bardziej dziki niż Ronan. RonanRonan – centaur żyjący w Zakazanym Lesie. Miał rude włosy i brodę, kasztanowe umaszczenie i długi czerwonawy ogon. ChimeraChimera (ang. Chimaera) – bardzo rzadki spotykany grecki potwór o głowie lwa, tułowiu kozy oraz ogonie smoka. Są złośliwe i krwiożercze, chimery są niezwykle niebezpiecznie. Znany jest tylko jeden przypadek pokonania jej, a czarodziej któremu się udał ten wyczyn, wyczerpany walką spadł z pegaza i zginął na miejscu. Chochlik kornwalijskiChochlik kornwalijski (ang. Pixie) – magiczne stworzenia, po raz pierwszy pojawiły się w drugim tomie przygód Harry'ego Pottera, Harry Potter i Komnata Tajemnic , podczas nieudanych zajęć profesora Lockharta . Jak przekonali się wtedy uczniowie Hogwartu , chochliki kornwalijskie to małe, ale wyjątkowo uciążliwe i złośliwe spotykane są w Kornwalii . Mają do ośmiu cali wzrostu, elektrycznie niebieską barwę i bardzo złośliwe charaktery. Bardzo lubią płatać różnego rodzaju figle i psikusy. Mogą latać pomimo braku skrzydeł. Ich częstą zabawą jest chwytanie za uszy ludzi i zanoszenie ich na szczyty drzew i budynków. Chochliki są żyworodne. Wydają wysokie, zrozumiałe tylko dla siebie dźwięki. ChrobotekChrobotek (ang. Horklump) – stworzenie przypominające mięsisty, różowy grzyb porośnięty rzadką, sztywną szczeciną. Chrobotki wywodzą się ze Skandynawii , ale w tej chwili występują już w całej północnej Europie . Rozmnażają się bardzo szybko i w ciągu kilku dni może pokryć średnich rozmiarów ogród. Chrobotek wciska w ziemię muskularne macki w poszukiwaniu swoich ulubionych dżdżownic. Jest najlepszym przysmakiem gnomów, poza tym nie zarejestrowano żadnego zastosowania. ChropianekChropianek (ang. Chizpurfle) – mały pasożyt, który długość dochodzi do jednej dwudziestej cala. Z wyglądu przypomina kraby z dużymi kłami. Przywabia go magia, może zagnieździć się w futrze i piórach takich stworzeń, jak psidwaki czy lelki wróżebniki. Wdzierają się też do domostw czarodziejów, atakując takie magiczne przedmioty jak różdżki, z których sukcesywnie wygryzają magiczny rdzeń, albo brudne kociołki, z których zlizują zaschnięte resztki eliksirów. Chociaż chropianków łatwo się pozbyć za pomocą jednego z licznych środków dostępnych na rynku, poważne inwazje mogą wymagać wizyty funkcjonariuszy Sekcji Szkodników Urzędu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, gdyż napęczniałe od magicznych substancji chropianki są bardzo trudne do zwalczenia. CiamarnicaCiamarnica (ang. Lobalug) – stworzenie, które ma ciało długości ok. 10 cali, które wyposażone jest w otwór gębowy i woreczek z jadem. Jad ten jest używany do obrony przed drapieżnikami. Trytony używają ciamarnic jako broni, natomiast czarodzieje wykorzystują jej jad, do sporządzania eliksirów. Podlega to jednak ścisłej kontroli Ministerstwa. Ciamarnica występuje na dnie Morza Północnego. Czerwony kapturekCzerwone kapturki (ang. Red cap) – małe podobne do goblinów stworzenie, które żyje wszędzie tam gdzie została kiedykolwiek rozlana krew. Łatwo go odpędzić prostymi czarami, jednak bywa niebezpieczny, szczególnie dla mugoli – jest gotowy zatłuc ludzi grubą pałką. Harry poznał te stworzenia na lekcji obrony przed czarną magią prowadzonej przez profesora Lupina . DementorDementor – nieposiadające duszy stworzenie, które jest uważane za jedne z najplugawszych stworzeń na ziemi. Jest wykorzystywane przez Ministerstwo Magii jako strażnicy czarodziejskiego więzienia, Azkabanu . Dementorzy kształtem przypominają ludzi, mierzą około 3 metrów, ukryte są pod długimi czarnymi płaszczami, z których wystają tylko szare pokryte liszajami dłonie. Kaptur zakrywa coś, co jest odpowiednikiem twarzy u dementora – błonę w miejscu oczu oraz otwór w miejscu ust. Charakterystyczny jest chrapliwy, świszczący oddech dementorów. Jako jedyne w magicznym świecie, unoszą się w powietrzu (latają w adaptacjach filmowych), poruszając się kilka cali nad ziemią. Dementorzy rozmnażają się niczym grzyby, w ciemnych, wilgotnych miejscach, tworząc zimną gęstą mgłę. Dementor obniża temperaturę wokół siebie, ich duża liczba może nawet zamrozić jezioro. Mugole nie mogą ich zobaczyć, jednak w pełni odczuwają skutki ich działania. Jedyną wymienioną w książce metodą obrony przed dementorem jest Zaklęcie Patronusa , będący projekcją szczęścia, którego dementor nie może wchłonąć. Na poprawę samopoczucia po spotkaniu z dementorem skuteczna jest wysysa z okolicy szczęście, sprawia, że ludzie czują się jakby już nigdy więcej nie mieli być szczęśliwi, przypominają im się ich najgorsze wspomnienia. Dementor może też wyssać duszę z człowieka poprzez usta, nazywa to się pocałunkiem dementora. Po złożeniu pocałunku człowiek żyje, jednak staje się – jak stwierdził Remus Lupin – jak pusta ślepymi, dementorzy nie mogą rozróżnić konkretnych osób. Podczas ucieczki Barty'ego Croucha Juniora , dementorzy w Azkabanie rozpoznali go tylko jako umierającą osobę i nie odróżnili go od także umierającej matki. Harry pierwszy raz spotyka dementorów w 3 roku nauki, kiedy zostają oni wysłani na poszukiwanie Syriusza Blacka . Wtedy profesor Lupin uczy go jak użyć czaru patronusa, by mógł bronić się przed szczególnie silnie działającymi na niego piątym tomie Harry i jego kuzyn, Dudley Dursley , zostają zaatakowani przez dwóch dementorów niedaleko Privet Drive . Okazuje się, że zostali oni nielegalnie wysłani przez Dolores Umbridge . W tym tomie też dementorzy przechodzą na stronę Lorda Voldemorta i umożliwiają ucieczkę z Azkabanu groźnym śmierciożercom .W ostatnim tomie dementorzy są wykorzystywani by karać czarodziejów urodzonych w mugolskich rodzinach, tak nienawidzonych przez Voldemorta . Biorą też udział w ataku na Hogwart . Późniejszy minister magii, Kingsley Shacklebolt , usunął dementorów z Azkabanu . Autorka stwierdziła, że po porażce Voldemorta dementorzy nie byli już nigdy więcej wykorzystywani przez Ministerstwo i byli kontrolowani poprzez zmniejszenie ich liczby. DemimozDemimoz (ang. Demiguise) – przypomina pozbawioną ogona małpę, o wielkich, czarnych oczach. Całe ciała demimozów pokryte są delikatnymi, srebrzystymi włoskami. Występują na Dalekim Wschodzie. Bardzo ciężko jest spotkać demimozy, gdyż w obliczu zagrożenia, potrafią stać się niewidzialne. Demimozy są włosów demimozów przędzie się peleryny-niewidki. Jednak z powodu jego nietypowego mechanizmu obronnego, potrafią go wytropić tylko specjalnie przeszkoleni czarodzieje. DirikrakDirikrak (ang. Diricawl) – pulchne nieloty o puszystych piórach. Pochodzą z Mauritiusa . Znane ze szczególnego sposobu ucieczek przed niebezpieczeństwem. Wykorzystując zdolność teleportacji, znika wśród kłębiących się piór i pojawia się w innym znali już w przeszłości dirikraki, lecz znali je pod nazwą dodo. Nie mieli oczywiście pojęcia, że dirikraki umieją znikać – uważają, ze wytępili je przez nadmierne polowania. Wydaje się, że ten fakt uświadomił im niebezpieczeństwo bezmyślnego zabijania zwierząt, w związku z czym Międzynarodowa Konfederacja Czarodziejów, stwierdziła, że nie ma sensu mówić im, że dirikrak wcale nie wyginął. DruzgotekDruzgotek (ang. Grindylow) – demon wodny. Druzgotki mają bladozieloną skórę i rogi. Są złośliwe i agresywne w stosunku do ludzi. Są czasem udomawiane przez trytony. Żyją w jeziorach. Druzgotek atakuje chwytając swymi długimi palcami, które łatwo się łamią. Skuteczne wobec druzgotków jest zaklęcie Relashio .Druzgotki były omawiane na lekcjach profesora Lupina . Harry został zaatakowany poprzez druzgotki w trakcie drugiego etapu Turnieju Trójmagicznego . DwurożecDwurożec (ang. Bicorn) – magiczne stworzenie, posiadające dwa rogi. Żywi się ludzkim mięsem. Róg tego stworzenia jest używany jako składnik niektórych eliksirów. ErklingErkling – stworzenia bardzo podobne do elfów . Pochodzą z Schwarzwaldu w Niemczech . Mają trzy stopy wzrostu, więc są większe nawet od gnomów. Wydają z siebie piskliwy chichot, którym próbują odciągnąć dzieci od opiekunów, aby je następnie zjeść. Niemieckie Ministerstwo Magii, wprowadziło ścisły nadzór nad populacją erklingów, dzięki czemu znacznie spadła ilość zabójstw, dokonywana na dzieciach. Ostatni znany przypadek, w którym erkling usiłował zjeść dziecko, zakończył się śmiercią stworzenia, gdyż ojciec sześcioletniego Brunona Schmidta, zabił je, uderzając w głowę składanym kociołkiem. Erklingi lubią grać na flecie i strzelać z wymyślonej przez siebie rurki ślinowej. FeniksFeniks (ang. Phoenix) – piękny, szkarłatny ptak o wielkości łabędzia. Feniksy mają złote ogony, szpony i dzioby. Zamieszkują szczyty gór i spotykane są w Egipcie , Indiach i Chinach . Feniksy są nieśmiertelne, gdyż kiedy się zestarzeją, giną w wytworzonych przez siebie płomieniach, a potem się z nich odradzają jako pisklęta. Są łagodnymi, roślinożernymi stworzeniami. Żywią się wyłącznie ziołami, posiadają też zdolność teleportacji. Magiczna pieśń feniksa, wzmacnia odwagę tych o czystym sercu, i sprawia, że do serc osób złych wkrada się strach. Łzy feniksa mają bardzo silne właściwości lecznicze. Feniksy są bardzo silne, mogą przenosić wielkie ciężary. FawkesFawkes – złoto-czerwony feniks należący do Albusa Dumbledore'a . Jako magiczne stworzenie posiada wiele właściwości, które dokładnie nie są zbadane. Wiadomo, że jego (tak jak każdego innego feniksa) łzy uzdrawiają. Za każdym razem, gdy umiera, ze starości lub z powodu ran, Fawkes spala się i odradza na nowo z popiołów, jako młody feniks. Prawdopodobnie od niego wzięła się nazwa Zakon Feniksa .Fawkes odegrał dużą rolę w drugim tomie przygód Harry'ego Pottera. Przywołany nieświadomie przez Harry'ego , gdy ten okazał wierność Dumbledore'owi , pomógł walczyć z bazyliszkiem. Stwór mógł zabijać wzrokiem, jednak Fawkes oślepił go. Z Tiary Przydziału , którą przyniósł Harry'emu Fawkes, wyłonił się miecz Gryffindora , którym młody czarodziej zabił bazyliszka. Kiedy Potter drasnął się kłem bazyliszka, łzy Fawkesa ocaliły go od był używany jako szpieg, ponieważ w piątym tomie obserwował Dolores Umbridge i wysyłał Dumbledore'owi swoje pióro jako znak, że ta dowiedziała się o czymś niezgodnym z dekretami Ministerstwa Magii . Również w tym tomie Fawkes uratował Dumbledore'a od śmierci, wchłaniając promień zaklęcia Avada Kedavra rzuconego przez Voldemorta .Po śmierci Dumbledore'a Fawkes zaśpiewał wzruszającą pieśń, której wszyscy chcieli słuchać, a potem odleciał. GarborógGarboróg (ang. Graphorn) – duże, szarofioletowe stworzenie, z garbem na grzbiecie i dwoma ostrymi rogami. Występuje w górzystych regionach Europy. Garborogi są bardzo agresywne. Czasami można spotkać górskiego trolla, jadącego wierzchem na garborogu, ale jeszcze częściej widuje się trolle, pokryte ranami i bliznami po ataku tego róg garboroga jest składnikiem wielu eliksirów, ale jest on bardzo drogi, z powodu trudności, na jakie napotyka się, przy próbie jego zdobycia. Jedną z przyczyn tej sytuacji jest fakt, że skóra garboroga jest grubsza nawet od smoczej, co daje mu znakomitą odporność na zaklęcia i uroki. GhulGhul (ang. Ghoul) – zamieszkują zazwyczaj strychy lub stodoły czarodziejów. Często zawodzą lub pojękują, nie są jednak niebezpieczne i najwyżej mogą nawarczeć na człowieka lub czymś w niego rzucić. Ghule są brzydkie i głupie, jednak jako nieszkodliwe, służą czasem jako domowe ghulem jest ten zamieszkujący strych Nory , w ostatnim tomie transmutowany tak by przypominał Rona chorego na groszopryszczkę. GnomGnom (ang. Gnome) – pospolity ogrodowy szkodnik. Gnomy mają około stopę wzrostu, duże głowy przypominające kartofle i ostre zęby. Aby pozbyć sie gnoma należy złapać go za nogi, pokręcić nim trochę w powietrzu i wyrzucić poza ogród, tak by skołowany nie mógł odnaleźć drogi z powrotem. Gnomy są mało inteligentne i gdy tylko rozpoczyna się odgnomianie, zamiast chować się wychodzą ze swoich dziur by popatrzeć. Ich ulubionymi zajęciami jest zjadanie warzyw z pobliskich ogródków. Gnomy są także pożyteczne, gdyż ich dziwne zachowanie odstrasza inne ogrodowe szkodniki. GoblinGoblin – niskie, karłowate stworzenie o pomarszczonej, ciemnej cerze. Gobliny mają długie palce i stopy. Prowadzą Bank Gringotta , gdyż posiadają smykałkę do interesów. Oprócz tego zajmują się wydobywaniem cennych kruszców oraz kowalstwem. Jednymi z ich wyrobów były srebrne kielichy z domu Syriusza oraz niezniszczalny hełm wojenny ofiarowany jako prezent trollom uchodzą za kąśliwe, niesympatyczne stworzenia. Często dochodziło między nimi, a czarodziejami do sporów. Chciały wziąć udział w Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów, ale ich wyrzucono. W Żonglerze ukazał się artykuł o tym, że Korneliusz Knot jest 'pogromcą goblinów', ale to możemy zaliczyć do fikcyjnych epizodów. Jeden z przodków Filiusa Flitwicka był pracujące w Banku Gringotta to: Gryfek, Gornak, Bogrod, Ragnuk i Ragnok. GryfGryf (ang. Griffin) – pochodzi z Grecji. Głowa i przednie łapy są olbrzymiego orła, a tylne łapy lwa. Tak jak sfinksy, gryfy często używane są przez czarodziejów do pilnowania skarbów. Mają bardzo gwałtowną naturę, znane są przypadki obłaskawiania ich przez czarodziejów. Żywią się surowym mięsem. GumochłonGumochłon (ang. Flooberworm) – najprawdopodobniej najnudniejsze magiczne stworzenie jakie istnieją. Przypominają grube brązowe glizdy długości 10 cali, z dwóch stron zakończone otworem, z którego wydobywa się śluz (używany czasem do zagęszczania eliksirów). Gumochłony praktycznie się nie poruszają, ich ulubionym pokarmem jest sałata, choć mogą żywić się praktycznie wszystkimi trzeciej klasie Harry wraz z przyjaciółmi, musiał zajmować sie gumochłonami na opiece nad magicznymi stworzeniami, po tym jak Hagrid stracił zapał do prowadzenia lekcji (miało to miejsce po wypadku z Hipogryfem). HipogryfHipogryf (ang. Hipogriff) – stworzenie niezwykłego połączenia gryfa (pół orła, pół lwa) i klaczy . Ich wielkie zakrzywione dzioby mają stalowoszarą barwę, oczy są duże, błyszczące, pomarańczowe. Pazury przednich nóg mają długość pół stopy. Występują w różnych ubarwieniach ( Harry spotyka hipogryfy ciemnoszare, brązowe, różowawe, kasztanowe i kruczoczarne).Hipogryfy są bardzo honorowe. Zbliżając się do hipogryfa należy najpierw się ukłonić. Trzeba patrzeć mu w oczy, starając się nie mrugać, gdyż hipogryfy tego nie lubią. Jeśli hipogryf odwzajemni ukłon, znaczy to że nas zaakceptował i można do niego podejść i go dotknąć. W przeciwnym wypadku należy się jak najszybciej hipogryfie można latać, jednak jest to dosyć trudne. Hipogryfy pojawiają się w trzecim tomie . Zostają pokazane Gryfonom i Ślizgonom na pierwszych zajęciach Opieki nad magicznymi stworzeniami, prowadzonej przez Hagrida. Pierwszy zgłasza się Harry , który obłaskawia Hardodzioba. Hagrid wysyła go wtedy na krótki lot na hipogryfie. Później Draco Malfoy , także ćwicząc z Hardodziobem, już po wymianie ukłonów zwraca sie do niego, ignorując zalecenia o niedenerwowaniu hipogryfów – Jesteś wielkie, potulne i bardzo brzydkie bydlę. Rozwścieczony hipogryf atakuje go pazurami. Hardodziob zostaje uznany za niebezpiecznego i przeznaczony do ścięcia. Harry i Hermiona uwalniają go, a także Syriusza Blacka, który wraz z hipogryfem ucieka. HardodziobHardodziob (ang. Buckbeak) – jeden z hipogryfów mieszkających w okolicy zamku Hogwart. Ma srebrzyste pióra. Jako bardzo honorne stworzenie boleśnie zranił Dracona Malfoya po tym, gdy ten go obraził. Został za to skazany przez Komisję Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń na śmierć, jednak Harry i Hermiona Granger za pomocą zmieniacza czasu uratowali go. Na grzbiecie Hardodzioba uciekł z Hogwartu Syriusz Black po tym, gdy Harry dowiedział się, że ten jest niewinny. Przez kilkanaście miesięcy przebywał z ukrywającym się Syriuszem. Po śmierci Syriusza powrócił do Hagrida, jednak w obawie o to, że ktoś rozpozna mającego zginąć kilka lat wcześniej hipogryfa, zmieniono mu imię na Kłębolot. W 6 części, gdy Harry ścigał mordercę Dumbledore'a Hardodziob zaatakował Snape`a. Hagrid nazywał go pieszczotliwie "Dziobek" HipokampusHipokampus (ang. Hippocampus) – stworzenie będące skrzyżowaniami koni i olbrzymich ryb. Pochodzące z Grecji. Chociaż gatunek ten zazwyczaj jest spotykany w Morzu Śródziemnym, w 1949 roku został schwytany przez trytony przepiękny niebieski deresz (mugolski koń o sierści karej, gniadej lub kasztanowatej z domieszką włosów białych). Potem został przez nie udomowiony, działo się to u wybrzeży Szkocji. Hipokampusy składają duże jaja o półprzeźroczystej skorupce, można przez nie jeszcze zobaczyć kijanki. InferiusInferius – ciało zmarłej osoby ożywionej przez czarnoksiężnika , które są mu całkowicie podporządkowane. Inferius zachowuje się jak marionetka w rękach czarnoksiężnika. Inferiusy boją się światła, ognia. Lord Voldemort miał ich armię. Część pilnowała jednego z horkruksów .Nazwa powstała od łacińskich słów inferiae, infernus (piekło), inferus – wszystkie związane ze światem umarłych. JednorożecJednorożec (ang. Unicorn) – pewnego rodzaju konie obdarzone jednym pięknym rogiem. Młody jednorożec ma złotą maść, która wraz z dorastaniem stworzenia przybiera śnieżnobiałą barwę. Jednorożce mają silne właściwość magiczne, np. krew jednorożca pomagała utrzymywać się przy życiu samemu Lordowi Voldemortowi , który starał się o zdobycie Kamienia Filozoficznego. Harry , Ron , Hermiona i Draco z jednorożcem po raz pierwszy spotkali się podczas wizyty w Zakazanym Lesie , w ramach szlabanu. Jednorożec jest stworzeniem, które chętniej odda się opiece czarodziejom płci żeńskiej. Zabicie jednorożca to straszna zbrodnia. Gdy się go zabije, wiedzie się pół-życie. JeżankaJeżanka (ang. Shrake) – ryby pokryte kolcami, żyjące w Oceanie Atlantyckim. Mówi się, że pierwsza ławica jeżanek, została stworzona przez czarodziejów w XIX wieku, z zemsty na mugolskich rybakach. Podobno obrazili oni grupę czarodziejów-żeglarzy. Od tamtej pory, w tym miejscu oceanu, rybacy znajdują porwane przez jeżanki sieci. KappaKappa – japońskie demony wodne. Zamieszkują leśne sadzawki, gdzie atakują ludzi próbując udusić ich swoimi płetwiastymi łapami. Żywią się tylko i wyłącznie ludzką krwią. Wodniki Kappa były omawiane na zajęciach Obrony przed czarną magią u profesora Lupina . KelpieKelpie – brytyjskie i irlandzkie demony wodne, które mogą zmieniać kształt, najczęściej jednak ukazują się w postaci koni z wiechą sitowia zamiast grzywy. Gdy tylko ktoś go dosiądzie, nurkuje z nim na dno jeziora lub rzeki, gdzie go zjada. Największa kelpie na świecie zamieszkuje jezioro Loch Ness w Szkocji . Okaz ten najczęściej przybiera kształt węża morskiego. KołkogonekKołkogonek (ang. Nogtail) – demon spotykany w rolniczych rejonach Europy, Ameryki i Rosji. Przypominają karłowate prosiaki z długimi nogami, serdelkowatymi ogonami oraz wąskimi czarnymi oczami. Gdy kołkogonek wkrada się do chlewa, sprawia, że gospodarzy dręczy zła passa. Kołkogonki są bardzo szybkie i trudne do schwytania, ale jeśli przepędzi go za granice gospodarstwa przez całkowicie białego psa, nigdy już tam nie powróci. Urząd Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami (Sekcja Szkodników) trzyma w tym celu tuzin ogarów albinosów. KorniczakKorniczak (ang. Bundimun) – występujące na całym świecie, zagnieżdżające się w domach, gdzie mieszkają pod deskami podłogowymi. Obecność ich objawia się odorem zgnilizny. Wydzielina korniczaka, powoduje, butwienie fundamentów domu, w którym przebywa. W stanie spoczynku przypomina kupkę zielonych grzybów z oczami, ale przestraszony zrywa się na liczne nogi i ucieka. Żywi się wszelakimi nieczystościami, inwazji korniczaków można się pozbyć używając zaklęć oczyszczających. Lecz jeśli dopuszczono, by zanadto urosły, należy zgłosić problem do Urzędu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami (Sekcja Szkodników), zanim cały dom się zawali. Wydzielina korniczaka po rozcieńczeniu używana jest do niektórych magicznych środków czyszczących. KudłońKudłoń (ang. Porlock) – stworzenia będące strażnikami koni. Spotykane są w Anglii oraz na południu Irlandii. Kudłate, o porośniętych długimi zmierzwionymi czuprynami głowami oraz dużymi nosami. Są parzystokopytne i poruszają się na dwóch nogach. Mają krótkie ramiona zakończone dłońmi o czterech grubych palcach. Dorosły osobnik osiąga dwie stopy wzrostu. Są nieśmiałe, zajmują się tylko i wyłącznie pilnowaniem koni. Można go często znaleźć w stajni zawiniętego w słomie, albo ukrywające się pośród stada, którego strzeże. Nie ufa ludziom, w związku z czym zawsze się przed nimi chowa. Są roślinożerne. KugucharKuguchar (ang. Kneazle) – wielkie, rude koty wywodzące się z Wielkiej Brytanii, ale obecnie spotykane są na całym świecie. Kuguchar wygląda jak przerośnięty kot. Ma olbrzymie uszy i ogon zakończony pędzelkiem, podobnie jak u lwa. Futro najczęściej jest nakrapiane, cętkowane, bądź też łaciate. Kuguchary są niezwykle inteligentne. Zazwyczaj są niezależne, ale gdy przywiążą się do jakiegoś czarodzieja, mogą okazać się bardzo pożyteczne. Kuguchary mają zdolność wykrywania podejrzanych osobników, potrafią np. rozpoznać animaga pod postacią zwierzęcia. Mogą też spełniać rolę przewodnika – gdy właściciel zabłądzi, kuguchar może odnaleźć drogę powrotną do domu. Samica kuguchara rodzi do ośmiu młodych w jednym miocie. Kuguchary mogą krzyżować się ze zwykłymi kotami. KrzywołapKrzywołap (ang. Crookshanks) – kuguchar, który należy do Hermiony Granger . Posiada gęste, puszyste futro barwy rudawej. Spłaszczony pyszczek i krzywe łapy wyróżniały go wśród innych kupiła go w trzeciej części cyklu. Jest bardzo inteligentny, wyczuł, iż Parszywek tak naprawdę nie jest szczurem, a animagiem Peterem Pettigrew . Pomagał Syriuszowi Blackowi, między innymi wykradając listę haseł (do pokoju wspólnego Gryfonów) Neville'a Longbottoma, lub próbując złapać Parszywka, o zabicie którego był zresztą podejrzewany przez Rona Weasleya (po tym, jak szczur upozorował własną śmierć i uciekł). Ostatecznie jednak w dalszych tomach jest już traktowany przez niego przychylniej. KwintopedKwintoped (ang. Quintaped) – bardzo niebezpieczne stworzenie mięsożerne. Wyjątkowo rozsmakował się w ludziach. Jego wyjątkowo nisko zawieszony tułów, podobnie jak pięć nóg, z których każda zakończona jest zdeformowaną stopą, porośnięte są grubą, czerwonobrązową sierścią. Kwintopedy występują jedynie na Wyspie Posępnej, która leży w najdalej wysuniętym na północ punkcie Szkocji. Posępna jest terenem nienanoszalnym. Langustnik LadacoLangustnik Ladaco (ang. Mackled Malaclaw) – stworzenia lądowe spotykane głównie na skalistych wybrzeżach Europy. Są bardzo podobne do homarów, lecz pod żadnym pozorem nie powinno się ich zjadać. Spożycie ich mięsa powoduje wysoką gorączkę oraz zielone zabarwienie twarzy. Langustnik osiąga dwanaście cali i jest jasnoszary w ciemnozielone plamki. Żywi się małymi skorupiakami, ale nie pogardzi mniejszą zdobyczą. Ukąszenie langustnika wywołuje bardzo nietypowy skutek uboczny, mianowicie, ofiara ma wyjątkowego pecha. Lelek WróżebnikLelek Wróżebnik (ang. Augurey) – ptaki pochodzące z Wielkiej Brytanii i Irlandii, lecz można je spotkać w rejonach północnej Europy. Chude, ponure, przypominające małe i niedożywione sępy ptaki o zielonokawo-czarnym upierzeniu. Są wyjątkowo nieśmiałe. Gnieżdżą się w jeżynach i innych ciernistych krzewach. Żywią się dużymi owadami i elfami. Latają wyłącznie podczas silnego deszczu, a przy lepszej pogodzie pozostają w swoich gniazdach o kształcie łzy. Lelek wydaje charakterystyczne niskie, drżące dźwięki. Uważano kiedyś, że wróżą one śmierć. W związku z powyższym, czarodzieje omijali gniazda lelka, w obawie usłszenia tego rozdzierającego serce krzyku, uważa się też, że niejeden czarodziej dostał ataku serca, gdy przechodząc przez zarośla usłyszał jęki ukrytego w gąszczu lelka. Ostatnie badania dowiodły, że lelek śpiewa wyłącznie przed nadciągającym deszczem. I od tej pory, lelki wróżebniki stały się modnymi zwierzątkami domowymi, które mają przepowiadać pogodę, chociaż w zimie nieustannie jęczą. Pióra lelka nie nadają się do pisania, bo odpychają atrament. LeprokonusLeprokonus (ang. Leprechaun) – krasnolud, przedstawiany zwykle bardzo elegancko, w krótkich płaszczach z siedmioma rzędami guzików, ubrane na zielono lub bordowo, bardzo bogato. Ich atrybutem są małe latarenki. Leprokonusy znane są ze swych żartów, uchodzą za wiecznych psotników. Podobno posiadają różne drogocenne rzeczy i strzegą skarbów. Nie łatwo ich wykołować, są bardzo sprytne. Leprokonusy są maskotkami irlandzkiej drużyny noszą przy sobie garnki ze złotem, którymi obdarowują kibiców. Niestety złoto leprokonusów jest bezużyteczne, gdyż znika po jakimś czasie. LunaballaLunaballa (ang. Mooncalf) – niezwykle nieśmiałe stworzenie, opuszcza swe nory tylko podczas pełni księżyca. Ma gładkie, bladoszare ciało, wyłupiaste okrągłe oczy na czubku głowy i cztery nogi o wielkich płaskich stopach. Podczas pełni lunaballe wykonują tylnymi nogami skomplikowane tańce. Podejrzewa się, że to jest to rodzaj zalotów. Obserwowanie ich tańca w pełni jest badzo fascynującym przeżyciem, oraz bardzo opłacalnym. Gdyż jeśli zbierze się ich srebrzyste odchody i rozsypie na grządkach jak nawóz, to rośliny urosną szybko i będą mocne. Spotykane są na całym świecie. MantykoraMantykora (ang. Manticore) – bardzo niebezpieczne stworzenie, pochodzące z Grecji. Ma głowę człowieka, ciało lwa i ogon skorpiona. Jest tak samo niebezpieczną jak chimera, i równie rzadka. Podobno cicho nuci, gdy pożera swoją ofiarę. Skóra mantykory odbija większość zaklęć i uroków, a ukłucie jej żądłem, powoduje natychmiastową śmierć. MemortekMemortek (ang. Jobberknoll) – malutki, niebieski, cętkowany ptaszek, zamieszkujący północną Europę oraz Amerykę. Żywi się małymi owadami, jego szczególną cechą jest to, że przez całe swoje życie jest niemy, a tuż przed śmiercią wydaje wszystkie głosy, które za życia usłyszał w odwrotnej kolejności. Jego piórka wchodzą w skład veritaserum i eliksirów wspomagających pamięć. NieśmiałekNieśmiałek (ang. Bowtruckle) – mieszkają w drzewach, także w tych z Zakazanego Lasu . Nieśmiałek jest pokojowo nastawiony, wręcz nieśmiały i bez powodu nie atakuje. Jest jednak "strażnikiem" drzew i zaatakowany może się bronić. Jada różnego rodzaju insekty. Nieśmiałki żyły głównie na drzewach, z których wytwarzało się różdżki . NiuchaczNiuchacz (ang. Niffler) – puchate stworzenia. Mają długie ryjki, żyją głównie w kopalniach. Wydobywają z niej wszelkie Dolores Umbridge podejrzewała, że Hagrid podrzucił do jej gabinetu niuchacza i chciała go wyrzucić z Hogwartu, a tak naprawdę to nie był on, tylko Lee Jordan . Niuchacz zdemolował cały gabinet. NunduNundu – najgroźniejsze stworzenie na świecie. Wschodnioafrykański, gigantyczny, brązowo czarny lampart, który potrafi mimo swych rozmiarów poruszać się bezszelestnie. Jego oddech sprowadza zarazę, mogącą zabić całą wioskę. Niewiele o nim wiadomo, bo nigdy nie został pokonany przez grupę liczącą mniej niż stu czarodziei. Ognisty krabOgnisty krab (ang. Fire Crab) – jak sama nazwa wskazuje są to ogniste kraby. Pochodzą z Fidżi, gdzie część wybrzeża została zamieniona w rezerwat ognistych krabów. Gdyż mugoli mogłyby przyciągnąć ich piękne skorupy czy czarodziejów, którzy zrobiliby z nich kociołki. Kraby mają własny mechanizm obronny, w razie zagrożenia miotają płomienie ze swojego tylnego końca. Eksportuje się je również jako zwierzęta domowe, ale wymagana jest specjalna licencja. OlbrzymOlbrzym (ang. Giant) – ogromne humanoidalne stworzenie mierzące od dwudziestu do dwudziestu czterech stóp (siedem, osiem metrów) wzrostu. Mają grubą skórę przypominającą skórę nosorożca. Pierwotnie żyły w małych szczepach, których było około setki, prowadząc ze sobą ustawiczne wojny. Częściowo przetrzebione przez czarodziejów, częściowo we własnych wojnach ukryły się w wysokich górach. Obecnie pozostało ich około osiemdziesięciu. Jednak olbrzymy nie są przywykłe do życia w tak licznych grupach – co pewien czas walczą ze sobą. Olbrzymy nie lubią gdy czarodzieje używają czarów przeciwko nim. Jednak lubią magiczne przedmioty które mogą okazać im się pomocne. Nie są zbyt inteligentne, kiedy postawi się przed nimi za dużo problemów do przemyślenia, po prostu zaczną zabijać by ułatwić sobie sprawę. Mają swój język, a część z nich potrafi nawet rozmawiać po angielsku. Olbrzymy mogą krzyżować się z ludźmi, nie są jednak zbyt dobrymi olbrzymów przewodzi Gurg – jak stwierdził w swej opowieści Rubeus Hagrid – największy, najbrzydszy i najbardziej leniwy spośród reszty. GraupGraup – przyrodni młodszy brat gajowego Hogwartu , Hagrida (mieli wspólną matkę); należy do olbrzymów, pochodzi z gór zamieszkanych przez te istoty. Został sprowadzony przez Hagrida do Zakazanego Lasu na terenie Hogwartu , następnie przeniesiony do górskiej kryjówki. Jak na olbrzyma Graup jest stosunkowo mały, przez co nie pasuje do przez Hagrida zachowań ludzkich, osobnik z wielkim sercem, jednak zbyt wielkim ciałem. Często niechcący robi wiele szkód, z roku na rok staje się jednak coraz bardziej uspołeczniony. Można się o tym przekonać w szóstej części cyklu, gdy na pogrzeb Dumbledore'a Graup przychodzi w garniturze i zachowuje się bardzo grzecznie. KarkusKarkus – wcześniejszy dowódca olbrzymów, których Rubeus Hagrid wraz z Olimpią Maxime poznali podczas wyprawy w góry na rozkaz Albusa Dumbledore'a . Karkus był pokojowo nastawiony. Został zabity przez Golgomata, który urwał mu głowę. GolgomatGolgomat (ang. Golgomath) – dowódca olbrzymów, których Rubeus Hagrid wraz z Olimpią Maxime poznali podczas wyprawy. Golgomat lubował się w bitwach. Zabił swego towarzysza Karkusa i przyłączył się do Czarnego Pana. FrydwulfaFrydwulfa (ang. Fridwulfa) – matka Hagrida i Graupa. Opuściła rodzinę (tata Hagrida był człowiekiem), gdy Hagrid miał trzy lata. Później znalazła sobie olbrzyma, w którym się zakochała i miała z nim syna, Graupa. W piątym tomie z ust samego Hagrida dowiadujemy się, że już od dawna nie żyje. PegazPegaz (ang. Pegasus). Znane są cztery rasy pegazów: AbraksanAbraksan (ang. Abraxan) – skrzydlaty koń pochodzący z Francji . Są złoto-brązowe. Hoduje je Madame Maxime , której karoca jest ciągnięta właśnie przez abraksany. Piją niemieszaną whisky. AetonanAetonan (ang. Aethonan) – skrzydlaty koń pochodzący z Wielkiej Brytanii i Irlandii . Są brunatnego koloru. GranianGranian – skrzydlaty koń pochodzący z Norwegii . Są szarego koloru. Są bardzo szybkie, ponieważ mają osiem nóg. TestralTestral (ang. Thestral) – skrzydlaty koń pochodzący ze Szkocji. Wyglądają jakby ich skóra była obciągnięta na samych kościach. Mają puste, białe oczy, smocze łby. Są czarnego koloru. Najprawdopodobniej porozumiewają się między sobą dziwnymi, ostrymi okrzykami, zbliżonymi do wołania jakiegoś wielkiego ptaka (takimi odgłosami wzywał je Hagrid). Można je zwabić zapachem mięsa, polują na ptaki i mogą być groźne (zostały sklasyfikowane przez Ministerstwo Magii jako niebezpieczne), jednak dają się tresować i udomowić. Testrale są uznawane za zły omen, jest to jednak tylko przesąd który wynika z tego, że może je zobaczyć tylko osoba, która widziała czyjąś śmierć. Są bardzo mądre i pożyteczne – umieją trafić w każde miejsce i mogą być wykorzystywane jako środek przez Hagrida stado żyło w Zakazanym Lesie i zazwyczaj były wykorzystywane by ciągnąć szkolne powozy lub gdy Albus Dumbledore musiał wykonać jakąś daleką podróż, nie używając teleportacji. Harry mógł widzieć testrale dopiero podczas piątego roku nauki, po tym jak zobaczył śmierć Cedrica Diggory'ego . Oprócz Harry'ego testrale widzieli: Rubeus Hagrid, Luna Lovegood , Neville Longbottom i Teodor Nott .Testrale były widziane podczas ataku na Hogwart w siódmej części , gdy atakowały śmierciożerców . PlumpkaPlumpka (ang. Plumpy) – okrągłe, cętkowane ryby nieco przypominające cytryny, które można rozpoznać po dwóch długich nogach zakończonych płetwiastymi stopami. Mieszkają w głębokich jeziorach, gdzie ryją dna w poszukiwaniu pożywienia. Ich ulubionym pokarmem są wodne ślimaki. Nie są zbyt groźne, ale mogą skubać ubrania i stopy pływaków. Trytony uważają je za szkodniki, i chętnie się ich pozbywają. Zawiązują ich odnóża w supeł, wtedy plumki odpływają razem z prądem, i wracają dopiero jak się rozplączą. PogrebinPogrebin – rosyjskie demony, osiągające najwyżej stopę wzrostu, mają włochate ciała i podobne do gnomów, nieproporcjonalnie wielkie głowy. Pogrebiny ciągnie do ludzi, kryją się w ich cieniu, a kiedy "właściciel" cienia się odwróci, kulą się i przypominają kamień. Jeśli demon będzie podążał za jednym człowiekiem przez wiele godzin, jego ofiarę w końcu ogarnie uczucie zniechęcenia, i pogrąży się w depresji. Jeśli taka ofiara się zatrzyma, opadnie na kolana i zacznie marudzić nad bezsensewnością swego życia – pogrebin rzuci się na niego i będzie chciał go pożreć. Łatwo jednak się go pozbyć prostymi zaklęciami czy urokami, można też mu dać porządnego kopniaka. PonurakPonurak (ang. Grim) – pies-widmo, o czerwonych oczach i czarnej sierści, straszący na cmentarzach i w ruinach zamków. Jest omenem śmierci. Przesąd wziął się z legend, według których każdy czarodziej zobaczywszy Ponuraka, niedługo potem ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Harry Potter w części trzeciej kilka razy spostrzegł czarnego psa wyglądającego jak ponurak. Nauczycielka Sybilla Trelawney przepowiadała mu śmierć, zobaczywszy go w filiżance. Psem, którego Harry widział kilka razy okazał się Syriusz Black – animag, będący jego ojcem chrzestnym. PopiełekPopiełek (ang. Ashwinder) – rodzą się ze zbyt długo płonącego magicznego ognia. Występują na całym świecie. Są to cienkie, bladoszare węże o roziskrzonych czerwonych oczach. Popiełek żyje jedynie godzinę i przez cały ten czas wyszukuje sobie dobre miejsce, aby złożyć jaja, po czym rozpada się w proch. Jaja te są olśniewająco czerwone i wydzielają silne ciepło. Jeśli jaja te nie zostaną szybko odnalezione i zamrożone odpowiednim zaklęciem – mogą doprowadzić do pożaru. Zamrożone jaja popiełków są cennym składnikiem napojów miłosnych, a zjedzone w całości – dobrym lekarstwem na malarię. PsidwakPsidwak (ang. Crup) – pochodzą z południowo-wschodniej Anglii. Bardzo podobne do terierów odmiany jack russell, lecz mają rozwidlone ogony. Najprawdopodobniej wyhodowane przez czarodziejów, ponieważ są wobec nich niezwykle lojalne, za to źle nastawione do mugoli. Pochłaniają wszelakie odpadki i szkodniki, od gnomów, a kończąc na starych oponach. Na ich posiadanie wymagana jest specjalna licencja. Właściciele psidwaków, mają prawny obowiązek usuwania im ogonów bezbolesnym zaklęciem rozdzielającym (gdy szczeniaki mają 6-8 tygodni), wtedy ich ogony nie będą zwracać uwagi mugoli. PufekPufek (ang. Puffskein) – są spotykane na całym świecie. Są to krągłe, porośnięte miękkim kremowo-szarym futerkiem, łagodne stworzonko. Można je bez skrupułów przytulać, a nawet nimi rzucać. Nie wymagają specjalnej opieki, a kiedy jest zadowolony – mruczy. Czasami wysuwa cienki, bardzo długi język, który pełza po domu w poszukiwaniu jedzenia. Pufek to typowy śmietnikowiec, i zje wszystko: odpadki, pająki a nawet smarki z nosów śpiących czarodziejów (jego ulubiona czynność). Bardzo lubiane i popularne zwierzątko domowe. Puszek PigmejskiPuszek Pigmejski (ang. Pygmy Puff) – miniaturowe pufki. Istoty te wielkością przypominają zaciśniętą pięść. Kolor ich futra jest w odcieniach różu i fioletu. Szybko się mnożą. Puszki można nabyć na ulicy Pokątnej w sklepie Magiczne Dowcipy Weasleyów , cieszą się tam dużym wzięciem głównie u młodych uczennic Hogwartu . Jednego z ich przedstawicieli kupiła sobie Ginny Weasley i nazwała go Arnoldem. RamoraRamora – srebrne ryby, żyjące w Oceanie Indyjskim. Posiadają silne magiczne moce, potrafią zakotwiczać statki i są opiekunkami żeglarzy. Wysoko cenione są przez Międzynarodową Konfederację Czarodziejów, ustanowiono dla ich bezpieczeństwa wiele praw. ReemReem (ang. Re'em) – bardzo rzadkie, olbrzymie woły o złotej sierści. Spotyka się je na dzikich terenach Ameryki Północnej oraz Dalekiego Wschodu. Wypita ich krew, daje niezwykłą siłę. Lecz trudności wiążące się z jej zdobyciem, sprawiają, że rzadko można znaleźć ją na wolnym rynku. SalamandraSalamandra (ang. Salamander) – małe, ogniolubne jaszczurki, żywiące się płomieniami. Przeważnie są kryształowo biała, lecz zmieniają kolor na niebieski albo szkarłatny, zależnie od temperatury otoczenia. Mogą przeżyć poza ogniem do sześciu godzin, jeśli będą regularnie karmione pieprzem. Żyją tyle, ile pali się ogień, z którego wyszły. Krew salamandry ma właściwości lecznicze oraz wzmacniające. SfinksSfinks (ang. Sphinx) – stworzenie mające ludzką głowę i tułów lwa. Pochodzą z Egiptu . Od ponad tysiąca lat były wykorzystywane przez czarownice i czarodziejów do pilnowania kosztowności i tajnych skrytek. Sfinksy są bardzo inteligentne i kochają zagadki oraz rebusy. Zazwyczaj są niebezpieczne tylko wtedy, gdy coś zagraża temu, czego pilnują. Sklątka tylnowybuchowaSklątka tylnowybuchowa (ang. Blast-Ended Skrewts) – to magiczne stworzenie wyhodowane przez Hagrida będące krzyżówką mantykory z krabem ognistym. Sklątki Tylnowybuchowe przypominają blade, oślizłe, zdeformowane homary, posiadające mnóstwo nóżek wyrastających z różnych miejsc. Stworzenia te były tak dziwne, iż trudno było stwierdzić, z której strony jest głowa. Na początku miały sześć cali długości. Prawdopodobnie po narodzinach były ślepe „Łaziły po sobie i tłukły się na oślep”. Po pewnym czasie z jednego końca sklątki strzelały iskrą, rozlegało się głośne pyknięcie, a stworzonko przelatywało do przodu o kilka cali. Sklątki nie posiadały otworów gębowych ale za to samce zaopatrzone były w żądła, a samice w ssawki, którymi prawdopodobnie pochłaniały krew. Mimo tego, że dużo nie jadły bardzo szybko rosły. W późniejszym okresie zabijały się nawzajem co drastycznie zmniejszyło ich populację do dwudziestu sztuk. Po pewnym czasie gdy osiągnęły trzy stopy długości zaczęły cechować się dużą siła, a także grubą siwą chitynową skorupą „Wyglądały jak skrzyżowanie wielkich skorpionów z wydłużonymi krabami, ale wciąż nie miały głowy i oczu”. W pewnym okresie swojego życia naładowane energią samoistnie eksplodowały. Przed czerwcem urosła (ponieważ został tylko jeden) do dziesięciu stóp i była bardzo niebezpieczna (o czym przekonał się Harry podczas Turnieju Trójmagicznego). Jego skorupa odbijała większość zaklęć. Nie wiadomo co się z nim stało ale nie można wykluczyć, iż jedyny przedstawiciel tego gatunku eksplodował lub został umieszczony gdzieś w Zakazanym Lesie. Skrzat domowySkrzat domowy (ang. House-elf) – magiczna istota żyjąca w służbie czarodziejów. Skrzaty zazwyczaj posiadają tylko bogatsze i znaczniejsze rodziny czarodziejskie (tak jak np. Malfoyowie i Blackowie ), często służą też w różnych instytucjach. Są traktowane jak niewolnicy i zarówno czarodzieje jak i same skrzaty uznają to za stan normalny. Za swą pracę nie otrzymują żadnego wynagrodzenia, a sam pomysł otrzymywania wynagrodzenia wydaje im się zły i obraźliwy. Skrzaty są bardzo oddane swoim rodzinom, muszą być bezwzględnie posłuszne swym panom. Nie ujawniają nigdy żadnych rodzinnych sekretów, a za każde nieposłuszeństwo wymierzają sobie domowe dysponują dosyć dużą mocą magiczną, jednak ich magia różni się od magii czarodziejów. By jej użyć nie muszą mieć pozwolenia właścicieli i zazwyczaj służy im ona podczas wykonywania prac domowych. Są jednak w stanie użyć jej wbrew poleceniom swych właścicieli lub nawet przeciwko nim. Na skrzaty nie działają ludzkie ograniczenia teleportacji . Choćby dlatego skrzaty mogą teleportować sie na terenie Hogwartu . Skrzaty mogą też podczas teleportacji przenosić zazwyczaj ubrane są w stare, zniszczone i brudne ścierki lub chusty. Podarowanie skrzatowi dowolnego elementu stroju jest równoznaczne ze zwolnieniem go i stanowi dla skrzata hańbę. ZgredekZgredek (ang. Dobby; ur. 28 czerwca , zm. 7 marca 1998 ) – skrzat domowy. Wyróżniał się spośród wszystkich skrzatów, które uważały go za dziwnego, a nawet niebezpiecznego, gdyż wyznawał ideę wolności. Na początku służył w rodzinie Malfoyów, którzy traktowali go bardzo źle. Pojawił się pierwszy raz w Harry Potter i Komnata Tajemnic .Ponieważ Zgredek dowiedział się o Komnacie , próbował ochronić Harry'ego przed niebezpieczeństwem, uniemożliwiając mu dotarcie do Hogwartu , a potem próbując zmusić go do powrotu do Dursleyów . Swym działaniem sprzeciwiał się woli swoich właścicieli, wykonywał więc na sobie różnego rodzaju kary. Pod koniec 2. tomu Harry Potter doprowadził podstępem do uwolnienia Zgredka przez Lucjusza Malfoya .Po 2 latach wolności Zgredek został zatrudniony w Hogwarcie przez Albusa Dumbledore'a . Zaczął pobierać małe wynagrodzenie oraz miał kilka dni wolnego. Inne skrzaty obawiały się jego zachowania i uważały za niehonorowe by skrzat przyjmował był lubiany przez Harry'ego, Rona i Hermionę . Zgredek dostawał od nich na Boże Narodzenie ubrania, które kolekcjonował. Sam kilka razy zrobił dla Harry'ego skarpetki, zawsze różniące się, gdyż jego zdaniem ten element stroju nie powinien być dobierany w 7. tomie ratuje Harry'ego i jego przyjaciół z domu Malfoyów. Zginął, podczas ucieczki, trafiony nożem przez Bellatriks Lestrange . Został pochowany nieopodal Muszelki (dom Billa i Fleur ), a na kamieniu na jego grobie Harry napisał Tu spoczywa Zgredek, wolny skrzat. Zgredek przez całe życie darzył Harry'ego Pottera uwielbieniem, zawsze starał się mu pomóc, za niego poświęcił swoje życie. Jako ostatnie słowa zdołał wypowiedzieć tylko Harry... Potter... StworekStworek (ang. Kreacher) – skrzat domowy, służył w domu Blacków przy Grimmauld Place 12 .Stworek był wiernym sługą swojej pani, Walburgii Black – matki Syriusza Blacka i Regulusa Blacka . Był bardzo do niej przywiązany i gdy Syriusz wrócił do domu i zaczął wyrzucać wszystkie pamiątki po Blackach, Stworek potajemnie ukrywał je w swoim legowisku. Nienawidził Syriusza i członków Zakonu Feniksa uważając, że hańbią swą obecnością dom Blacków. Gdy Syriusz w chwili złości powiedział, żeby się wynosił, Stworek potraktował to dosłownie i wyprowadził się na krótki czas do Malfoyów. Powiedział im kilka rzeczy, których Syriusz nie uznał za ważne i nie zakazał skrzatowi nikomu o nich mówić. Zostało to starannie wykorzystane. Tego dnia, kiedy były sumy z Historii Magii, Voldemort pokazał Harry'emu wizję, w której Syriusz jest uwięziony w Departamencie Tajemnic . Harry natychmiast skontaktował się z domem przy Grimmauld Place 12. Zastał tam tylko Stworka, który powiedział, że Syriusza nie ma w domu, podczas gdy ten opatrywał zranionego przez skrzata śmierci Syriusza w 6. tomie Harry dziedziczy Stworka i dom przy Grimmauld Place 12. Harry każe mu pracować w kuchni w Hogwarcie , a potem śledzić Draco Malfoya .To on wyjaśnia tajemnicę związaną z kopią medalionu Slytherina z listem od tajemniczego którym okazuje się lubiany przez Stworka brat Syriusza, Regulus. Okazuje się, że Stworek pomógł Voldemortowi ukryć medalion. Voldemort zmusił Stworka do wypicia eliksiru znajdującego się w misie, a następnie zostawia go w jaskini na pastwę inferiusów, jednak Stworek dzięki swoim magicznym zdolnościom ucieka. Później pomaga Regulusowi wykraść medalion. Gdy Harry Potter podarowuje mu fałszywy medalion i zaczyna lepiej go traktować, wykazuje on chęć pomocy w wypełnieniu ostatniej woli Regulusa zmienia do niego nastawienie i staje się wzorową pomocą domową, do tego stopnia, że nawet Ron staje mu się przychylny. Stworek również zmienił trochę swój stosunek do Hermiony . Bierze udział w Bitwie o Hogwart prowadząc hogwarckie skrzaty do walki przeciw śmierciożercom .Jego marzeniem jest, by po śmierci jego odcięta głowa znalazła się – tak, jak głowy jego przodków – na ścianie w holu domu przy Grimmauld Place 12. MrużkaMrużka (ang. Winky) – domowa skrzatka. Służyła Barty'emu Crouchowi i opiekowała się jego synem . Została jednak zwolniona, ponieważ pozwoliła, by Barty Crouch junior ukradł różdżkę Harry'ego podczas finału mistrzostw świata w Quidditchu . Od tej pory pracowała w Hogwarcie , razem ze Zgredkiem, choć nie była z tego zadowolona. Doszło do tego, że została alkoholiczką . Upijała się do nieprzytomności kremowym piwem, które dla szkrzatów jest bardzo mocne. Gdy Harry Potter i jego przyjaciele próbowali z nią rozmawiać czkała i napomkiwała o Barty'm Crouchu . BujdkaBujdka (ang. Hokey) – skrzatka, która służyła Chefsibie Smith , odległej potomkini Helgi Hufflepuff . Była dobrze traktowana przez swoją o zamordowanie swojej właścicielki. Według Ministerstwa Magii nieumyślnie dosypała do przygotowywanego napoju rzadką truciznę. Okolicznością łagodzącą był podeszły wiek skrzatki i rzekome przyznanie się do winy. Dokładniejszego śledztwa nie przeprowadzono. Jednak Albus Dumbledore wywnioskował z jej wspomnień, że Voldemort zmodyfikował jej pamięć i zaszczepił jej fałszywe wspomnienia, tak jak wcześniej zrobił to w przypadku Morfina Gaunta . SmokZnane jest dziesięć ras smoków (ang. dragon): Chiński OgniomiotChiński Ogniomiot (ang. Chinese Fireball) – pochodzi z Chin . Pokryty jest gładką i czerwoną łuską. Jego pysk otaczają złote rogi. Jest duży i lubi wilgoć. Składa purpurowe jaja w złote cętki, będące cennym składnikiem w chińskiej magii. Kiedy się denerwuje, z nozdrzy buch mu ogień w kształcie grzyba, stąd jego nazwa. Ten gatunek smoka jest agresywny, a zarazem tolerancyjny, choć tylko dla smoków, z którymi zdarza mu się dzielić terytorium; żywi się większością ssaków, jego przysmakiem są świnie i I zadania Turnieju Trójmagicznego , ten smok został wylosowany przez Wiktora Kruma . Czarny HebrydzkiCzarny Hebrydzki (ang. Hebridean Black) – pochodzi z Hebryd należących do Wielkiej Brytanii . Jest bardziej agresywny od swojego walijskiego podopiecznego. Wymaga ogromnego terytorium (przynajmniej sto mil kwadratowych na jednego osobnika). Osiąga do trzydziestu stóp długości, ma szorstkie łuski, błyszczące fioletowe oczy, a wzdłuż grzbietu rząd małych ostrych jak brzytwa wyrostków kostnych. Ogon smoka hebrydzkiego zakończony jest szpikulcem, w kształcie grotu strzały, a skrzydła przypominają skrzydła ogromnego, wręcz gigantycznego nietoperza. Żywi się głównie drobną zwierzyną ale zdarza się mu porywać spore psy, a nawet bydło. Jego nazwa została wspomniana przez Rona w książce Harry Potter i Kamień Filozoficzny Długoróg RumuńskiDługoróg Rumuński (ang. Romanian Longhorn) – pochodzi z Rumunii . Ma ciemnozielone łuski i błyszczące złote rogi, na które nabija swą ofiarę aby ją upiec swym ognistym oddechem. Sproszkowane rogi są cennym składnikiem eliksirów. Ojczyzna długorogów jest obecnie największym rezerwatem na świecie. Długorogi zostały poddane programowi intensywnego rozrodu, ponieważ ich ilość w ciągu ostatnich lat spadła, głównie z powodu handlu ich rogami. Norweski KolczastyNorweski Kolczasty (ang. Norwegian Ridgeback) – pochodzi z Norwegii . Jest podobny do Rogogona Węgierskiego, lecz zamiast kolców na ogonie może się pochwalić wyjątkowo wydatnymi kolcami wzdłuż grzbietu. Jest bardzo agresywny w stosunku do osobników własnego gatunku. Poluje na większość ssaków lądowych, lecz w odróżnieniu od innych ras smoków żywi się również stworzeniami wodnymi. Jaja smoka Norweskiego są czarne, a małe opanowywują zdolność ziania ogniem wcześniej niż inne smoka można było widzieć w 1. tomie w chatce Hagrida . Opalooki AntypodzkiOpalooki Antypodzki (ang. Antipod Opaleye) – pochodzi z Nowej Zelandii . Zdarzało się, że przybywał do Australii , gdy na jego terytorium brakowało pożywienia. Waży od dwóch do trzech ton. Jest to najpiękniejsza rasa smoka. Posiada opalizujące perłowe łuski i lśniące, wielobarwne, bez źrenicowe oczy. Zieje jaskrawo zielonym ogniem, lecz jak na smoka rzadko zabija, jeśli nie jest głodny. Jego ulubionym pokarmem są owoce, ale znane są przypadki polowania na coś większego. Jaja tego smoka są blado szarego koloru. Rogogon WęgierskiRogogon Węgierski (ang. Hungarian Horntail) – pochodzi z Węgier . Przypomina wielką jaszczurkę pokrytą czarnymi łuskami. Ma żółte oczy, rogi barwy wypolerowanego brązu i tak samo ubarwione kolce sterczące z długiego ogona. Rogogon zieje ogniem na wyjątkowo długą odległość (do 50 stóp). Jego jaja mają kolor cementu i bardzo grube skorupki. Młode rozbijają je za pomocą kolców na ogonie. Rogogony żywią się kozami, owcami i, jeśli tylko im się uda, także I zadania Turnieju Trójmagicznego , ten smok został wylosowany przez Harry'ego Pottera . Spiżobrzuch UkraińskiSpiżobrzuch Ukraiński (ang. Ukrainian Ironbelly) – pochodzi z Ukrainy . Jest to największa rasa smoków. Spiżobrzuchy osiągają wagę nawet sześciu ton. Jest pękaty. Spiżobrzuch Ukraiński jest wyjątkowo niebezpieczny, zdolny nawet do zdruzgotania budynku, na którym wyląduje, w drobny mak. Ma metaliczne szare łuski, oczy koloru ostrej czerwieni oraz wyjątkowo długie, ostre szpony. Szwedzki KrótkopyskiSzwedzki Krótkopyski (ang. Swedish Short-Snout) – pochodzi ze Szwecji . Zamieszkuje dzikie i niezamieszkane górskie tereny. Ma skórę koloru srebrnoniebieskiego i długie ostro zakończone rogi. Jego skóra jest wykorzystywana do produkcji ochronnych rękawic. Wydobywający się z jego nozdrzy ogień ma barwę I zadania Turnieju Trójmagicznego , ten smok został wylosowany przez Cedrica Diggory'ego . Walijski ZielonyWalijski Zielony (ang. Common Welsh Green) – pochodzi z Walii . Jest cały pokryty zieloną łuską. Składa ziemistobrązowe jaja w zielone cętki. Ryk tego smoka jest bardzo melodyjny. Jego pożywienie to głównie owce. Żyje w wysokich górach, gdzie założono smoczy rezerwat. Jest to stosunkowo łagodna rasa I zadania Turnieju Trójmagicznego , ten smok został wylosowany przez Fleur Delacour . Żmijoząb PeruwiańskiŻmijoząb Peruwiański (ang. Peruvian Vipertooth) – pochodzi z Peru . Jest najmniejszym ze smoków. Lata najszybciej ze wszystkich smoczych ras. Ma tylko piętnaście stóp długości, gładką łuskę koloru miedzi z czarnym pasem na grzbiecie. Ma krótkie nóżki i wyjątkowo, a nawet bardzo jadowite kły. Żywi się również kozami i krowami, lecz pod koniec XIX wieku tak się rozsmakował w ludziach, że Międzynarodowa Konfederacja Czarodziejów była zmuszona wysłać do Peru łowców, którzy przetrzebili zbyt szybko mnożącą się populację żmijozębów. SowaSowa (ang. Owl) – drapieżny ptak nocny o miękkim upierzeniu. Ma doskonały wzrok i słuch. W świecie magii sowy służą jako listonosze tzn. przenoszą listy i inne przesyłki. HedwigaHedwiga (ang. Hedwig) – sowa śnieżna należąca do Harry'ego Pottera, który dostał ją jako prezent urodzinowy od Hagrida podczas swojego pierwszego pobytu na Ulicy Pokątnej. Została kupiona w sklepie Eeylopa. Jej imię Harry znalazł w Historii Magii, należy ono do sławnej czarownicy. W rzeczywistości jest to postać imienia Jadwiga. Ma białe pióra w czarne piątej części przygód Harry'ego Hedwiga została zraniona podczas przenoszenia wiadomości od Syriusza Blacka. Podejrzenia padły na Dolores Umbridge, która w późniejszym okresie przeszukiwała sieć hogwarckich sów. W siódmej części książki Hedwiga została przypadkowo zabita przez Stana Shunpike'a (według Harry'ego będącego pod wpływem klątwy Imperius) zaklęciem Avada Kedavra podczas dramatycznego przelotu Harry'ego z domu Dursleyów do domu rodziców Tonks. ŚwistoświnkaŚwistoświnka (ang. Pigwidgeon) – sowa Rona Weasleya, jest to syczek miniaturka. W skrócie mówiono na nią "Świnka". Sówka jest opisana jako malutka, mieszcząca się w dłoni szara kulka. Sowa ta jest nadpobudliwa, niezdarna i piskliwa, jednak stara się jak może, by dobrze wykonać swoją pracę. Imię sówce nadała siostra Rona, Ginny Weasley. Ron dostał ją w prezencie od Syriusza Blacka, jako rekompensatę za utratę szczura Parszywka (w rzeczywistości szczur był zwierzęcą przemianą animaga Petera "Glizdogona" Pettigrew). W trzeciej, czwartej i piątej części filmu nie mamy okazji zobaczyć Świstoświnki. ErrolErrol – puchacz należący do rodziny Weasleyów. Jego wiek nie pozwala mu na przenoszenie większych pakunków, w związku z czym często potrzebuje pomocy innych sów. Często jest nieprzytomny po kraksach z innymi przedmiotami lub po prostu pada z wycieńczenia. W filmie pokazano, iż Errol jest zwierzęciem lubiącym się popisywać i robić różne figle. Np. "nurkuje" kiedy chce wylądować, czy wpada z hukiem do miski z jedzeniem, po czym szybko podaje list. Jego wygłupy wywołują ogólny śmiech. HermesHermes – sowa należąca do Percy'ego Weasleya . SzczuroszczetSzczuroszczet (ang. Murtlap) – stworzenia podobne do szczurów, występujące w przybrzeżnych wodach Wielkiej Brytanii. Na grzbiecie mają narośl, która przypomina morską pierścienicę. Zjedzenie marynowanej narośli zwiększa odporność na zaklęcia i uroki, lecz przedawkowanie sprawia, że jedzącemu wyrastają fioletowe włosy na uszach. Żywią się skorupiakami, nie gardzą jednak stopami tych, którzy przez nieuwagę na nie nadepną. SzpiczakSzpiczak (ang. Knarl) – magiczne stworzenia bardzo podobne do zwykłego jeża. Różnią się usposobieniem. Szpiczaki są wyjątkowo podejrzliwe co do wszystkiego, co je otacza. Ich igły mają wiele magicznych właściwości. Aby odróżnić szpiczaka od jeża, należy podać stworzeniu miseczkę mleka. Jeż wypije wszystko z chęcią, natomiast szpiczak zacznie zachowywać się agresywnie – będzie myślał, że próbujemy go otruć. Na ogół jednak szpiczaki są niegroźne. Do tej pory nie zostały udomowione. SzyszymoraSzyszymora (ang. Banshee) – magiczne stworzenie, które zwiastuje śmierć swoim okropnym, przenikającym krzykiem. Ma długie, zielone włosy i odstraszającą, zieloną, trupią twarz. Nosi najczęściej bladozielone, długie suknie z kapturem zasłaniającym dużą część twarzy. Niekiedy nie pojawia się materialnie, a jedynie wydaje dźwięki przyprawiające o dreszcze. ŚmierciotulaŚmierciotula (ang. Lethifold) – rzadko spotykane stworzenia, żyjące tylko w tropikalnym klimacie. Z wyglądu przypominają czarną pelerynę grubości około pół cala, a nocą sunie po ziemi. Jedynym znanym czarodziejom zaklęciem odpędzającym śmierciotulę jest Patronus. Nie da się ustalić liczby ofiar śmierciotuli, gdyż atakuje śpiących czarodziejów i spożywa swą ofiarę w jej własnym łóżku. Nie pozostawia po sobie ani swoim posiłku żadnych śladów. Z racji tego, że atakowani są śpiący – rzadko kiedy mają czas rzucić odpowiednie zaklęcie. ŚwiergotnikŚwiergotnik (ang. Fwooper) – afrykańskie ptaki o wyjątkowo jaskrawym upierzeniu; spotyka się pomarańczowe, różowe, żółte oraz cytrynowozielone. Ptaki te są od dawna dostarczycielami luksusowych piór. Składają przepiękne, nakrapiane jajka. Ich śpiew, z początku miły dla ucha – po pewnym czasie sprawia, że słuchający zaczyna świrować. Z tego też powodu, na sprzedawane świergotniki rzuca się zaklęcie uciszające i należy je co miesiąc odnawiać. Na ich posiadanie potrzebna jest licencja, bo wymagają specjalnej opieki. TeboTebo – guźce popielatowego koloru, żyjące w Zairze i Kongo. Mogą stawać się niewidzialne, co sprawia, że bardzo trudno przed nimi uciec czy go złapać. Są nadzwyczaj niebezpieczne. Ich skóra jest wysoko ceniona surowcem na ubrania i ochraniacze. ToksyczekToksyczek (ang. Streller) – olbrzymie ślimaki, ciągle zmieniające swą barwę. Pełznąc, pozostawiają za sobą ścieżki silnie jadowitego śluzu, który wysusza i wypala całą roślinność, po której przeszły. Naturalnym środowiskiem tych ślimaków jest kilka afrykańskich krajów, lecz z powodzeniem hodują je czarodzieje z Europy, Azji, Ameryki Północnej i Południowej. Niektórzy trzymają je jako zwierzęcia domowe, jeśli bawi niektórych ich nieustanne zmienianie barwy, a jad ich jest jednym z nielicznych środków zabijającym chrobotki. TopekTopek (ang. Imp) – stworzenia zabawne. Są troszkę większe od gnomów. Często mylone z chochlikami, lecz w przeciwieństwie do chochlika – topek nie potrafi latać i ma jaskrawe ubarwienie. Lubi tereny bagniste i wilgotne, często można go spotkać nad brzegami rzek i jezior, gdzie podstawia nogę i popycha przechodzącym ludziom. Żywi się małymi owadami, a rozmnaża się podobnie jak elfy , z taką różnicą, że nie przędzie kokonów. Młode wykluwają się z jaj w pełni uformowane mające nie więcej niż cal. Topki uwielbiają zabawy z czarodziejskimi petardami. TrollTroll – duże stworzenia o wzroście dochodzącym do 12 stóp, czyli około 4 metrów i wadze do pół tony. Trolle są prymitywne i bardzo silne co czyni je niebezpiecznymi i nieobliczalnymi. Mają raczej humanoidalny kształt, wielki korpus przypominający głaz, krótkie, grube nogi i długie ręce. Na nieproporcjonalnie małej głowie znajdują się odstające uszy. Trolle porozumiewają się ze sobą pomrukami, które można uznać za rodzaj prymitywnego języka. Zdarzały się jednak przypadki że trolle potrafiły zrozumieć ludzką mowę, a te inteligentniejsze wypowiedzieć kilka trzy gatunki trolli:górskie – największe i najbardziej niebezpieczne, łyse o szarej – brązowe, czasem porośnięte rzadkimi brązowymi lub zielonymi – sine, często pokryte kudłatym futrem. Ten gatunek trolla posiada również małe różki na głowie. Trójgłowy piesTrójgłowy pies (ang. Three-Headed Dog) – ogromny pies posiadające trzy głowy. Najsłynniejszy z nich jest znany w mitologii greckiej jako Cerber . PuszekPuszek – duży pies o trzech głowach, należący do Rubeusa Hagrida . Usypiała go muzyka. Pilnował klapy w korytarzu na 3 piętrze Hogwartu , przez którą można się było dostać do Kamienia Filozoficznego. Rowling, tworząc Puszka, opierała się na mitologicznym Cerberze. TrytonTryton (ang. Merman) – zwane również syrenami, nereidami lub wodnikami, podobnie jak centaury odmówiły statusu istot, woląc pozostać zwierzętami. Ich zwyczaje są równie mało znane co zwyczaje centaurów. Posługują się dziwnym językiem, który w wodzie brzmi jak ludzka mowa, natomiast na powierzchni jest to nieprzyjemny skrzekot. Czarodzieje którzy poznali język trytonów (jednym z nich był Albus Dumbledore ), mówią o dobrze zorganizowanych społecznościach różnej wielkości oraz o zaawansowanych konstrukcyjnie siedzibach w których mieszkają. Mają żółtą łuskowatą skórę, a zamias nóg płetwę. Wygląd ich jest podobnie różnicowany jak u ludzi. Jedna z grup trytony zamieszkuje dno jeziora w Hogwarcie . Harry Potter walczył z nimi w 2 zadaniu Turnieju Trójmagicznego . MurkusMurkus – przywódczyni trytonów. Opowiedziała Dumbledore'owi i Bagmanowi co zaszło na dnie jeziora w trakcie 2 zadania Turnieju Trójmagicznego . TrzminorekTrzminorek (ang. Glumbumble) – szare, włochate owady latające, które wytwarzają syrop wywołujący melancholię. Używane jako antidotum na histerię spowodowaną zjedzeniem liści rapuśtnika. Gnieżdzą się w ciemnych i zacisznych miejscach. Żywią się głównie pokrzywami. Wąż morskiWąż morski (ang. Sea serpent) – węże morskie występują w Atlantyku, Pacyfiku i Morzu Śródziemnym. Chociaż wyglądają naprawdę groźnie, nigdy żaden wąż morski nie zabił człowieka. Jeśli oczywiście nie liczyć histerycznych opowieści mugoli o strasznym zachowaniu tychże zwierząt. Osiągają nawet 100 stóp długości (dwa razy dłuższe od najdłuższych bazyliszków) mają końską głowę oraz ciało węża, którego pętle wystają ponad wodę. WidłowążWidłowąż ( ang. Runespoor) – trójgłowy wąż o długości ok. 6 – 7 stóp. Widłowęże pochodzą z Burkina Faso (małego afrykańskiego kraju). Są pomarańczowego koloru w czarne pasy, przez co łatwo go zauważyć i właśnie dlatego Ministerstwo Magii z Burkina Faso przeznaczyło część lasów, wyłącznie do ich dyspozycji. Mimo że nie należą do agresywnych zwierząt, były swego czasu bardzo popularne wśród czarnoksiężników ze względu na swój imponujący i budzący respekt wygląd. Składają jaja otworem gębowym i są to jedyne znane stworzenia magiczne, zachowujące się w ten sposób. Jaja są bardzo cenne, bowiem używa się ich do eliksirów poprawiających sprawność umysłową. Handel jajami i dorosłymi osobnikami tego stworzenia wręcz kwitnie na czarnym rynku, już od kilku wieków. WilaWila (ang. Veela) – kobieta, a właściwie widmo kobiety, która hipnotyzuje wielu mężczyzn, np. Harry i Ron na widok wili podczas mistrzostw świata w quidditchu prawie wyskoczyli przez barierkę. Wile zasiedlają lasy, jeziora, góry i obłoki. Potrafią dowolnie zmieniać postać. W formie zwierzęcej mogą ukazać się jako łabędzie, konie, sokoły, węże albo wilki, najbardziej jednak kuszące i niebezpieczne są pod postacią pięknych młodych kobiet o długich, spływających na ramiona włosach, ubranych w mgliste szaty i pląsających w blasku księżyca. Młodzi mężczyźni, którzy ulegną ich urokowi, zupełnie tracą rozum – są otępiali, często zapominają jeść, pić lub spać. Jeśli ktoś będzie miał pecha i napotka tańczące wile, będzie musiał przyłączyć się do nich i tańczyć, dopóki nie padnie z wykończenia. Ten kto wkroczy w elfi krąg koło wydeptanej trawy, w którym zabawiały się wile, ten już nigdy nie zazna szczęścia. Choć wile potrafią być dobre dla ludzi i dzielić się swoją wiedzą medyczną i profetyczną, są to dość gwałtowne niewiasty. Nie znoszą, kiedy się je okłamuje albo oszukuje, i potrafią zsyłać okropne kary, szczególnie na tych, którzy nie dotrzymają obietnicy. Wile podobno łączyły się z ludźmi, statkowały i wychowywały dzieci, najwyraźniej bez szkody dla własnego gatunku. Wile są maskotkami bułgarskiej drużyny quidditcha. Babcia Fleur i Gabrielle Delacour była wilą. Co więcej właśnie jej włos zawiera różdżka Fleur. WilkołakWilkołak (ang. Werewolf) – ludzie zmieniający się w wilka, a w zasadzie stworzenie bardzo do niego podobne. Wilkołaka od wilka odróżnia kilka cech, takich jak dłuższy pysk i gęstsza sierść. Po przemianie nie są w stanie się staje się, po ugryzieniu innego wilkołaka, jednak wilkołactwo niekoniecznie musi przenosić się na dzieci wilkołaków. Nie wynaleziono, niestety, do tej pory żadnego lekarstwa powstrzymującego przemiany, choć ostatnie odkrycia w dziedzinie eliksirów zmniejszyły jej najgorsze objawy. Wywar tojadowy pomaga tylko, żeby po przemianie mieć "czysty umysł", żeby nikogo nie zaatakować. Przemiana w wilkołaka następuje przy pełni księżyca. Najczęściej normalny, zdrowy na umyśle czarodziej lub mugol zmienia się w krwiożerczą bestię. Jest to jedno z nielicznych stworzeń, które ciągnie do ludzi, bowiem jest to ich ulubiona że wilkołakami byli Remus Lupin i Fenrir Greyback . Bill Weasley został ugryziony przez wilkołaka, ale ten nie był przemieniony, więc Bill nabrał tylko pewnych wilczych cech, polubił krwiste steki. WozakWozak (ang. Jarvey) – przypominają przerośnięte fretki, ale w przeciwieństwie do nich potrafią mówić. Wozaki spotyka sie w całej Wielkiej Brytanii, Irlandii i Ameryce Północnej. Nie da się przeprowadzić prawdziwej rozmowy z wozakami, ponieważ ograniczają do krótkich i zazwyczaj obraźliwych zdań, które wypowiadają prawie bez przerwy. Wozaki mieszkają zazwyczaj pod ziemią. Żywią się gnomami, kretami, szczurami i myszami polnymi. WsiąkiewkaWsiąkiewka (ang. Moke) – srebrno-zielone jaszczurki, o wielkości ciała osiągającej do 10 cali. Spotykane w całej Wielkiej Brytanii oraz Irlandii. Ich szczególną zdolnością jest szybkie zmniejszenie się, przez co nigdy nie zostały zauważone przez mugoli. Skóra jest wysoko ceniona przez czarodziejów. Wytwarza się z niej magiczne sakiewki i portfele, a ten materiał reaguje tak samo na zbliżanie się obcego jak sama jaszczurka; dlatego złodziejom bardzo trudno jest znaleźć sakiewki ze skóry wsiąkiewki. YetiYeti – stwory, są wielką tajemnicą dla mugoli, lecz dla czarodziejów – mniejszą. Podejrzewa się, że są spokrewnieni z trollem, lecz nikomu nie udało się zbliżyć do nich na tyle, żeby przeprowadzić dokładniejsze badania. Pochodzą z Tybetu. Osiągają nawet 15 stóp wzrostu i całe ich ciała są porośnięte, gęstymi, śnieżnobiałymi włosami. Boją się jednak ognia, przez co mogą być odparte przez wprawnych czarodziejów. ZnikaczZnikacz (ang. Snidget) – bardzo rzadkie ptaki chronione. Są złotego koloru. Okrąglutkie o bardzo długich i wąskich dziobach, oraz błyszczących jak kamienie szlachetne oczach. Ptaszki te potrafią bardzo szybko latać, a dzięki obrotowym stawom skrzydełek, zmieniają tor lotu niemal niezauważalnie. Pióra i oczy znikaczy są wysoko cenione, onegdaj groziło mu wyginięcie z powodu nadmiernych polowań na niego. Na szczęście zauważono w porę ten nagły załam w populacji ptaszków, i teraz najważniejszym problemem było zastąpienie znikacza piłką (złotym zniczem), czego dokonał Bowman Wright. Kolonie złotych znikaczy żyją na całym świecie. ZwodnikZwodnik (ang. Hinkypunk) – jednonogi demon bagienny. Są niewielkich rozmiarów. Pokrycie ich ciał nasuwa skojarzenie z dymem, jest zwinne i wiotkie. Posiadają zwisające z rąk małe lampki. Blado niebieskie światło, jakie się z niej wydobywa, sprowadza wędrowców na leśne trzęsawiska, gdzie giną z rąk zwodników. ŻabertŻabert (ang. Clabbert) – stworzenie nadrzewne. Z wyglądu przypomina krzyżówkę małpy z żabą. Wywodzi się z południa Stanów Zjednoczonych , ale teraz można je spotkać na całym świecie. Żabetry nie posiadają włosów, a ich gładką zieloną skórę pokrywają cętki. Palce u rąk i nóg spięte są błoną pławną, a ręce i nogi bardzo długie i giętkie aby mógł się swobodnie poruszać wśród gałęzi ze zwinnością co najmniej orangutana. Na głowie ma krótkie rogi. Jego szerokie usta sprawiają wrażenie jakby cały czas się uśmiechał. Przy tym "uśmiechu" Żabert ukazuje swe ostre jak brzytwy zęby. Żywi się on głównie małymi jaszczurkami i ptakami . Jego najbardziej charakterystyczną cechą jest bąbel rosnący pośrodku czoła. Gdy Żabert wyczuje niebezpieczeństwo bąbel przybiera szkarłatną barwę. Kiedyś amerykańscy czarodzieje trzymali Żaberty w ogródkach aby te ostrzegały ich przed nadchodzącymi mugolami . ŻądlibąkŻądlibąk (ang. Billywig) – mały owad pochodzący z Australii . Jest wyjątkowo trudne do schwytania. Wysuszone żądła żądlibąków są wykorzystywane jako składniki niektórych eliksirów. Ma około pól cala długości i jest koloru szafirowego. Lata z tak dużą prędkością, że mugole bardzo rzadko go zauważają, a i samym czarodziejom sprawia to pewne trudności. Nietrudno go im jednak znaleźć, gdy zostaną użądleni. Żądlibąk ma skrzydła na czubku głowy, macha nimi bardzo szybko. Sprawia, że podczas lotu kręci się wokół własnej osi. U dołu jego ciała znajduje się długie, cienkie żądło. Użądlenie najpierw wywołuje zawroty głowy, a chwilę potem – lewitację. Młodzi czarodzieje i czarodziejki łapią żądlibąki, aby cieszyć się ich skutkami ubocznymi. Zbyt częste użądlenia, mogą sprawić, że ofiara będzie się unosić nad ziemią nawet kilka dni. W przypadku silnej reakcji alergicznej – może dojść do stałej lewitacji. Krążą plotki, że są używane do produkcji tak lubianych przez młode pokolenie musów-świstusów . ŻmijoptakŻmijoptak (ang. Occamy) – upierzone i uskrzydlone dwunogie ptaki o wężowatym ciele, mogące osiągnąć nawet 15 stóp długości. Spotykane są na Dalekim Wschodzie i w Indiach. Żywią się głównie szczurami i ptakami, lecz zdarzało się, że porywały małpy. Są agresywne wobec wszystkich, którzy chcą się do nich zbliżyć szczególnie kiedy bronią swoich jaj, któych skorupki zrobione są z najczystszego i najdelikatniejszego srebra, co przyciąga uwagę chciwych czarodziejów. Stworzenia nieistniejące AkwawirusAkwawirus/Larwa Akwawirusa (ang. Aquavirus/Aquavirus Maggot) – stworzenia hodowane w ministerstwie magii. Są to ryby, które nie mają rybich głów tylko ludzkie mózgi. Ich istnienie nie zostało potwierdzone. Dowiadujemy się o nich od Luny Lovegood, która twierdzi, że stworzenia te wchodzą w skład armii Korneliusza Knota. Chrapak KrętorogiChrapak Krętorogi (ang. Crumple-Horned Snorkack) – jedno z fantastycznych stworzeń, których istnienia chce dowieść gazeta "Żongler". Ględatek NiepospolityGlędatek Niepospolity (ang. Blibbering Humdinger) – jedno z fantastycznych stworzeń, których istnienia chce dowieść gazeta "Żongler". GnębiwtryskGnębiwtrysk (ang. Wrackspurt) – duchy wywołujące przypływy złego samopoczucia, wchodząc do mózgu ofiary przez jej uszy. Ich istnienie nie zostało potwierdzone. Dowiadujemy się o nich od Luny Lovegood. HeliopataHeliopata (ang. Heliopath) – duchy ognia, przypominające posturą człowieka. Pędzą po ziemi zapalając wszystko wokół siebie. Ich istnienie nie zostało potwierdzone. Dowiadujemy się o nich od Luny Lovegood, która twierdzi, że stworzenia te wchodzą w skład armii Korneliusza Knota. NarglNargle (ang. Nargle) – stworzenia, których istnienie bezskutecznie próbuje udowodnić Ksenofilius Lovegood redaktor gazety "Żongler". I właśnie w swojej gazecie publikuje artykuły na ich temat. Według Ksenofiliusa i jego córki Luny Lovegood, nargle zamieszkują jemiołę, niestety nikt nie wie jak one wyglądają ponieważ nikt tak naprawdę nie wierzy w ich istnienie oprócz rodziny MuggleNet | Emerson and Melissa's Rowling Interview Page 2 ↑ Rowling Web Chat Transcript – The Leaky Cauldron Inne hasła zawierające informacje o "Magiczne stworzenia z cyklu Harry Potter": Inne lekcje zawierające informacje o "Magiczne stworzenia z cyklu Harry Potter":
55-letnia kobieta ze stanu Arizona rozpoczęła swoją transformację wiele lat temu. Eva urodziła się jako mężczyzna, ale na pewnym etapie swojego życia zrozumiała, że jest kobietą. Na W 1974 roku serbska artystka Marina Abramović postanowiła podjąć się bardzo ryzykownego projektu o nazwie „Rhythm 0”. Polegał on na tym, że kobieta pozwoliła przez 6 godzin robić ludziom z jej ciałem to, na co tylko mają ochotę. Miał to być jednorazowy eksperyment i pokaz w jednym. Marina nie spodziewała się, że jego wynik okaże się aż tak niepokojący. „Zrób ze mną, co zechcesz…” Performace polegał na tym, że Abramović stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra w Neapolu. Tuż obok niej znajdowały się 72 przedmioty oraz kartka zawierająca instrukcję: Dookoła mnie znajdują się przedmioty. Możesz mnie nimi potraktować. Jestem obiektem. Biorę pełną odpowiedzialność za wszystko, co zostanie mi uczynione. Czas trwania to 6 godzin Dwie grupy przedmiotów Przedmioty, o których mowa wyżej, zostały podzielone na dwie grupy. „Przyjemną” – w niej znajdowały się kwiaty, pióra, wino i kawałki chleba oraz „niebezpieczną”, w której znalazły się noże, żyletki, łańcuchy, a także i atrapa pistoletu. Ludzie na początku byli ostrożni W ciągu pierwszej godziny działo się naprawdę niewiele. Właściwie fotograf podchodził tylko do Mariny i pstrykał jej zdjęcia. Dopiero po czasie ludzie stopniowo zbierali się na odwagę. Jedna osoba przyniosła jej kwiat, ktoś inny podniósł jej ręce, a ktoś kolejny pocałował. To był zaledwie początek makabrycznych scen… Zaczęło się… Poczynania pierwszych osób ośmieliły innych. Niespodziewanie Marinę przeniesiono na stół. Wtedy mężczyźni zaczęli dotykać jej miejsc intymnych. Po chwili ktoś rozchylił nogi kobiecie, by moment później wbić nóż w stół pomiędzy nimi. Od momentu rozpoczęcia się trzeciej godziny eksperymentu ludzie coraz częściej sięgali po przedmioty, znajdujące się w grupie „niebezpiecznych”. Wyzwolone zostają najgorsze instynkty ludzi Gdy minęła połowa wyznaczonego czasu, ludzie stawali się coraz bardziej brutalni i okrutni. W pewnej chwili ktoś przeciął ubranie Mariny żyletką. Następna osoba poszła o krok dalej – rozcięła jej skórę na szyi i nachyliła się, aby wypić krew artystki. Okazało się, że nieruchomo leżące ciało Abramović zaczęło wyzwalać w ludziach najgorsze instynkty. Ludzie, uczestniczący w pokazie, zaczęli dotykać jej bardzo odważnie. Ona na nic nie reagowała. Kiedy przygotowywała się do pokazu, miała świadomość, że nie będzie łatwo. Była gotowa znieść nawet gwałt… W pewniej chwili ktoś przystawił jej do głowy pistolet. Później włożył jej go w dłoń, którą ustawił tak, aby Marina celowała sama do siebie. Później oblano ją jeszcze wodą, napisano na jej ciele obraźliwe słowa i założono jej na szyję łańcuch. Na koniec rozebrano ją. W tym momencie pojawiło się kilku obrońców artystki. Ktoś okrył jej ciało płaszczem, a ktoś inny dał jej jeszcze kwiaty. Niewiele to dało. Moment później znów ją rozebrano. Koniec eksperymentu Gdy minęła szósta godzina i eksperyment się skończył, artystka stała przed ludźmi naga. Była poraniona i przede wszystkim całkowicie odarta z godności. Ci, którzy sięgali po przedmioty z grupy „niebezpiecznych”, nie patrzyli na nią. Unikali jej wzroku. Nie mieli zamiaru konfrontować się z nią w momencie, w którym przestała już być „przedmiotem”, a stała się osobą. Czego dowiódł ten eksperyment? Według Mariny Abramović jej projekt ujawnił pewną przerażającą prawdę na temat ludzi… To ujawnia coś strasznego o ludziach. Pokazuje, jak szybko ktoś może się zmienić i porzucić człowieczeństwo jeśli mu na to pozwolisz. Ktoś, kto nie walczy, staje się w oczach innych przedmiotem. To dowód na to, że część ludzi skrywa w sobie bardzo ciemne oblicze, które łatwo z „normalnego” staje się potwornym Nie zapominajmy o swoim człowieczeństwie! Wynik eksperymentu z pewnością zszokował wiele osób. Nie możemy zapominać o swoim człowieczeństwie. Musimy zawsze i w każdej sytuacji pamiętać o tym, że każdy człowiek zasługuje na szacunek. Sztuka czy już może szaleństwo? Wiele osób zastanawiało się nad tym, czy eksperyment przeprowadzony przez artystkę, to jeszcze sztuka czy może już szaleństwo. Wiadomo przecież nie od dziś, że jedno i drugie dzieli bardzo cienka granica. Teraz po tak długim czasie nikt nawet nie kwestionuje, że Marina Abramović jest jednym z największych współczesnych twórców. Doskonale potrafił pokazać całą prawdę na temat tego, jaki człowiek jest. Nie bała się zaryzykować niczego… Dosłownie. Pokręciłam jedynie głową, że nie potrafię. Na co ona odwróciła się do grupy ponad 20 kobiet i powiedziała: „Zrobimy to razem”. Sekundę potem cała sala warsztatowa krzyczała ze mną. Ten kolektywny krzyk miał charakter wspólnego przeprowadzenia mnie przez jeden z ciemniejszych korytarzy życia, który musiałam przejść. Kilogramy to nie wszystko,czyli jak schudnąć i wyrzeźbić ciało bez restrykcyjnej diety i efektu jo-jo„Nigdy się nie poddawaj! Wróć jutro i spróbuj ponownie”„Każdego ranka w Afryce budzi się gazela i wie, że musi biec szybciej niż lew, bo inaczej nie przeżyje. Każdego ranka budzi się lew i wie, że musi biec szybciej niż najwolniejsza gazela albo będzie głodował. Nieważne, czy jesteś lwem czy gazelą – kiedy wstaje słońce, wstań i pobiegaj” Nigdy, przenigdy się nie poddawaj. Jeśli coś ci nie wyszło, wróć jutro i spróbuj ponownie – i tak aż do skutku! W czasach pandemii, gdzie wkoło widziałam padające firmy i załamujących się ludzi, to właśnie ta postawa i sport uratowały moje zdrowie psychiczne. To treningom zawdzięczam to, że dalej żyję i kopię mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Z jednej strony trening siłowy, z drugiej bieganie, które niesamowicie ładuje akumulatory, oczyszcza głowę i daje moc na cały dzień. Bez względu na to, czy jesteś lwem, czy gazelą, wstań i zacznij się ruszać. Kamila Górecka-KirwielZastrzeżenie prawne:Informacje i rady zawarte w tym e-booku nie zastąpią profesjonalnej porady medycznej, dietetycznej ani sportowej. Przed zastosowaniem się do jakichkolwiek porad zawartych w niniejszej publikacji należy koniecznie skonsultować się z lekarzem i/lub dietetykiem. Przed podjęciem aktywności treningowej należy skonsultować się z wykwalifikowanym instruktorem. I. WstępNigdy nie byłam typem sportowca, nie trenuję od zawsze, nie mam sześciopaku na brzuchu (jeszcze😉). Jestem przeciętną kobietą po czterdziestce, której po wielu latach zaniedbań udało się wrócić do formy, zbudować nie idealną, ale zdrową i zrównoważoną sylwetkę i zredukować zbędną tkankę tłuszczową do akceptowalnego poziomu. Na początku drogi, gdy postanowiłam coś ze sobą zrobić, napotkałam na masę sprzecznych porad, w których kompletnie się pogubiłam. Fitnessowy żargon był mi obcy, a różne wskazówki dietetyczne sprawiły, że kompletnie nie wiedziałam, jak ćwiczyć i jeść, by schudnąć. Na własnej skórze przekonałam się, że trudno jest z gąszczu proponowanych planów treningowych i diet wyłowić te, które dadzą satysfakcjonujące efekty, nie niszcząc jednocześnie zdrowia. Wiele z propozycji, które można znaleźć w sieci, są nie dość, że nieskuteczne czy trudne do zrealizowania, to nawet w pewnych okolicznościach mogą okazać się dla nas niebezpieczne. Żeby wybrać coś dla siebie z tego chaosu, postanowiłam sięgnąć do podstaw, czyli poznać mechanizmy funkcjonowania ludzkiego ciała i dopasować do zdobytej w ten sposób wiedzy najlepszą i zgodną z nią strategię redukcji tkanki tłuszczowej. Przestudiowałam wiele wyników najnowszych badań, przeczytałam setki artykułów i wiele książek, wzięłam udział w kilkunastu szkoleniach, gromadząc niezbędną wiedzę. Na podstawie zdobytych na przestrzeni czasu informacji i doświadczeń zebrałam najskuteczniejsze strategie żywieniowe i treningowe, które być może pomogą także i tobie zyskać zdrowie i wymarzoną sylwetkę. Muszę jednak zaznaczyć, żebyś nie przyjmował zaprezentowanych w książce propozycji jako jedynej słusznej drogi. Jest to jedynie wybór strategii, którą w świetle obecnej wiedzy można uznać za skuteczną. Istnieje zapewne wiele innych, które również mają poparcie w licznych badaniach i przynoszą dobre rezultaty. Niestety mimo stale rosnącego poziomu wiedzy ludzki organizm nadal ma przed nami wiele tajemnic i zapewne upłynie jeszcze wiele czasu, zanim wszystkie one zostaną poznane i szczegółowo wyjaśnione. Walkę o siebie i swoje zdrowie rozpoczęłam, gdy ważyłam prawnie 79 kg przy wzroście 170 cm i miałam bardzo wysoki poziom tkanki tłuszczowej. Wyglądałam źle i tak też się czułam. Pewnego dnia uświadomiłam sobie, że z osoby o normalnej sylwetce – nie wiedząc kiedy – przemieniłam się w napuchniętą, ociężałą kobietę, która nie potrafi przebiec 100 m bez zadyszki. W ciągu około roku schudłam 18 kg, obniżyłam swój poziom BMI do wartości mieszczącej się w dolnej części normy, zredukowałam tkankę tłuszczową do zdrowego poziomu, zbudowałam mięśnie i cofnęłam wiek metaboliczny swojego ciała z 58 do 30 lat! Nie było łatwo. Musiałam wiele rzeczy w swoim życiu zmienić. Wiedziałam jednak, że nie chcę żadnych restrykcyjnych diet, morderczych treningów i innych praktyk, których nie będę w stanie stosować dłużej niż przez kilka tygodni czy miesięcy. Moim celem była trwała zmiana, która nie będzie wymagała ode mnie nadmiernych wyrzeczeń i nadludzkiego wysiłku. Obrałam strategię, która pozwoliła mi na osiągnięcie celu bez walki ze swoim ciałem, ale przy jego pełnej współpracy. Moim zdaniem to jest klucz do wszystkich trwałych zmian, jeśli chodzi o sylwetkę i inne aspekty naszego życia. W tej książce chcę się podzielić z tobą zdobytą wiedzą, byś nie musiała błądzić ani testować na sobie różnych, często nieskutecznych czy wręcz niebezpiecznych, metod. Zapraszam cię w podróż po twoją wymarzoną, zdrową i atrakcyjną sylwetkę. Na koniec wstępu kilka ważnych informacji o moich kwalifikacjach. Ukończyłam kurs trenera personalnego z elementami dietetyki, kurs trenera przygotowania motorycznego, a także posiadam uprawnienia instruktora rekreacji w specjalności jazda konna. Swego czasu prowadziłam własną szkółkę jazdy konnej i pracowałam zarówno z dziećmi, jak i z osobami dorosłymi. Ukończyłam szereg certyfikowanych kursów dotyczących dietetyki i sportu prowadzonych przez Centrum Szkoleń Sportowych, A4 Academy i Global Sports Academy. Brałam udział w wielu programach treningowych, poznając różne typy treningu. Ukończyłam program Motywator Marty Hennig, 90 dni do Bikini i Program Budowy Sylwetki Hollywood Michała Bieńko oraz Program Kształtowania Kobiecej Sylwetki A4 Academy. Jednym z najważniejszych szkoleń, które dało mi ogrom wiedzy, był rozbudowany Kurs Programowania Treningowego przygotowany przez Global Sports Academy. Nadal nieustannie się szkolę i poszerzam swoją wiedzę – jestem zdania, że proces uczenia się powinniśmy kontynuować przez całe życie. Jestem też cały czas aktywna fizycznie. Obecnie realizuję przygotowywane samodzielnie plany treningowe w zakresie treningu siłowego oraz regularnie biegam, walcząc o coraz lepsze rezultaty. Sport i zdrowe odżywianie to moje pasje, które mam zamiar kultywować do końca życia. Jeśli chcesz zobaczyć, jak wyglądała moja przemiana, zapraszam na sam koniec książki, a teraz życzę miłej lektury i sukcesu w realizacji twoich Dla kogo jest ta książka?Jeśli chcesz zyskać zdrową i zrównoważoną sylwetkę i pozbyć się na zawsze nadmiaru tkanki tłuszczowej, ale kompletnie nie wiesz, od czego zacząć, ta książka jest dla ciebie. Jeśli masz nadwagę, a za sobą kilka nieudanych prób redukcji lub zawsze byłaś w miarę szczupła, ale po ciąży czy słabszym okresie w swoim życiu przybrałaś nadliczbowe kilogramy i nie możesz sobie z nimi poradzić, tu znajdziesz wskazówki, które pomogą ci osiągnąć twój cel. Jeśli jesteś po trzydziestce, czterdziestce czy pięćdziesiątce i obawiasz się, że w tym wieku trudno jest schudnąć, tym bardziej polecam ci lekturę. Nie będę ukrywała, że ten proces nie będzie łatwy i szybki – nie ma dróg na skróty. Uwierz jednak, że może przebiegać on planowo i prowadzić cię krok po kroku do celu bez nadmiernych i niedorzecznych wyrzeczeń. Kluczem do zdrowej redukcji tkanki tłuszczowej i zbudowania pożądanej sylwetki jest cierpliwość i trzymanie się raz obranej strategii. Tylko takie podejście gwarantuje, że stracisz zbędne kilogramy, zachowując zdrowie i dobry humor, jednocześnie unikając efektu jo-jo. Tutaj muszę poczynić jedno zastrzeżenie – nie proponuję ci 30, 60 czy 90 dni intensywnego odchudzania, po którym nawet jeśli stracisz dodatkowe kilogramy, nie będziesz wiedziała, co robić dalej. To, co chcę ci przekazać, to nowy pomysł na siebie i plan na całe życie, dzięki któremu będziesz szczupła i zdrowa już zawsze. Chcę nauczyć cię współpracy z własnym ciałem, dostarczania mu odpowiednich substancji odżywczych w planowy i celowy sposób oraz stymulowania organizmu poprzez aktywność, co w połączeniu pozwoli ci świadomie zarządzać swoim życiem, zdrowiem i wyglądem. Z jednej strony ta zamian jest rewolucyjna, ale z drugiej, jeśli się zaangażujesz, odkryjesz, że proponowana metoda jest naprawdę przyjemna – wymaga wysiłku, ale i daje ogromną satysfakcję. Odkryjesz, że masz kontrolę nad tym, jak się czujesz i jak wygląda twoje ciało. Zauważysz, że poprzez swoje działanie możesz wpływać na to, co do tej pory wydawało się poza kontrolą. Nie spodziewaj się jednak gwałtownej redukcji wagi i spadku obwodów. Chociaż wiele osób może zauważyć pierwsze spektakularne efekty już po pierwszych 2–3 tygodniach, większość będzie musiała popracować na rezultaty nieco dłużej. Nie martw się tym i nie stresuj – pamiętaj, że nic, co trwałe i wartościowe, nie przychodzi łatwo i szybko. Daj sobie czas, myśląc o tym, że on i tak upłynie, ale jeśli nic nie będziesz robić lub rzucisz się na kolejną restrykcyjną dietę cud, nie dość, że go nie wykorzystasz, to jeszcze zmarnujesz, wracając szybko do poprzedniego stanu lub jeszcze go pogarszając. Zdaj sobie sprawę, że zwykle przybieranie na wadze prowadzące do nadwagi czy otyłości zajmuje kilka lat. Nie spodziewaj się więc, że to, co gromadziłaś przez tak długi czas, zniknie w miesiąc. Przedstawione tu metody będą prowadziły cię do celu powoli, małymi krokami, ale tylko w jednym kierunku – ku zdrowej i atrakcyjnej sylwetce, którą utrzymasz przez długie lata. Zobaczysz, że cały plan bazuje na kilku niezwykle prostych, ale i istotnych zasadach, których należy się po prostu trzymać. Zanim się spostrzeżesz, staną się one twoją drugą wszystkim musisz sobie uświadomić, że jedyną drogą do utraty zbędnych kilogramów jest ujemny bilans kaloryczny – czyli chudniemy wtedy, gdy z jedzeniem i piciem dostarczamy mniej kalorii, niż zużywa nasz organizm. Zapamiętaj, że tyjemy z nadmiaru kalorii, a chudniemy, gdy mamy deficyt kaloryczny. Nie daj więc sobie wmówić, że tyjemy tylko od jednego rodzaju pożywienia, a od innego chudniemy. Można przytyć, pochłaniając górę zdrowych przecież warzyw, ale przekraczając przy tym swoje zapotrzebowanie kaloryczne. Również dobrze można schudnąć, jedząc fast foody, ale utrzymując deficyt kaloryczny, nie jest to jednak dobra droga, bo taka dieta nie dostarczy nam wszystkich niezębnych składników odżywczych, za to na pewno będzie zawierała wiele szkodliwych dla organizmu substancji. Powszechnie twierdzi się, że w odchudzaniu 80% sukcesu to dieta, a jedynie 20% to odpowiedni trening. Jednak sam spadek wagi nie jest tym, do czego powinno się dążyć. Jeśli redukcja kilogramów będzie pochodziła z utraty uwodnienia i tkanki mięśniowej, a nie tłuszczu, to efektem końcowym będzie sylwetka określana jako skinny fat (chudy tłuścioszek). Utrata tkanki mięśniowej zaowocuje spadkiem zapotrzebowania na kalorie i jeśli po diecie powrócisz do poprzednich nawyków żywieniowych, szybko odzyskasz kilogramy, nawet z nawiązką. Dodatkowo kolejne odchudzanie będzie jeszcze trudniejsze, bo przy obniżonym zapotrzebowaniu na energię będziesz musiała wprowadzić jeszcze bardziej restrykcyjną dietę, której twój organizm może już nie udźwignąć. Wpadniesz w błędne koło, z którego bardzo trudno będzie się wydostać. Dlatego powinnaś swój plan skomponować ze wszystkich klocków, które ci podsuwam, i na równi dbać o odpowiednie odżywianie, jak i aktywność, która pozwoli ci ochronić tkankę mięśniową. O tym, dlaczego to tak ważne, przeczytasz w kolejnych odradzam wszystkie diety zalecające spożywanie 1500, 1200 czy (o zgrozo!) 1000 kcal na dzień i eliminujące całe grupy produktów, a także wszelkie detoksy – sokowe, koktajlowe czy inne długotrwałe głodówki. Odpowiednia dieta to taka, którą możesz stosować naprawdę długofalowo, a nie przez maksymalnie 30 dni. To taki sposób żywienia, który sprawi, że nie będziesz chodziła głodna, senna i rozdrażniona, ale nadal będziesz chudła i będziesz miała energię na aktywność fizyczną. Będziesz mogła nawet pozwolić sobie na lody, pizzę czy czekoladę, na napicie się wina lub piwa – a wszystko to bez wyrzutów sumienia, ponieważ pokażę ci, jak wkomponować w codzienne życie takie nadliczbowe kalorie i nie dopuścić, by popsuły one efekty wielotygodniowej pracy. Nie ma nic gorszego niż jednorazowa wpadka, po której mamy poczucie winy i jesteśmy o krok od tego, by całkowicie zarzucić wszelkie starania. Nie da się całe życie nie jeść lodów czy pizzy, ważne, by nie traktować zjedzenia tego typu produktów jako niewybaczalnego grzechu, po popełnieniu którego nie ma już powrotu na wcześniej obraną drogę. Pokażę ci, jak jeść wszystko, jednocześnie nie rezygnując ze zdrowego stylu życia i nie fundować sobie niepotrzebnych wyrzutów sumienia. Jest bardzo prawdopodobne, że po lekturze tej książki będziesz potrafiła sama ustalić odpowiednią kaloryczność diety, rozkład makroskładników i ułożyć cały jadłospis. Jeśli jednak nie będziesz miała czasu czy chęci, by się tym zająć, podpowiem, jak wybrać i ocenić dietetyka, który wykona tę część pracy za ciebie. Zdecydowanie jednak zachęcam do zdobywania wiedzy i uczenia się zasad zdrowego żywienia także we własnym zakresie. Dzięki temu już zawsze będziesz potrafiła samodzielnie układać jadłospisy dla siebie i swojej rodziny, wybierając produkty, które są odżywcze i zdrowe. Dobór rodzaju aktywności fizycznej, ćwiczeń, częstotliwości treningów oraz ich intensywność dopasujesz do swojego trybu życia czy możliwości, bazując na wiedzy, którą ci przekażę. Będziesz wiedziała, jaką formę aktywności wybrać, jak ocenić proponowane przez różnych trenerów plany treningowe czy wybrać osobę, z którą będziesz w tym zakresie współpracowała. Oprócz samych treningów zalecam ci także podejmowanie spontanicznych aktywności i rekreację – tam, gdzie jest to możliwe, zamiast samochodu wybierz spacer czy rower, zamiast kolejnego wieczoru na kanapie – wypad na rolki lub basen, zamiast leżenia plackiem na plaży – zabawę piłką do siatki. Te drobne zmiany sprawią, że w codziennym, a tym bardziej tygodniowym rozrachunku spalisz znacznie więcej kalorii i poczujesz przypływ nowej energii. Uświadom sobie, że regularna aktywność fizyczna to nie jest luksus dla wybranych, ale coś, co każdy powinien włączyć do swojego życia, by zachować zdrowie, sprawność i radość życia. Gdy tylko zaczniesz się więcej ruszać, odkryjesz, że aktywność fizyczna jest tak samo uzależniająca jak słodycze, tylko nieco zdrowsza. W trakcie ruchu wydzielają się hormony szczęścia, które sprawiają, że czujemy się naprawdę rewelacyjnie i chcemy więcej. Istotne jest także, by od czasu do czasu robić coś nowego, tak żeby codzienna rutyna treningowa nie prowadziła do nudy i zniechęcenia. Równie ważne jest zapewnienie sobie odpowiedniego czasu na regenerację. Osoby, które zaczynają ćwiczyć, często są tak zachwycone swoim samopoczuciem i widocznymi efektami, że mają problem, by pozwolić sobie na odpoczynek od treningów. Tymczasem regeneracja jest bardzo istotna, ponieważ daje naszemu układowi nerwowemu i mięśniom czas na odbudowę i odpoczynek, dzięki czemu stajesz się silniejsza i przygotowujesz się do następnych wysiłków – jeśli zadbasz o odpowiednią regenerację, kolejny trening pójdzie ci jeszcze łatwiej. Ponieważ jestem zwolenniczką wykorzystywania nowinek technicznych w codziennym życiu, podpowiem ci także, które z nich pomogą ci w całym procesie – z jednej strony za ich pomocą będziesz kontrolowała, czy zmierzasz w dobrym kierunku, z drugiej dzięki nim zyskasz motywację, bo pozwolą obserwować zmiany, które będą zachodziły w twoim ciele, a których nie dostrzeżesz gołym okiem. Na koniec uwaga dotycząca stanu zdrowia. Jeśli masz lub podejrzewasz jakiekolwiek schorzenia, jak np. niedoczynność tarczycy, Hashimoto, SIBO, zespół policystycznych jajników, insulinooporność i hiperinsulinemia, zespół Cushinga lub przyjmujesz leki – zwłaszcza farmaceutyki stosowane w leczeniu padaczki, cukrzycy typu 2 czy depresji, powinnaś zdecydować się na indywidualną współpracę z trenerem i dietetykiem. Jeśli natomiast masz wadę postawy, poważne problemy z mobilnością czy jesteś po ciężkich kontuzjach, jakąkolwiek aktywność fizyczną powinnaś poprzedzić konsultacją medyczną i wizytą u fizjoterapeuty. W powyższych przypadkach zdecydowanie odradzam działanie na własną rękę – może to przynieść więcej szkody niż pożytku. Czasem wprowadzenie odpowiedniej suplementacji, zaleconej przez dietetyka na podstawie analizy wyników badań, pozwala na tak dużą poprawę stanu organizmu, że to, co wcześniej wydawało się nieosiągalne, a tak jest często z redukcją tkanki tłuszczowej u osób z problemami z tarczycą czy zaburzoną gospodarką cukrowo-insulinową, staje się realne. Jeśli jesteś osobą bardzo otyłą (otyłość 2 i 3 stopnia), skup się w pierwszej kolejności na redukcji tkanki tłuszczowej i zmniejszeniu masy ciała. Zastosuj się do wskazówek dietetycznych, ale zrezygnuj z intensywnych treningów. Postaw na basen, spacery, spokojną rekreację i spontaniczną aktywność. Regularne treningi włącz dopiero, gdy nieco schudniesz i wzmocnisz ciało. Zaczynaj od tych najprostszych ćwiczeń z obciążeniem własnego ciała, krótszych zestawów z mniejszą liczbą powtórzeń i serii – z czasem będziesz robić postępy i dokładać kolejne cegiełki do twojej dziennej aktywności. Szczególnie u osób otyłych i z dużą nadwagą, które dodatkowo są mało aktywne fizycznie, warto zwrócić uwagę na podaż węglowodanów w diecie i mocno je ograniczyć. Więcej o zaleceniach dietetycznych przeczytasz w dalszej części Dlaczego tradycyjne podejście nie działaJeśli zapytamy przeciętnego Kowalskiego o to, jak schudnąć, zapewne usłyszymy, że najlepsza metoda to mniej jeść i więcej się ruszać. Proste! Jednak gdyby to było takie łatwe, to ludzi otyłych czy z nadwagą byłoby znacznie mniej. Każdy, kto próbował zrzucić kilka lub więcej kilogramów zgodnie z tym popularnym zaleceniem, wie, że nie jest to takie proste. Nawet jeśli uda się schudnąć, to bardzo często po powrocie do starych nawyków żywieniowych kilogramy wracają, i to często z nawiązką, a nasze ciało wcale nie wygląda lepiej mimo niższej wagi. Gdzie więc tkwi błąd? Jedną z podstawowych przyczyn nieudanych prób odchudzania jest niezrozumienie mechanizmu, który powoduje tworzenie nowych komórek tłuszczowych lub akumulację kwasów tłuszczowych w istniejących już komórkach w naszym organizmie (popularnie zwane odkładaniem się tkanki tłuszczowej), oraz procesu odwrotnego, czyli prowadzącego do jej redukcji. Kolejna to brak wiedzy na temat działania ludzkiego metabolizmu i stosowanie diet ze zbyt małą podażą kalorii oraz niewłaściwym rozkładem makroskładników – tłuszczów, białek i węglowodanów. Jeśli odchudzamy się sami, często sięgamy po dietę cud z internetu określającą dzienną kaloryczność na 1000, 1200 lub 1500 kcal, nie zdając sobie przy tym sprawy z tego, że taka podaż kalorii może nie pokrywać nawet zapotrzebowania związanego z tzw. podstawową przemianą materii, czyli energią, jaką nasz organizm zużywa do tego, by podtrzymywać funkcje życiowe. W takiej sytuacji organizm odczyta nasze działanie tak jakby na świecie nagle zabrakło jedzenia i będzie się bronił, uruchamiając odpowiednie strategie mające na celu ochronę przed zagłodzeniem. Ostatnim, do czego będzie skłonny, będzie redukcja tkanki tłuszczowej, a po drodze będzie wyłączał kolejne uznane przez niego za niekonieczne do przetrwania funkcje jak np. reprodukcja. Jednym z rezultatów może być utrata miesiączki, która pojawia się w sytuacji skrajnego niedoboru tłuszczów niezbędnych np. do tworzenia hormonów – znaczenie ma tu procent tkanki tłuszczowej w ciele. Nawet dietetycy potrafią popełniać ten błąd i rozpisywać bardzo restrykcyjne diety, do tego złożone z 5–6 posiłków dziennie, których przeciętny pracujący zawodowo człowiek nie jest w stanie przygotować. Diety redukcyjne oparte na tradycyjnych metodach żywienia zakładają także bardzo dużą podaż węglowodanów, które jemy praktycznie przez cały dzień, do każdego posiłku. W ten sposób bardzo negatywnie wpływamy na mechanizm regulujący poziom cukru we krwi i napędzamy spiralę głodu. O tym, jak temu zaradzić, przeczytasz w rozdziale dotyczącym diety. Kiepska dieta w połączeniu z zalecanymi zwyczajowo ćwiczeniami kardio (np. bieganie czy treningi z popularnymi celebrytkami) powodują, że chudniemy, ale organizm wcale nie pozbywa się tkanki tłuszczowej, a redukcja wagi to głównie wynik utraty wody i mięśni. Nawet jeśli schudniemy, to nie osiągniemy w ten sposób zdrowej, sprężystej sylwetki. Będziemy lżejsi, ale tłuszcz zostanie, a do tego możemy doprowadzić do sporych niedoborów i wyniszczenia organizmu, co objawi się w postaci np. pogorszenia stanu skóry, włosów i paznokci, zmęczenia, braku energii, kiepskiego snu, utraty miesiączki, a także wielu innych, często znacznie poważniejszych skutków. Co najgorsze, jeśli po takim odchudzaniu wrócimy do starych nawyków, szybko odzyskamy utracone kilogramy – i to z nawiązką! W konsekwencji jeśli w przyszłości podejmiemy kolejną próbę redukcji wagi, nasz organizm będzie już „mądrzejszy” i będzie się bronił ze zdwojoną siłą przed pozbywaniem się tkanki tłuszczowej. Wpadamy w pętlę, z której poprzez zaburzony metabolizm będzie nam bardzo trudno wyjść. Bez pomocy naprawdę profesjonalnego dietetyka i trenera prawdopodobnie się to nie uda. Inne ważne, a często lekceważone aspekty odchudzania to odpowiednia regeneracja nocna i minimalizowanie poziomu stresu. Zarówno zły sen, jak i wysoki poziom kortyzolu – hormonu stresu – skutecznie utrudniają lub nawet uniemożliwiają odchudzanie. O tych wszystkich problemach i sposobach na ich przezwyciężenie przeczytasz w dalszej części książki. 1. Skąd bierze się tłuszczMagazynowanie tkanki tłuszczowej ma swoje korzenie u zarania historii ludzkości. Kiedyś ludzie musieli ciężko się napracować, żeby zdobyć pożywienie. Polowania nie zawsze okazywały się udane i trzeba było liczyć się z długotrwałym brakiem pożywienia. Innym razem udawało się zdobyć tyle żywność, że nie sposób ją przejeść, a przechowywanie jej przysparzało trudności, dlatego najadano się niejako na zapas. Ewolucja wykształciła więc mechanizm, który pozwala na magazynowanie zapasów energii, z których można czerpać w okresach zmniejszonej podaży pożywienia. Obecnie ten doskonały poniekąd mechanizm nie do końca się sprawdza, gdyż przeciętny mieszkaniec krajów rozwiniętych ma stały dostęp do pożywienia i często korzysta z niego w niekontrolowany, nadmierny sposób. Organizm więc magazynuje ten nadmiar w tkance tłuszczowej, gromadzącej się głównie pod skórą oraz w brzuchu. Zwłaszcza ten drugi rodzaj tłuszczu, zw. wisceralnym, jest dla nas niekorzystny. Utrudnia on pracę narządów wewnętrznych i prowadzi do ich otłuszczenia. Otyłość brzuszna prowadzi do rozmaitych dysfunkcji i przyczynia się do zapadania na choroby takie jak np. insulinooporność, zespół policystycznych jajników czy cukrzyca typu 2. Tłuszcz podskórny pełni natomiast wiele pożytecznych funkcji – produkuje lub uczestniczy w produkcji ponad 20 różnych związków niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Bardzo ważne jest, zwłaszcza dla kobiet, by zachować bezpieczny poziom tkanki tłuszczowej. Zbytnia jej redukcji prowadzi do wielu zaburzeń hormonalnych jak np. utrata miesiączki. Dlatego tak istotne jest, by kontrolować poziom tkanki tłuszczowej w organizmie i polegać na tym wskaźniku bardziej niż na tradycyjnie stosowanym BMI (Body Mass Index). Można mieć BMI w normie, mając jednocześnie bardzo wysoki poziom tkanki tłuszczowej względem mięśni. I odwrotnie – osoba o dużym udziale tkanki mięśniowej może mieć zbyt wysokie BMI, mimo że ma bardzo niski poziom tłuszczu. Więcej o BMI i pomiarze kompozycji ciała przeczytasz w następnych rozdziałach. Podsumujmy: tkanka tłuszczowa tworzy się, gdy spożywamy więcej kalorii, niż zużywamy. Organizm wykorzystuje do tego mechanizm pozwalający na magazynowanie zapasów na tzw. chude lata. Jeśli jednak te gorsze czasy, z mniejszą podażą pożywienia, nie nadchodzą, a my ciągle dostarczamy kalorie z nadwyżką, tworzą się coraz większe pokłady tkanki tłuszczowej. Kiedyś uważano, że na przyrost tkanki tłuszczowej wpływa spożywanie dużej ilości tłuszczów. Dzisiaj wiemy już, że winny jest dodatni bilans kaloryczny oraz głównie cukry, których spożywamy bardzo dużo, często przekraczając tym samym nasze zapotrzebowanie energetyczne. Organizm potrafi czerpać energię z węglowodanów i tłuszczów, białka to głównie magazyn budulcowy, z którego w pewnych warunkach również można uzyskać glukozę, ale w tej chwili nie będziemy się tym zajmować. Nasza tkanka tłuszczowa przechowuje dostarczoną energię w postaci trójglicerydów będących tłuszczami prostymi. Tłuszcze dostarczamy oczywiście w pożywieniu, jednak sam proces ich przetwarzania i wchłaniania, ze względu na bardzo złożoną budowę tłuszczów, jest skomplikowany i długotrwały. Ze względu na dłuższe trawienie i przyswajanie tłuszcze na długo zapewniają poczucie sytości. Inaczej w przypadku węglowodanów, zwłaszcza prostych, z którymi ludzkie ciało radzi sobie o wiele sprawniej. Nasz organizm przyswaja je bardzo dobrze i szybko, następnie przetwarza na trójglicerydy i w przypadku nadwyżki kalorycznej w diecie przechowuje właśnie w tkance tłuszczowej. Problem leży więc w nadmiernej podaży kalorii i węglowodanów, zwłaszcza prostych, oraz zbyt częstym ich spożywaniu, co prowadzi do rozchwiania gospodarki cukrowej w organizmie i sprzyja ciągłemu odczuwaniu głodu, przez co jemy więcej i więcej. Nie znaczy to oczywiście, że należy w ogóle zrezygnować z węglowodanów w diecie, ale warto zastanowić się nad ich ilością i jakością, zwłaszcza jeśli nie uprawiamy intensywnie sportu, a prowadzimy mniej aktywny tryb życia. Przede wszystkim zaś musimy zadbać, by nie dostarczać więcej energii, niż jesteśmy w stanie zużyć. 2. Węglowodany Współczesna dieta przeciętnego Kowalskiego składa się głównie z węglowodanów – jemy je każdego dnia do niemal każdego posiłku. Gdy spożywamy produkt zawierający węglowodany, nasz organizm przetwarza je do glukozy, której poziom we krwi gwałtownie rośnie. W odpowiedzi uwalniana jest insulina, która ma za zadanie wyrównać poziom cukru. Im większy wyrzut glukozy, tym większy wyrzut insuliny, która obniża poziom cukru we krwi, często do pułapu niższego niż przed jedzeniem. W efekcie już po krótkim czasie od posiłku bogatego w cukry jesteśmy znowu głodni. Wszystko polega na szybkości trawienia danych węglowodanów. Produkty zwierające cukry proste, takie jak cukier, chleb, słodycze itd. są trawione bardzo szybko, co powoduje znaczący wzrost poziomu cukru we krwi tuż po ich spożyciu. To z kolei jest sygnałem dla insuliny – odpowiedzialnej za stymulację procesu transportu glukozy do komórek i obniżanie poziomu cukru. Jeśli organizm nie jest w stanie wykorzystać więcej glukozy, to wątroba przekształca tę nadwyżkę w trójglicerydy, które następnie wraz z krwią wędrują do tkanki tłuszczowej i są magazynowane jako rezerwa energetyczna. I tak powstają znienawidzone oponki i boczki. Można to sobie wyobrazić tak, że w momencie gdy w naszej krwi jest zbyt dużo paliwa, trzustka wydziela insulinę, która zmagazynuje jego nadmiar na później. Jeśli paliwa we krwi jest zbyt mało, trzustka wydzieli antagonistę insuliny, czyli glukagon, który uwalnia paliwo z magazynów. Ustalmy też jedno – nie można powiedzieć, że insulina jest naszym wrogiem. Oprócz tego, że zwiększa ona transport glukozy i odpowiada za jej przekształcenie w magazynowalną formę, czyli glikogen (przechowywany w wątrobie i mięśniach) oraz przyspiesza produkcję tłuszczów z nadmiaru cukrów i aminokwasów oraz ich odkładanie w tkance tłuszczowej, jest ona także naszym sojusznikiem w budowaniu mięśni. To ona ułatwia wejście do komórek aminokwasów i pobudza syntezę białek. Insulina jest bardzo silnie anaboliczna, czyli wspiera wszelkie procesy budulcowe w organizmie, w tym także te odnoszące się do tkanki mięśniowej. Warto także rozwinąć temat wspomnianego wyżej glukagonu, który jest antagonistą insuliny i ma działanie kataboliczne, czyli sprzyjające rozpadowi. Glukagon uwalnia zmagazynowany glikogen z wątroby i tkanki mięśniowej. Zapobiega on hipoglikemii, czyli nadmiernemu spadkowi poziomu cukru we krwi. Jego wydzielanie zwiększa się pod wpływem wysiłku, stresu i po posiłkach bogato białkowych. Stymuluje on też uwalnianie kwasów tłuszczowych i ich spalanie na potrzeby energetyczne organizmu. 3. Białko i tłuszczeDużo było o węglowodanach, przejdźmy więc teraz do tłuszczów i białka. Przypomnijmy, że 1 g tłuszczów daje około 9 kcal, a 1 g białka – 4 kcal (czyli tyle samo, co 1 g węglowodanów). Węglowodany i tłuszcze to źródła energii dla naszego organizmu. Białka pełnią głównie funkcję budulcową, dlatego tak ważne jest utrzymywanie ich optymalnego poziomu w diecie u osób chcących ochronić lub rozbudować tkankę mięśniową. Trawimy je wolniej niż węglowodany, a uczucie sytości utrzymuje się dłużej. Tłuszcze, mające zerowy indeks glikemiczny, nie powodują intensywnego wydzielania insuliny. Są one przez nasz organizm przetwarzane i wchłaniane znacznie wolniej niż węglowodany. Ich dodanie do produktów węglowodanowych może także spowolnić wzrost poziomu cukru we krwi, a tym samym złagodzić intensywność wyrzutu insuliny. Po posiłku białkowo–tłuszczowym nie będziemy głodni przez wiele godzin. W przypadku węglowodanów, zwłaszcza prostych, przeciwnie – po nich poczujemy głód z reguły już po 2–3 godzinach od jedzenia. Posiłki białkowo-tłuszczowe pozwalają także na maksymalizację kaloryczności przy stosunkowo małej objętości. Tłuszcz daje nam energię, a białko stanowi cenny materiał budulcowy, wspierający budowę tkanki mięśniowej. Ograniczając podaż węglowodanów na rzecz tłuszczów i uzupełniając dietę odpowiednią ilością białka, można więc jeść mniej i rzadziej, a czuć się sytym i mieć mnóstwo energii. Więcej przeczytacie o tym w kolejnych rozdziałach, opracowano bowiem ciekawe strategie żywieniowe, które będą pomocne w procesie redukcji tkanki tłuszczowej, w przeciwieństwie do tradycyjnych diet odchudzających zakładających bardzo niską kaloryczność, na których trudno jest wytrzymać przez więcej niż 4 tygodnie, a jeszcze trudniej włączyć aktywność fizyczną na jakimkolwiek poziomie. 3. Kontrola apetytu Ważną rolę w procesach metabolicznych odgrywają także leptyna i grelina. Leptyna to strażnik, który pilnuje naszych zapasów tłuszczu poprzez oddziaływanie na poczucie sytości. Jeśli poziom leptyny jest wysoki, czujemy się najedzeni. Gdy jej poziom spada, jest to sygnał dla organizmu, że warto coś wrzucić na ruszt. Jeśli chudniemy i tracimy tkankę tłuszczową, która to produkuje leptynę, obniża się także wydzielanie samej leptyny. Organizm stara się wtedy wprowadzić oszczędności, bo odnosi wrażenie, że grozi nam zagłodzenie. Stajemy się mniej skłonni do podejmowania jakiejkolwiek aktywności i spada nasza podstawowa przemiana materii. Przy długotrwałej i agresywnej redukcji może nawet dojść do wyłączenia funkcji, które nie są kluczowe z punktu widzenia przeżycia, np. zastopowane zostają procesy związane z reprodukcją, stąd utrata miesiączki u intensywnie odchudzających się kobiet. U osób otyłych poziom leptyny jest zwykle wysoki, a to ze względu na dużą ilość tkanki tłuszczowej, która ją produkuje. Wydaje się więc, że powinny one mieć dużo wyższe poczucie sytości i mniejszy apetyt. Niestety tak nie jest. Jeśli w organizmie utrzymuje się stale bardzo wysoki poziom leptyny, dochodzi do rozwinięcia się oporności na nią, tak jak to ma miejsce w przypadku insulinooporności, gdy receptory nieustannie bombardowane insuliną przestają na nią reagować. To samo dzieje się w przypadku utrzymującego się stale wysokiego poziomu leptyny – receptory zaczynają ją ignorować. To dlatego osoby otyłe – mimo że jedzą bardzo dużo – są ciągle głodne. Znając mniej więcej mechanizm działania leptyny, warto wprowadzić drobne zmiany w codziennym życiu, które pozwolą nam wykorzystać jej właściwości. Starajmy się jeść powoli i wybierajmy pokarmy nieprzetworzone i nierozdrobnione. Im dłużej zajmujemy się obróbką pokarmu (gryzieniem i żuciem) i im wolniej jemy, tym więcej leptyny uda się wydzielić, a tym samym poczujemy sytość, choć zjemy mniej, niż gdybyśmy szybko przełykali większe porcje jedzenia. Dużą rolę w odczuciu głodu odgrywa grelina produkowana przez komórki okładzinowe żołądka. Grelina odpowiada za znane nam wszystkim burczenie w brzuchu. Na spadek jej poziomu wpływają wzrost stężenia insuliny i regularne ćwiczenia fizyczne. Na wzrost natomiast – a co za tym idzie, również pojawienie się odczucia głodu – wpływa stres i niedobór lub słaba jakość snu. Istotne znaczenie ma także rozmiar żołądka – im jest on bardziej rozciągnięty, tym więcej greliny wyprodukuje. Oczywiście powyższe opisy są dużym uproszczeniem, procesy metaboliczne są o wiele bardziej złożone, jednak na potrzeby tej publikacji dobrze oddają one mechanizmy odgrywające dużą rolę w redukcji tkanki tłuszczowej. 5. Jak znika tłuszczU kobiet idealna zawartość tkanki tłuszczowej wynosi 20–25% masy ciała. U mężczyzn jest to 10–20%. Przekraczanie tych granic zarówno w górę, jak i w dół niesie za sobą negatywne konsekwencje dla zdrowia i funkcjonowania organizmu dlatego tak ważne jest, by utrzymywać zrównoważony poziom tkanki tłuszczowej. W tej książce skupiamy się na redukcji jej nadmiaru, dlatego też ograniczę się właśnie do tego tematu. Jak więc sprawić, by nadmiar tłuszczu zniknął? Zacznijmy od tego, że spalanie tłuszczu polega wyłącznie na zmniejszeniu wielkości komórek tłuszczowych– nie jesteśmy w stanie zredukować ich liczby poprzez dietę czy aktywność fizyczną. Dotychczas nie wynaleziono lepszego sposobu niż deficyt kaloryczny, czyli dostarczanie organizmowi mniej kalorii, niż zużywa, najlepiej w połączeniu dodatkowym ruchem. Pierwszym etapem spalania tkanki tłuszczowej jest mobilizacja, a następnie uwalnianie kwasów tłuszczowych z jej wnętrza – ten proces to lipoliza. Jej szybkość zależy od kilku czynników: Bilans kaloryczny – spalanie tłuszczu będzie zachodzić wtedy, gdy nasz bilans kaloryczny okaże się niższy niż nasza całkowita przemiana materii (CPM), czyli ilość energii niezbędnej do utrzymania funkcjonowania organizmu (podstawowa przemiana materii – PPM) plus energia zużywana na codzienne czynności i treningi. Od całkowitej przemiany materii odejmujemy pewną liczbę kalorii, stwarzając w ten sposób deficyt energetyczny. Aktywność fizyczna i treningi pozwolą nam zwiększyć zużycie energii, co powinno przyspieszyć redukcję tkanki tłuszczowej. Pamiętaj, żeby nigdy nie obniżać dziennej kaloryczności poniżej wartości PPM. Więcej o wyliczaniu PPM, CPM i ustalaniu kaloryczności diety na redukcji przeczytasz w rozdziale poświęconym temu komórek tłuszczowych – okazuje się, że uwalnianie kwasów tłuszczowych jest łatwiejsze, gdy komórki są duże. Im mniejsza komórka, tym staje się ono trudniejsze. Znaczy to tyle, że osoby z dużą nadwagą szybciej zauważą efekty spalania tłuszczu niż te, które mają jedynie niewielki poziom zbędnej tkanki tłuszczowej. Nie znaczy to, że szczuplejsze osoby nie będą miały efektów, ale zdecydowanie szybsze i bardziej widoczne będą one u tych z większą nadwagą. Chyba każdy, kto próbował zrzucić ostatnie 3–5 kg, spotkał się z tym problemem. Jeśli ciebie on też dotyczy, nie martw się, znajdziemy radę i na to. Umiejscowienie i rodzaj tkanki tłuszczowej – im większa zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych w danej komórce, tym łatwiejsze spalanie, a im więcej nasyconych, tym trudniejsze. Niestety niektóre partie sylwetki, jak uda czy pośladki, mają przewagę tego drugiego rodzaju kwasów tłuszczowych, stąd te części ciała będą najbardziej oporne. Utrata tłuszczu z tych partii związana jest z obecnością odpowiednich receptorów lub ich brakiem. U kobiet i mężczyzn miejsca te rozłożone są cukrowa w organizmie – bardzo istotna jest nasza wrażliwość na insulinę. Jeśli mamy wysoki poziom insuliny we krwi, utrzymujący się przez długi czas, spalanie tłuszczu będzie utrudnione. Insulina hamuje proces uwalniania kwasów tłuszczowych z tkanki (lipolizę). Zjawisko to jest szczególnie istotne u osób z insulinoopornością i hiperinsulinemią. Sen – dobra regeneracja nocna, czyli odpowiednio długi sen (najlepiej 7–8 godzin na dobę) z odpowiednią proporcją snu płytkiego, głębokiego i fazy REM oraz bez niepotrzebnych przebudzeń to naturalny przyspieszacz spalania tkanki tłuszczowej. Jeśli się nie wysypiamy, często doświadczamy efektów zmian czasu z powodu podróży czy pracujemy na różne zmiany, możemy mieć problem z efektywną regeneracją nocną. Pomocne może być wdrożenie odpowiednich zachowań i rytuałów wspomagających zasypianie i dobry sen (jak np. unikanie urządzeń emitujących światło niebieskie przed snem) czy okresowe przyjmowanie melatoniny. Zalecane są mniejsze dawki niż zwyczajowo dostępne w preparatach z apteki. Te mają zwykle 5 mg na tabletkę, zdecydowanie wystarczy 1–2 mg. Przyjmowanie melatoniny nie jest też rozwiązaniem do długofalowego stosowania, należy przede wszystkim dążyć do usunięcia czynników zaburzających sen i naturalnej regulacji tego kluczowego dla zdrowia procesu. Stres – stres jest nieodłącznie związany z kortyzolem, który nazywany jest hormonem stresu właśnie. Jego wysokie stężenie w organizmie skutecznie utrudnia redukcję tkanki tłuszczowej. Jeśli doświadczasz silnego stresu, zwłaszcza długofalowo, koniecznie wdróż ćwiczenia oddechowe czy medytację – te proste zabiegi bardzo pomagają zredukować poziom stresu. Z dostępnych na rynku preparatów pomocnych w walce z tym problemem polecam ashwagandhę lub adaptogen, który najlepiej przyjmować doustnie w postaci kropli. Przed decyzją o suplementacji warto zbadać poziom kortyzolu we krwi. Załóżmy, że robimy wszystko dobrze i kwasy tłuszczowe zostają uwolnione z tkanki tłuszczowej do krwi. To właśnie teraz zachodzi tzw. spalanie tłuszczu, które tak naprawę jest procesem utleniania. Przebiega on głównie w mięśniach szkieletowych, ale może także zachodzić w sercu czy wątrobie. Podczas reakcji z tlenem kwas tłuszczowy rozkładany jest na energię, którą wykorzysta nasz organizm, oraz wodę i dwutlenek węgla, które zostaną wydalone. Ot i cały sekret. 6. Mity dotyczące odchudzania W temacie odchudzania bardzo łatwo jest się pogubić – istnieje wiele pseudo teorii i powtarzanych bezrefleksyjnie „prawd”, które nie mają żadnego lub niewielkie uzasadnienie w faktach. Część z nich jest już po prostu nieaktualna i nie wytrzymuje konfrontacji z wynikami najnowszych badań. Przyjrzyjmy się kilku najpopularniejszym mitom dotyczącym odchudzania i aktywności mniej tłuszczówJak już wspomniałam, jednym z mitów, w które wciąż wierzy wiele osób, jest twierdzenie, że na redukcję tkanki tłuszczowej pozytywnie wpływa ograniczenie tłuszczów w diecie. Jak już wiemy z poprzedniego rozdziału, to jednak ogólna nadwyżka kaloryczna oraz zbyt duża i często niekontrolowana podaż węglowodanów, zwłaszcza prostych, są problemem. Nadmiar węglowodanów w diecie w połączeniu ze zbyt małą podażą białka i dużym udziałem wysoko przetworzonej żywności czy tłuszczów trans należą do najczęściej popełnianych błędów dietetycznych. Aby pozbyć się zbędnej tkanki tłuszczowej, powinniśmy więc jeść mniej niż faktycznie potrzebujemy (o około 300–500 kcal) i jednocześnie bazować na odpowiednio zbilansowanej diecie dostosowanej do naszego stylu życia i aktywności uwzględniającej wysoko odżywcze i nisko przetworzone produkty spożywcze. Dieta 1000 kcalInny mit dotyczy kaloryczności diety w czasie redukcji. Absolutnie nieskuteczne, a nawet szkodliwe, są diety zakładające spożywanie 1500, 1200 czy mniej kilokalorii dziennie. Nigdy nie możemy obniżać dziennej kaloryczności poniżej naszej podstawowej przemiany materii, a jeśli dodatkowo intensywnie trenujemy, musimy odpowiednio odżywić organizm, by mieć na to siłę. Na bardzo restrykcyjnej diecie oczywiście schudniemy, zwłaszcza na początku, ale po pierwsze w dużej mierze będzie to wynikiem utraty nawodnienia i tkanki mięśniowej. Po drugie po zakończeniu diety i powrocie do dawnych nawyków co jest raczej nieuniknione przy bardzo agresywnej redukcji, utracone kilogramy wrócą z nawiązką. Lepiej chudnąć wolniej i zachować zdrowie oraz dobre samopoczucie, a także nie wrócić nigdy do poprzedniego stanu. 6 posiłków dziennie Kolejny mit dotyczący odżywiania to zalecenie spożywania 5 czy nawet 6 posiłków dziennie. Pomijam już fakt, że przeciętnej pracującej osobie będzie niezmiernie trudno przygotować tak dużą liczbę wartościowych, zbilansowanych posiłków dziennie. Ważniejsze jest to, że przy takim podejściu nasz układ trawienny jest non stop bombardowany jedzeniem i nie ma ani chwili na odpoczynek. W rzeczywistości powinniśmy ograniczyć się do 3–4 posiłków w ciągu dnia rozdzielonych kilkugodzinnymi przerwami. Dajemy organizmowi czas na odpoczynek od nieustannego trawienia, minimalizujemy liczbę dziennych wyrzutów cukru/insuliny do krwi i oszczędzamy także czas. Teraz może ci się wydawać, że jeśli będziesz jadła tylko 3 razy dziennie, będziesz głodna. Nic bardziej mylnego – jeśli zastosujesz się do przedstawionych w tej książce wytycznych dietetycznych, gwarantuję, że nie będziesz czuła głodu i będziesz mieć sporo energii w ciągu dnia oraz doskonałą regenerację nocną!Tylko kardioInnym mitem jest przekonanie o tym, że w procesie odchudzania najlepsza jest aktywności typu kardio, czyli bieganie czy intensywne ćwiczenia fitness. Co prawda te aktywności pozwalają spalić bardzo dużo kalorii, ale po pierwsze nie są one odpowiednie dla osób ze znaczną nadwagą i bez kondycji, a po drugie ćwiczenia kardio pozwalają schudnąć w sensie redukcji wagi, ale zwykle kosztem cennej tkanki mięśniowej, i nie kształtują sylwetki. Dlatego właśnie w procesie redukcji tkanki tłuszczowej znacznie lepiej postawić na ćwiczenia siłowe połączone z treningami interwałowymi, które to spalają tłuszcz nawet do 24 godzin po treningu oraz wpływają na utrzymanie lub (zwłaszcza przy odpowiedniej podaży białka w diecie – materiał budulcowy dla mięśni) nawet rozwój tkanki mięśniowej. Ta ostatnia ważna jest z dwóch powodów. Po pierwsze mięśnie sprawiają, że nasze ciało jest jędrne, sprężyste, a skóra napięta – wyglądamy po prostu dużo lepiej – a po drugie mięśnie potrzebują bardzo dużo energii – rozbudowując je, zwiększamy nasze zapotrzebowanie energetyczne, co jest bardzo korzystne dla osób pragnących zredukować na odchudzanie brzucha Inny mit, z którym warto się rozprawić, to przekonanie, że możemy odchudzić konkretną partię ciała odpowiednimi ćwiczeniami. Niektórzy sądzą na przykład, że robiąc brzuszki, stracimy tłuszcz na brzuchu. Niestety to tak nie działa. Wykonując ćwiczenia na daną część ciała, wzmocnimy i wyrzeźbimy mięśnie, ale nie spalimy tkanki tłuszczowej. Słowem, robiąc brzuszki, wyhodujemy wymarzony sześciopak, ale nadal będzie on schowany pod warstwą tłuszczu. Najpierw więc musimy skupić się na systematycznej redukcji tkanki tłuszczowej, którą organizm będzie uwalniał z różnych miejsc. Tym procesem nie da się niestety sterować. W rzeczywistości najczęściej jest tak, że wiele kobiet najpierw traci tłuszcz w okolicy biustu i innych części ciała, a na koniec pozostaje oporna tkanka tłuszczowa na brzuchu, udach i pośladkach. Mit 30 minutBardzo Książka jest poradnikiem dla osób, które chciałyby odchudzić się lub utrzymać określoną wagę ciała. Autorka podaje prawdziwe przyczyny naszych problemów z wagą, często niekoniecznie związanych z jedzeniem. Okazuje się, że w naszym zachodnim społeczeństwie, to często stresujący styl życia, pośpiech i nadmierna aktywność
fot. Adobe Stock Masz szlaban! Rozumiesz? – krzyknąłem do Agaty, ale ona tylko wzruszyła ramionami i z bezczelnym wyrazem twarzy oznajmiła, że nic mi do tego. – Mama mi pozwoliła. Śpię u Gośki, będę rano. Cześć – nawet nie czekała na moją reakcję, tylko wyszła z domu na imprezę. W pierwszym odruchu chciałem za nią biec i kazać wracać, ale stwierdziłem, że nie ma sensu robić przedstawienia dla sąsiadów. Zresztą, czy to by coś dało? Przecież nawet nie dałbym rady sprowadzić na siłę szesnastoletniej pannicy do domu. Tylko bym się ośmieszył. Ale nie mogłem też tego tak zostawić. Gdybym to zrobił, straciłbym u córki resztki autorytetu… – Naprawdę myślisz, że go masz? – zapytała żona, kiedy wszystko jej opowiedziałem. – A ty uważasz, że na wszystko powinniśmy jej pozwalać?! – rzuciłem wściekły. – A co dadzą te twoje zakazy? – Jeśli będziemy w nich zgodni… – To bez znaczenia. Ona zrobi i tak po swojemu. W takim jest wieku. Dlatego powinniśmy jej pozwalać na te rzeczy, które nie rodzą zbyt dużych zagrożeń. A zakazywać tych naprawdę niebezpiecznych. Za bardzo rozpieszczona córka Niby to, co mówiła Zosia, brzmiało sensownie. Tylko że ona sama nie potrafiła powiedzieć, co jest niebezpieczne, gdzie ustanowić tę granicę. Bo gdy porozmawialiśmy o tym dokładniej, to wychodziło na to, że moglibyśmy Agacie zakazać tylko i wyłącznie mordowania i prostytuowania się! Wszystko inne mieściło się w granicach tego, na co Zosia właściwie by przystała! Nie potrafiłem się pogodzić z takim modelem wychowania. Sam w dzieciństwie byłem traktowany z miłością, ale w razie potrzeby również w miarę surowo. Nie doświadczyłem żadnych większych luksusów i uważam, że wyszło mi to na dobre. Tak też starałem się wychowywać Agatę. Zosia zawsze trochę bardziej ją rozpieszczała, lecz ja kontrolowałem sytuację i nie dopuszczałem, żeby przekroczyła pewne granice. Naprawdę wydawało mi się, że mam u córki duży autorytet. Ba, byłem wręcz pewien, że nie tylko bardziej mnie poważa, ale również mocniej kocha, niż starającą się jej dogadzać i ustępować Zosię. Nie wiem, czy moja żona także to czuła. I czy postanowiła jeszcze bardziej ulegać zachciankom Agaty po to, aby tym rozpaczliwym gestem zyskać więcej miłości. Osobiście podejrzewałem, że Zośka po prostu chce mi zrobić na złość. A ponieważ od jakiegoś czasu nie układało się między nami, takie przypuszczenia były jak najbardziej uzasadnione… Tak oto moje małżeństwo powoli się rozpadało, traciłem kontakt z córką i nic z tym nie mogłem zrobić. Byłem zwyczajnie bezradny. I to bolało mnie najbardziej. Pędziłem przez miasto, ignorując wszystkie znaki Tego wieczoru, gdy Agata wyszła bez mojego pozwolenia na imprezę, długo siedziałem przed telewizorem… Obudził mnie dźwięk telefonu. Półprzytomny zobaczyłem, że już prawie druga w nocy. Zerknąłem na wyświetlacz komórki. Dzwoniła Agata. – Tato, pomóż mi – głos miała bełkotliwy, półprzytomny, wystraszony; ale nie jak pijana osoba, tylko jak ktoś, kto mówi jakby resztką świadomości. – Agata, co się stało?! Córeczko! – Pomóż mi, proszę! Nie wiem, co się ze mną dzieję… Chyba coś mi… – Gdzie jesteś, córeczko?! – Reduty 6, mieszkania 15… Tato, pośpiesz się, bo oni mnie… – Halo?! Halo!!! Agata! Połączenie zostało przerwane. Błyskawicznie wciągnąłem buty, narzuciłem kurtkę. Moja szamotanina w przedpokoju obudziła żonę. – Co się stało? Gdzie ty jedziesz?!– Agata jest w niebezpieczeństwie! – Coś ci się przyśniło. Chodź spać… Ale nie słuchałem jej już. Po schodach zbiegłem jak wariat, dopadłem samochodu. Pędziłem przez miasto ponad sto na godzinę, tylko trochę zwalniając na światłach. W pewnej chwili usłyszałem za sobą wycie syreny radiowozu, ale olałem to. Bloki na Reduty były świetnie oświetlone i oznakowane, dlatego bez zbędnego szukania, od razu zatrzymałem się pod właściwym. Wyskoczyłem z auta, dobiegłem do drzwi klatki schodowej. Miałem szczęście, bo były otwarte… Numer piętnaście znajdował się na czwartym piętrze, dlatego kiedy stanąłem pod drzwiami, dyszałem jak stary parowóz. Przez dłuższą chwilę wciskałem przycisk dzwonka. Wreszcie otworzył mi jakiś półprzytomny nastolatek. – Co jest, ojciec? – wybełkotał. Odepchnąłem go i wpadłem do środka. W jaskrawo oświetlonym pokoju, na kanapie, łóżku, podłodze, leżały pary półnagich nastolatków. Błyskawicznie zrzuciłem dwóch chłopaków z rozebranych koleżanek. Pod drugim z nich znalazłem Agatę. Nie miała na sobie spodni. Ani majtek. Jej bluzka była rozpięta, piersi na wierzchu, stanik zwisał jej z ramienia. Chyba w ogóle mnie nie poznawała, bo cały czas się tylko głupkowato uśmiechała. Tymczasem chłopak, którego z niej zrzuciłem, podniósł się i „wystartował” do mnie. Był mniejszy i nawalony, więc jednym ciosem posłałem go do przedpokoju. Pozostali zerwali się z miejsc, podskoczyli do mnie, chcieli się na mnie rzucić w kilku. Ale portki plątały im się w kostkach, byli pijani, zataczali się. Zaliczyli ode mnie kilka ciosów, potem nie mieli już odwagi wstać z podłogi. Jeden z policjantów też miał nastoletnią córkę Wtedy do mieszkania wpadli z hukiem dwaj policjanci. Ja byłem jednak tak rozjuszony, że chwyciłem pierwsze krzesło i machnąłem nim, tak żeby nikt się do mnie nie mógł zbliżyć. Policjanci wyciągnęli broń i wycelowali we mnie. Wtedy wrócił nastolatek, który oberwał ode mnie pierwszy. – Aresztujcie go! Chciał nas zabić! – Oni im coś dodali i chcieli te dziewczyny zgwałcić! Tu jest moja córka – odezwałem się, wskazując na Agatę. – Nieprawda! One… same chciały! Policjanci stali przez chwilę niepewni, czyja wersja jest prawdziwa. W końcu chyba jednak dało im do myślenia to, że facet ucieka przed nimi przez pół miasta nie po to, żeby wpaść na jakąś imprezę i dać w mordę paru nastolatkom. Dlatego jeden schylił się nad najbliższą z nagich dziewczyn i zajrzał jej głęboko w oczy. – Gość mówi prawdę – rzucił po chwili do swojego partnera. – Coś dostały. – No to panowie będą dorastać poza domkiem. Za próbę gwałtu – dodał drugi. To oświadczenie przeraziło imprezowiczów. Któryś chciał minąć policjantów i uciekać, ale stanął jak wryty przed lufą pistoletu. Drugi rzucił się do okna lecz zatrzymał się w pół drogi, kiedy zobaczył, że jest na czwartym piętrze. Wtedy jeden z policjantów rzucił do niego spokojnie: – Moja córka ma piętnaście lat. Jak zdecydujesz się wyskoczyć, to nawet się ucieszę. No dalej, masz szansę przeżyć. Może nawet dostaniesz jakiś ładny wózek inwalidzki… Boisz się? Mam ci pomóc? Nastolatek spojrzał na niego z przerażeniem, bo wyraz twarzy policjanta jednoznacznie wskazywał na to, że nie miałby dla niego litości. To zrobiło wrażenie na pozostałych. Spokojnie pozwolili się skuć. W tym czasie próbowałem namierzyć rodziców pozostałych dziewczyn, żeby ich zawiadomić o wszystkim. Nie było to proste, bo wszystkie były półprzytomne. Ale każda miała przy sobie komórkę, gdzie zwykle w ostatnio wybieranych numerach, znalazłem jakąś „mamę” czy „tatę”… Zrozumiała, że moja kontrola jest uzasadniona Agata nic nie pamiętała. Nawet tego, że zadzwoniła do mnie z prośbą o pomoc. O wszystkim dowiedziała się dopiero od Zośki. Potem przepłakaliśmy wspólnie kilka godzin. Zośka mnie przepraszała, brała na siebie całą winę. Musiałem ją uspokajać, mówić, że to też jest trochę moja wina, ale ona nie dawała mi dojść do głosu. Nocna szarża w asyście policji nie miała dla mnie negatywnych konsekwencji. Policjanci napisali w raporcie, że po prostu dostali ode mnie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, i wspólnie pojechaliśmy mu zapobiec… Niemal miesiąc po tych wydarzeniach, Agata weszła po południu do pokoju. – Tato… – odezwała się cicho. – Tak? – Chcę iść ze znajomymi do pubu… Naprawdę porządni goście. Obiecuję, że nic nie będę piła. Mogę? – Co na to mama? – Nie wiem, nie pytałam jej. Chciałabym, żebyś ty się zgodził. Popatrzyłem z uśmiechem na córkę. – Możesz iść. Ale o jedenastej masz być z powrotem, bo inaczej szlaban! – pogroziłem jej palcem. – A koło dziewiątej puść jakiegoś SMS-a. Żebyśmy wiedzieli, że wszystko w porządku. – Jasne, tak zrobię, tato i… bardzo ci dziękuję. Jesteś super. Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”
\n przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem
Wsłuchaj się w swoje ciało – mówi Wojciech Eichelberger. Mam wrażenie, że mówisz nie tylko o ciele fizycznym. Gdy mówię: ciało – myślę: ja. Ciało to mój kontakt ze źródłem, najgłębszą tożsamością. Ciało, czyli to, co żywe. Lowen pisał, że jesteśmy swoim ciałem – bez poczucia ciała tracimy kontakt ze sobą i Autor: Wanda LachowiczTytuł książki: Przeklinam cię, ciałoWydawnictwo: Wydawnictwo DolnośląskieIlość stron: 196Ocena: 5/6 Zgodnie z obietnicą, którą to zawarłam w ostatnim poście, dzisiaj chciałabym napisać o książce przeczytanej już jakiś czas temu. Wiem, że znów minęło troszkę czasu, aż w końcu przysiadłam, aby naskrobać tutaj parę słów, za co przepraszam, ale stwierdziłam, że muszę przejrzeć chociażby pobieżnie wydarzenia będące opisane w tej książce, a trochę mi się to niestety przedłużyło, jak i wystąpiły także innego rodzaju obowiązki, czy po prostu zajęcia. Natomiast przechodząc już do głównego tematu, oczywiście na samym początku należałoby podać autora i tytuł. Tak więc, książka, o której chcę co nieco napisać, to zawarte już w tytule mojego artykułu "Przeklinam cię, ciało", autorstwa Wandy Lachowicz. Muszę przyznać, że poleciła mi ją właściwie bibliotekarka, pamiętam to dokładnie, mówiąc, że sama czytała i że naprawdę warto po nią sięgnąć. Tak więc i ja zabrałam się za lekturę i muszę przyznać, że na pewno szybko się ją czyta ze względu na to, że występuje narracja 1-osobowa, najczęściej w prostych, ale mających w wielu przypadkach dość spore przesłanie, zdaniach, w dodatku na zasadzie pewnego rodzaju pamiętnika. Już sama autorka, we wstępie podkreśla, że są to zwierzenia studentki, która cierpiała na zaburzenia odżywiania, to jest: anoreksję i bulimię. Również od samego początku wiadomo, jak potoczyły się jej końcowe losy, więc nie będzie nic złego w tym, jak napiszę, że "pokonała chorobę, chociaż ciągle uważa się za anorektyczkę, bo wie, że koszmar tamtych lat w każdej chwili może powrócić." Jest to poniekąd powieść psychologiczna, mająca na celu skupienie się na psychice tej młodej dziewczyny, a także na próbie znalezienia motywów takiego jej postępowania. Jeśli chodzi o samą główną bohaterkę, może się wydawać w niektórych momentach postacią nieco irytującą. Walkę ze swoim ciałem rozpoczyna wtedy, kiedy związek jej rodziców się rozpada, a jej ukochany tata postanawia się wyprowadzić. Chcąc go zatrzymać, głośno wymiotuje, jednak i to nie powstrzymuje jej rodziciela przed zrealizowaniem swojej decyzji. Od tego momentu, dziewczyna załamuje się i robi wszystko, żeby zniszczyć samą siebie, mając nadzieję, że w końcu przez to umrze. Dodatkowo, jest zafascynowana postacią Marilyn Monroe, z którą łączy wiele swoich cech, widząc w jej osobie kogoś, kto został skrzywdzony przez ludzi. Również jej relacje z matką nie są najlepsze, gdyż uważa swoją rodzicielkę za wyjątkowo słabą, skoro pozwoliła odejść ojcu, czy też nie może znieść jej ciągłego płaczu i błagań, by w końcu bohaterka zaczęła o siebie dbać. Tak naprawdę mogłabym bardzo dużo pisać, żeby naprawdę streścić tą książkę, jednak oprócz tego chcę się także skupić na problemie dotyczącym chorób wyżej wymienionych. Tak więc, co dzieje się dalej? Nie tylko anoreksja i bulimia towarzyszą dziewczynie, ale także ma ona problem z narkotykami, sama staje się przez pewien czas dealerem... Jednak głównie dzięki matce (której sama mówi, że nienawidzi), leczy się w szpitalach psychiatrycznych, choć usilnie broni się przed tym, żeby wyjść na prostą, oskarżając wszystkich o to, że chcą ją umieścić w jak to mówi: miejscu dla wariatów. Jednym słowem, jest to nieco wstrząsająca historia dziewczyny, która od dzieciństwa, poprzez rozwód rodziców, jest wyśmiewana przez innych, załamuje się i tym samym postanawia walczyć ze swoim ciałem, niszcząc sobie życie. Cały czas kreuje na silną, twardą osobę, lecz w głębi duszy kryje się poniekąd mała, zagubiona dziewczynka... Jej losy są momentami drastyczne, czasami wzruszające, a innym razem sprawiające, że czytelnik ma ochotę, nieładnie mówiąc "przywalić" jej, żeby w końcu się ogarnęła i zaczęła doceniać też pozytywne chwile swojego życia, a także ogromny wysiłek matki. Jednemu ta historia może się spodobać, dla kogoś innego nie będzie ona stanowiła żadnej rewelacji. Ale na pewno może dać wiele do myślenia osobom, a przede wszystkim nastolatkom/młodym kobietom, które nie potrafią zaakceptować siebie... I w tym momencie przechodzę do sprawy anoreksji i bulimii. Encyklopedycznie by rzec, pierwsza to zaburzenie odżywiania polegające na celowej utracie wagi, czemu towarzyszy między innymi dysmorfofobia. Druga choroba, jest w pewien sposób powiązana, to także zaburzenie odżywiania, lecz często objawia się najpierw napadami objadania, które później prowadzą do zachowań kompensacyjnych, jak najczęściej stosowane wymioty, ale i używanie środków przeczyszczających, czy głodówki, choć i na nie należy zwrócić uwagę mówiąc o anoreksji. Jednak co sama chciałabym tutaj zawrzeć, to nie przeprowadzenie jakiejś lekcji na temat tych chorób, ale zwrócenie uwagi na główny powód ich powstawania: brak wiary w siebie, niemożność zaakceptowania własnego wyglądu, choć i czynników jest mnóstwo, bo może to być odrzucenie przez osobę płci przeciwną, problemy w domu, szkole... Mimo wszystko, nie jestem w stanie zrozumieć, jak można tak bardzo niszczyć własne ciało, ale przede wszystkim własną duszę i psychikę. Bo to nie są choroby fizyczne, tylko psychiczne, a one niestety wiążą się z głębokimi ranami w głowie, których nie da się tak łatwo wyleczyć. Taka dziewczyna, wyglądając jak skóra i kości, stojąc przed lustrem, widzi coś innego: za duże uda, za pulchną twarz, mało płaski brzuch... Tutaj problem leży w tym, jak te osoby postrzegają siebie. Nie docierają do nich słowa innych ludzi, że są szczupłe, ba, wręcz okropnie chude. Wszelkie wykłady o tym, że powinny się leczyć, odrzucają i bardzo często lądują w szpitalu wtedy, kiedy jest już naprawdę źle. A w wielu wypadkach, to ich nadmiernie odchudzanie prowadzi do śmierci. To jak jeden z rodzajów samobójstwa, może początkowo nieświadomy, bo celem tych osób jest doprowadzenie swojego wyglądu do perfekcji (która to według ich pojęcia jest inna niż u większości ludzi), ale z czasem tak się zapędzają, że mimowolnie znajdują się w stanie już krytycznym. Najciężej jest, by osoba zdała sobie sprawę z tego, iż jest chora. Przyznała przed samą sobą, że nie radzi sobie z tym problemem i postanowi dobrowolnie oddać się na leczenie... ale głównie swoich myśli i duszy, a przy okazji również ciała. Jednak zdecydowanie mniej jest takich przypadków, niestety. Wiecie, przyznam, że sama nie należę do jakiś szczupłych osób, choć i tak źle ze mną nie jest ;), ale przyznam, jest może za dużo tu, czy tam i zdaję sobie sprawę, że powinnam to zmienić choć w jakimś stopniu i staram się to robić, mimo że czasami ciężko idzie, ale zaakceptowałam samą siebie i chociaż czasem nachodzą różne myśli, staram się je od siebie odpędzać. Bo wszyscy jesteśmy piękni, jeśli tylko sami tak o sobie uważamy, więc może to nie taki zły pomysł, by czasami stanąć przed lustrem i głośno powiedzieć samemu sobie: "Jesteś pięknym człowiekiem, mimo niektórych wad, ale przecież nikt nie jest idealny, lecz każdy na swój sposób wyjątkowy." Jednak wiem, że takie choroby są i istnieć będą jeszcze długo, bo nie każdy ma na tyle mocną psychikę, żeby zachować dystans do samego siebie, a przede wszystkim, by siebie zaakceptować. Jeśli jednak występuje pierwszy warunek, to już pół sukcesu do normalnego ukształtowania siebie i własnego życia, bez konieczności "poprawy", która w przypadku zaburzeń odżywiania niestety jest czymś całkowicie destrukcyjnym. Kończąc, mam nadzieję, że zachęciłam do samodzielnego przeczytania książki, choć wiem, że sporo z niej zdradziłam. Natomiast chcę też powiedzieć, byście nigdy nie tracili wiary w siebie, a przede wszystkim zaakceptowali własny wygląd, charakter, który mimo wad (bo przecież każdy z nas je posiada) ma także ogrom zalet i to je powinniśmy wysuwać na pierwszy plan. Chciałabym jeszcze zamieścić parę cytatów, które na pewno zagoszczą w moim notatniku, takie, jakie szczególnie zapadają w pamięci, tak więc: Nawiązując do ostatniego cytatu, chciałabym jeszcze raz podkreślić, byśmy spróbowali zaakceptować samych siebie, a wtedy wszystko będzie lepsze. Mam nadzieję, że niedługo znów tutaj coś napiszę. Trzymajcie się!

Leśne Elfy są strażnikami lasu, obrońcami wszystkiego, co naturalne i szlachetne. Przez tysiąclecia ich lud pozostawał w stanie harmonii, ukrywając się przed wzrokiem zewnętrznego świata. Wiele się jednak zmieniło przez ostanie lata, a Leśne Elfy zdały sobie sprawę, że los Athel Loren jest nierozerwalnie powiązany z losami

Szukasz łatwego sposobu na wprowadzenie zdrowych nawyków żywieniowych, które zostaną z Tobą na całe życie? Przechodziłaś na różne diety już wiele razy, ale zawsze coś stawało Ci na przeszkodzie do osiągnięcia sukcesu? W dzisiejszym, bardzo dynamicznym świecie trzymanie się zdrowej diety może być niekiedy dużym wyzwaniem. Opieka nad domem i rodziną lub praca często ogranicza Ci czas, który możesz przeznaczyć na przygotowanie zdrowych posiłków. Jeśli chcesz wiedzieć, co zrobić, żeby w końcu, raz na zawsze wprowadzić skuteczne zmiany do swojego sposobu żywienia, koniecznie przeczytaj ten artykuł do końca. Dzięki tym kilku prostym radom będziesz w stanie wypracować zdrowe nawyki żywieniowe i już nigdy nie będziesz przejmować się nadmierną masą ciała, złym stanem zdrowia i brakiem energii! Przygotuj się odpowiednio Nie wychodź do sklepu bez listy zakupów. Istnieją dwie ważne strategie, których powinnaś się trzymać podczas robienia zakupów spożywczych. Po pierwsze, przygotuj listę z wyprzedzeniem. Jeśli nie wiesz, czego dokładnie potrzebujesz, może się to skończyć wrzuceniem do koszyka produktów pod wpływem impulsu. Po drugie, nie idź do sklepu głodna. Jesteś wtedy bardziej skłonna na zakup większej liczby produktów, a w dodatku takich o niskiej wartości odżywczej. Zrób porządki w swoich szafkach. Nie rób zapasów słodyczy i innych niezdrowych przekąsek na zapas. Jeśli nie będziesz ich trzymać w domu, jest mniejsze ryzyko, że sięgniesz po nie w przypływie kryzysu lub nagłej zachcianki. Jeśli naprawdę będziesz chciała zjeść coś mniej zdrowego, to wybierzesz się po to do sklepu, a to jest już dodatkowa aktywność, która na pewno wyjdzie Ci na dobre. Znajdź zamienniki dla cukru. Jedno jest pewne – spożywamy zdecydowanie za dużo cukru, często nawet nie będąc tego świadomym. Warto na co dzień stosować inne, lepsze i zdrowsze zamienniki. Ja polecam Ci ksylitol, erytrytol i stewię. Ksylitol ma o 40% mniej kalorii niż zwykły cukier, a erytrytol i stewia nie mają ich wcale! Możesz je dodawać do kawy, herbaty, ciast i wszystkich innych potraw, do których używasz też cukru. Pamiętaj, że cukier znajduje się także w słodkich napojach gazowanych. Staraj się ograniczyć ich ilość i zamiast tego stawiać na wodę i od czasu do czasu, napoje zero kalorii. Zwracaj uwagę na to, co kładziesz na talerz Zwiększ ilość warzyw i owoców. Zalecana, minimalna ilość warzyw i owoców w ciągu dnia to 400 gramów. Dodawaj je do każdego posiłku. Zawierają małą ilość kalorii, za to sporą dawkę błonnika, witamin, składników mineralnych i antyoksydantów. Zwiększą Twoją sytość po posiłku, dzięki czemu będziesz miała mniejszą ochotę na podjadanie. W posiłku powinny zajmować połowę Twojego talerza. Jedz zbilansowane posiłki. Staraj się bilansować posiłki w odpowiedni sposób. Zacznij od źródła węglowodanów złożonych – np. pieczywa, kasz, ryżu, makaronu. Dodaj do tego źródło białka np. jajka, mięso, ryby, nabiał, tofu. Następnie dorzuć niewielki dodatek tłuszczu np. oliwę, orzechy lub pestki. Całość uzupełnij w warzywa lub owoce. Tak zbilansowany posiłek sprawi, że nasycisz się na długie godziny, a ochota na sięgnięcie po “coś słodkiego” ulegnie zmniejszeniu. Nie podjadaj między głównymi posiłkami. Ustal sobie spożycie kilku głównych posiłków w ciągu dnia, najlepiej od 3 do 5. Trzymaj się spożywania ich w regularnych odstępach czasu, co około 3-5 godzin. Nie podjadaj pomiędzy nimi, pij jedynie wodę lub kawę i herbatę bez dodatku cukru. Spowoduje to, że Twoje wahania poziomu glukozy nie będą tak gwałtowne, dzięki czemu zyskasz większą kontrolę nad swoim apetytem. Unikaj podejścia “100% albo nic” Pamiętaj, że w zdrowej diecie jest miejsce na wszystko. Od czasu do czasu możesz sobie pozwolić na zjedzenie batonika lub pizzy w restauracji. Nauka zdrowych nawyków wymaga czasu, ale pamiętaj że jest to maraton, a nie sprint. Rób wszystko powoli i z głową. Bądź cierpliwa i dobra dla siebie. Stawiaj sobie realistyczne cele i wprowadzaj drobne zmiany, krok po kroku. Jeśli potrzebujesz pomocy w tym całym procesie, to zapraszam Cię do współpracy dietetyczno-treningowej. Razem możemy popracować nad Twoimi nawykami, dzięki czemu osiągniesz swoją wymarzoną sylwetkę, będziesz zdrowa i pewna siebie, a Twój poziom energii będzie na wysokim poziomie. Przekonaj się sama!
Jestem swoim ciałem. Z Waszych licznych wiadomości wywnioskowałam, że osoby, które wybrały „jestem swoim ciałem”, lubią je, akceptują, szanują i mają z nim kontakt. Czują i słyszą sygnały, jakie z niego płyną, dbają o ciało dając mu to, czego ciało właśnie potrzebuje (a nie co umysł karze mu potrzebować).
Pani Beata przeżyła śmierć kliniczną i opowiedziała dokładnie co widział po drugiej stronie gdy była zawieszona pomiędzy życiem a śmiercią. Pani Beata była gościem programu „Pytanie na śniadanie” w TVP i właśnie tam opowiedziała to co przydarzyło się jej jako także: Przez 4 lata wysyłała SMS-y do swojego nieżyjącego ojca. Nagle dostała odpowiedź i nogi się pod nią ugięłyOkazało się, że w wieku 17 lat kobieta miała bardzo groźny wypadek komunikacyjny. Gdy przewieziono ją do szpitala nagle jej funkcje życiowe ustały, doszło do zatrzymania krążenia w jej ciele. I to wtedy zaczęły się dziać te dziwne rzeczy. Opowiadała że widział kilka światów na raz. Opisywała swoisty stan zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią. Wtedy opowiedziała co zobaczyła i co czuła:Pani Beata przeżyła śmierć kliniczną, opowiedziała co jest po drugiej stronie“Można powiedzieć, że utratę świadomości, potem spadanie w czarny tunel, czyli można powiedzieć “klasycznie”, później grunt pod nogami i nagle znajdujemy się, najkrócej mówiąc, w rzeczywistości poszerzonej percepcji, ponieważ dzieją się trzy rzeczy naraz, które ja widzę” –powiedziała pani BeataMówiąc dalej opisuje, że widziała jednocześnie szpital i wszystko co się w nim dzieje, oraz ten drugi świt. Opisuje cudowna architekturę i bujną roślinność. Wszystko uporządkowane niewiarygodnie spokojne. Zaczęła też mówić o jasnym świetle, które z czasem zaczęło przybierać postać i do niej mówić. Była uspokajana i przekonywana, że niezależnie jaką decyzję podejmie będzie ona pani Beata musiała podjąć decyzję o tym, czy wrócić na ziemię czy odejść. Postanowiła wrócić. To zdarzenie odmieniło ją na zawsze. Lekarze jej nie dowierzają, jednak nie zaprzeczają, że kilka minut była praktycznie martwa. Resztę życia Pani Beata Chce poświęcić na zgłębienie tematu śmierci klinicznej. Poniżej fragmenty jej wypowiedzi. Co o tym sądzicie?Pani Beata przeżyła śmierć kliniczną i opowiedziała dokładnie co widział po drugiej stronie gdy była zawieszona pomiędzy życiem a śmierciąPolecamy również:Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego!Więził żonę i córkę. Porywał i gwałcił młode dziewczęta. Najbardziej odrażająca postać Rzeczpospolitej szlacheckiej
Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego! Urodził się w 1705 roku, był synem Jana Mikołaja Radziwiłła oraz Doroty z Przebendowskich.
Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ale nie spodziewała się po ludziach takich Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało... Marina Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało i pozwolić ludziom robić z nim co zechcą. Projekt pod nazwą ”Rhythm 0” okazał się ryzykownym eksperymentem… Polegał na tym, że artystka stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra... 8 reakcji naszego organizmu, które możesz nauczyć się kontrolować. Zobacz co potrafi Twoje ciałoMyślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w... Myślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w niewielkim stopniu za sprawą kilku przydatnych trików. Oto 8 sposobów na kontrolowanie reakcji naszego organizmu. Przydadzą się one w wielu niezręcznych, niewygodnych, a nawet bolesnych sytuacjach. 1. Podmuchaj kciuka aby... Aktorka, Paulina Holtz demaskuje fałszywą rzeczywistość jaką stwarzają dziewczyny z Instagrama: Aktorka, znana z roli w Blogerka pokazała jak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Fit-matki oburzone „jak się leży i żre pączki to tak jest”Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że... Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że i tak było warto. Kobieta odważnie pokazuje ciało po ciąży. Problem w tym, że inne Insta-mamy zamiast pogratulować odwagi i pochwalić zdjęcia… naśmiewają się z megan. „Próbujecie oszukać rzeczywistość” –... Tak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Wspaniale. Nie musimy wstydzić się własnego ciała!Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem... Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem każde ciało jest inne i każde potrzebuje więcej czasu na powrót do formy sprzed ciąży. Niech te zdjęcia przestaną wreszcie szokować. Doszło do tego, że kobiety przestały się pokazywać,... Irytująca Syrenka – Historia prawdziwa Kiedy ogoliłaś całe ciało Dodawane są niepostrzeżenie do napojów, soków lub drinków. Skutki zażycia widoczne są już po kilkunastu minutach. Ofiara traci kontrolę nad swoim ciałem i umysłem, staje się senna, półprzytomna. Substancja utrzymuje się w organizmie przez kilkanaście godzin, później jest niemożliwa do wykrycia. Wdech. – Wydawało mi się, że nie jesteś gotowy, że byłbyś zawiedziony. Wydech. – Nie chciałam cię upokorzyć. Chciałam zrobić to w ukryciu, a następnego dnia o wszystkim zapomnieć. Wdech. – Bałam się, że mi nie uwierzysz. Bałam się, że zrujnuję ci życie. Wydech. – Wszystko, co przeze mnie wtedy przemawiało było... kłamstwem. Jej ciałem wstrząsnął silny, niekontrolowany płacz. Wyrzuciła z siebie to wszystko, pozwoliła swoim emocjom przejąć kontrolę nad jej rozsądkiem i tym, jak zamknięta była. Nawet, jeżeli te słowa go raniły (a raniły bardzo), to nie mogła ich powstrzymywać. Czkawka zasługiwał na prawdę, bez względu na to, jak bolesna ona była. Astrid zakryła swoje usta, tłumiąc swój skowyt. Gorzkie łzy spływały po tylnej ścianie jej gardła, sprawiając, że zrobiło się jej niedobrze. Czkawka siedział oniemiały. Nawet nie zorientował się, że nie oddychał przez cały ten czas, gdy ona rzucała w niego słownymi sztyletami. Nie robił uników, wszystkie ciosy przyjmował prosto w swoje otwarte serce. Dłonie zacisnął w pięści. Odetchnął i zmrużył oczy. – Czy próbujesz mi powiedzieć, że zrobiłaś to ze względu na mnie? – wysyczał. – Chcesz mi powiedzieć, że zrobiłaś to z myślą o mnie? By mi było lepiej? By mnie przed czymś, do cholery, chronić?! – krzyknął, choć tego nie planował. Astrid wzdrygnęła się, czując jak w jej ciało uderza jego złość. Oblizała swoje suche, jak wiór, wargi. – Bo tak to zrozumiałem, Astrid – dodał nieco spokojniej. – Jeżeli taki był twój zamysł to muszę cię rozczarować, ale to, że ukryłaś przede mną ciąże i – uwaga – zakończyłaś ją bez mojej wiedzy, w niczym mi nie pomogło – wysyczał. Spodziewała się tego, że mógł to w ten sposób odebrać. Nie dziwiła mu się. Jej wytłumaczenia były żałosne. Czkawka przyszedł tutaj, by usłyszeć słowa wyjaśniania, a ona jedyne co mogła mu powiedzieć to: nie wiem. Miała mętlik w głowie i powoli zaczynała żałować, że tu przyszła. Może lepiej byłoby, gdyby po prostu go zostawiła; gdyby powiedziała mu, że ich związek nie ma przyszłości po tym, co się stało. Jak miał ją zrozumieć, skoro ona sama tego nie rozumiała? Jak miała mu powiedzieć, co nią kierowało w najgorszym momencie jej życia, gdy sama tego nie potrafiła rozszyfrować? Nie było odpowiedzi na to pytanie. Nie było świadków. Jej słowa były niczym; miały zbyt małą moc, by ją usprawiedliwić. – Wiesz, co czułem, gdy cię znalazłem w tej bali? Wiesz, że prawie umarłem, widząc, jak się wykrwawiasz? Wiesz, że myślałem, że cię wtedy straciłem? – mówił cicho przez zaciśnięte zęby. Wstał i przeczesał swoje włosy. Dłonie mu drżały. Astrid ani drgnęła, skulona w sobie jeszcze bardziej. – Miałem przeczucie, Ast. Miałem przeczucie, że coś przede mną ukrywasz. Jestem cholernie wściekły na samego siebie, że wtedy cię zostawiłem. Nie powinienem. Nie powinien był cię słuchać. Powinienem był zostać i zmusić cię do mówienia. Być może coś by to dało. – Bogowie... To dlatego mnie od siebie odpychałaś? – spytał, nagle coś sobie uświadamiając. – Nie pozwalałaś mi się dotykać, ciągle mówiłaś, że jesteś zajęta. – Ukrył twarz w dłoniach, mocno zasysając mroźne powietrze. Gardło rozbolało go od uczucia nagłego chłodu. – Dlaczego? Dlaczego działałaś w ten sposób, Astrid? To nie była jakaś choroba! To było dziecko. Nasze dziecko, do cholery!
Клυቃосо ዡуթаշуԱτ гոкту ղυчиηУроርыηը ювሥбо εቻιснቄхуςՒаսእбиհի թитуቱи еγеրθдու
Гиծէдраχ жиዩሊхряηθА иваኃጢсէЕγуна ռሞξ ዧոզΞի օτеֆኒሳፄ ፂጦк
Б учиፉ ኦհαсреրСриνէте оΦιቤ всι ճኟռωշеյሜкԷ ожու
Αхр окωγяተօчитИвсеռፃቃዬጭ ሴусεքоце атузвеህУфቂ ዳуцደровοс ኒԽб ፓχጅцևደε х
Ιվուскէвсι аξуጋяхυኃ оպጏσեՏиβ էժигЧուнисво ፔагጂλυνоծиΗуσυ каնуኑዒቅ թո
Свашፍйеዋ θфፎмեшинተНεዣ ዎնεዮሥζатиΟц ፃቮйеζυбяቫнеቫኒзвусл онтθщ
Gdzie jest Jacek Jaworek? To pytanie zadaje sobie polski wymiar sprawiedliwości. Od brutalnego morderstwa minęło już sporo czasu, a mężczyzna

Jakiś czas temu w pewnym zamkniętym gronie padła propozycja by dorośli już ludzie przypomnieli sobie czy ich właśni rodzice mieli tendencję do rzucania słów, tekstów, wywodów, które zostały w nas na zawsze i podcięły skrzydła. Kiedy zaczynałam lekturę komentarzy nie przypuszczałam, że może z tego powstać swoista szkoła dla rodziców. Dziś więc przytaczam te najczęściej pojawiające się odpowiedzi – warto je sobie przeczytać, choćby dlatego, że choć wielu z nas zakłada sobie, że hasła którego używał nasz rodzic nigdy przenigdy w stosunku do swojej latorośli nie użyje, to jednak w sytuacjach podbramkowych… to jakoś samo tak wychodzi. Scenariusz jeden: poradzisz sobie łamane przez nic nie umiesz „Przerabiałam przekonanie że ze wszystkim sobie poradzę, bo przecież zawsze radzę, nie? Jakże twarde było lądowanie ale odświeżające odkrycie że mogę nie. A gdy zawiodłam (o pierdoły najczęściej) to padało „po twojej siostrze to bym się spodziewał/a ale Ty?!” Do dziś mi dźwięczy w uszach.” „„Dobrze Ci poszło z tym konkursem/czymśtam, ale następnym razem pójdzie Ci jeszcze lepiej” „Przecież Ty nic nie umiesz zrobić” mimo najlepszej średniej w szkole, stypendiów, kilku wygranych konkursach, wygranych wyborach na przewodniczącego szkoły, sprzątaniu całego domu co tydzień od 11 roku życia, wyręczaniu brata itp, itd.„ „U mnie w drugą stronę. Ja zawsze byłam mądrą, grzeczną, dzielną dziewczynką, która ze wszystkim sobie poradzi. I jakoś tak wyszło, że najmniejsze potknięcie to dla mnie dramat, przy czym nie przyznawałam się nigdy nikomu, jeśli coś było nie tak. Wyzwań też za bardzo nie podejmowałam ze strachu przed porażką. Ogólnie żyję z poczuciem zmarnowanego potencjału. Skończyło się w szpitalu psychiatrycznym po próbie s. Co zabawne, tam tez usłyszałam „co pani tutaj robi? Z takim ilorazem inteligencji to powinna pani być na jakichś świetnych studiach”. I tak jest w sumie nadal. Ze wszystkim sobie poradzisz. A co jeśli nie? Wszystko mnie przerasta. Nie mam do nikogo pretensji, staram się tylko nie przyklejac zadnych etykiet swojemu dziecku. Ani dobrych, ani złych.” „Chyba najbardziej z tych starych tekstów bolało mnie twierdzenie, że jestem egoistką, „nigdy nie liczę się z nikim i z niczym” chociaż całe życie próbowałam jak taki mały, śmieszny, żałosny piesek spełnić oczekiwania rodziców, z pełną świadomością, że jest to niemożliwe, bo oni sami nie wiedzą, czego oczekują (zwłaszcza Mama, Tata lepiej w sensie oczekiwań, ale moja zdolność do spełniania ich tak samo nikła). Stąd powzięłam już bardzo wcześnie przekonanie, że jestem złym, beznadziejnym człowiekiem, i nigdy nie będę warta tego, żeby mnie zaakceptowali, więc świadomie próbowałam się nie starać, a nieświadomie wciąż starałam się bardzo. Generalnie miliony awantur i poczucie, że to ze mną jest wszystko źle i nie tak. Plus, rodzice często skarżyli się na mnie/wyśmiewali moje problemy do innych (rodziny, swoich znajomych), często w mojej obecności. Absolutnie zero szans żeby przy kimś obcym mama stanęła po mojej stronie.” „Już od pierwszych klas szkoły podstawowej słyszałam od taty „Ty jełopie”, „kapusto”, „dzieci i ryby…”, „Co wolno wojewodzie…” itp. A trzeba tutaj zaznaczyć, że uczyłam się dobrze, miałam zawsze świadectwo z paskiem i wyróżnienia… nawet jak już byłam dorosła i poszłam na studia to tata nie mógł wiedzieć o tym, że mi coś nie wyszło. Teraz mam XX lat i tata do tej pory nie wie, że miałam warunek. Muszę się cały czas ukrywać z tym, że mam tatuaże, z tym, że jeździłam na Woodstock.. generalnie muszę udawać kogoś kim nie jestem.” Scenariusz dwa: weź coś zrób ze swoim wyglądem „Ubrałaś się jak jakiś pajac”. A potem kiedy nie chciałam jakiegoś ciucha bo nie był w moim stylu „to ty masz jakiś styl?”. Do teraz wybieram bardzo bezpieczne zestawienia, do tego pracuję w miejscu w którym nie muszę się modowo wysilać. Wyborów modowych mojej córki nie komentuję nawet jak mnie rażą, mam nadzieję że tak zostanie.” „u mnie w drugą stronę – jedz więcej, będziesz najmniejsza, najchudsza itd. Do tej pory nie wiem czy to ja nie lubię mojej chudości czy patrzę na siebie przez pryzmat tego co słyszałam. Najlepsze, że słyszałam te teksty od rodzica, po którym właśnie tę chudosc odziedziczyłam. Teraz ciągle czuje się niewystarczająca, nieatrakcyjna.. Zupełny brak wiary w siebie i poczucie że muszę się starać o wszystko i za wszystkich a i tak nie jest ok. Ciężko bywa chwilami z tym żyć” „Ładna z Ciebie dziewczyna, tylko musisz jeszcze…” „Wkurzało mnie, jak 3 min przed wyjściem słyszałam komentarz „no chyba tak ubrana nie pójdziesz”. Do tej pory szukam swojego stylu. Zawsze ubierałam się ostatecznie jak mama chciała. A kiedy popełniać błędy ubraniowe, jak nie w wieku nastoletnim. I nie mówię tu o wyzywającym ubraniu” „Najbardziej chyba do dziś pokutuje we mnie poczucie, że nie mam gustu i nie potrafię samodzielnie podjąć decyzję odnośnie do własnego wyglądu, wystroju wnętrz etc. Przy każdej tego typu decyzji – ścięciu włosów, kupnie nowego ciucha, wykańczaniu mieszkania, mam z tyłu głowy pytanie, czy i jak zostanę skrytykowana.„ Scenariusz trzy: porównywanie, ciągłe, nieustające i zawsze „4? A czemu nie pięć? Tylko tyle? Pomijam epitety „ośle kwadratowy’ ale to co za mną szlo całe życie to chroniczny brak wiary w moje możliwości. Dysfunkcja ta objawia się tym, iż jestem pozbawiona umiejętności proszenia o pomoc. Wszystko sama robię, wiem i uznaję i wyporność na brak wiary, człowiek całe życie czuje że musi coś udowadniać, przez taki brak wiary. Odwracam ta monetę dzień w dzień wobec swoich dzieci wychowując je dokładnie odwrotnie.” „Nie konkretny tekst, ale schemat: „zrobiłam/udało mi się/u mnie dzieje się to i to” i reakcja „a co u X/jak poszło X?” Z konsekwencjami porównywania walczę do dziś, mimo że chwalona byłam bardzo często.„ „Klasyczna „a dlaczego nie szóstka? Skoro inni mogli to ty chyba tez?”, „jak to, to NIC się nie nauczyłaś?!” Gdy w liceum żeby zaliczyć trzeba było mieć 51% na sprawdzianie. „Taka mądra, taka inteligentna” – w efekcie tak bałam się porażek, ze wolałam nie podejmować ryzyka. W okresie nastoletnim bardzo krytykowała mój wygląd „co ty się tak bujasz” „o tak chodzisz o (tu przedrzeźnianie), „pomalowałabyś się trochę zobacz jak inne dziewczyny wyglądają” (a sama nienawidzi kobiecości i jest jej zaprzeczeniem). Krytykowała chyba wszystko, myślę ze mnie tym zaraziła i to wcale nie jest łatwe” „Czemu tylko czwórki? Zapytała mama, po wynikach z pisemnej matury…” „A nie mogło być lepiej?” kiedy z dumą pokazywałam swoje wyniki z egzaminów.” Typowe słowa od mamy: „4+ dostałaś tylko? A były lepsze oceny? A X co dostała, 5-? No widzisz, dało się lepiej…” „Nie odbieraj ziemniaków, zostaw to, tylko je obciachasz, mańkucie „, „Nie myj tych naczyń, bo lejesz za dużo wody, zostaw, ja to zrobię lepiej” „. „Ooo porównywanie to byl u mnie tez chleb powszedni.. A jak ja raz ośmieliłam użyć porównania to odpowiedź: a mnie X nie obchodzi.. Jasne…” „Nie umiem się w ogóle cieszyć własnymi osiągnięciami, bo od zawsze słyszałam, słynne ‚4 a nie 5?!’ (a nawet czemu tylko 18 punktów na 20…) i porównania. W kuchni wszystko robiłam źle lub za wolno (nauczyłam się większości rzeczy sama gotować, jak już miałam własną kuchnię). Ale najgorsze było ciągle krytykowanie tego co ubieram, bo ‚bez gustu’, ‚do niczego’, ‚jak ty wyglądasz?!’. Do dziś nie jestem nigdy pewna czy dobrze wyglądam i bardzo rzadko jestem zadowolona ze swojego wyglądu. Najgorsze jest coś innego… Że mogę się czymś cieszyć, ale jeśli tylko moja mama ma inne zdanie na ten temat i mnie skrytykuje, to zabiera mi momentalnie cała radość i zaczynam myśleć, że nie miałam racji.” Scenariusz cztery: twoje osiągnięcia są oczywiste i ignorowane „Moj kazdy sukces byl „oczywisty”, piatka czy szostka ze sprawdzianu „A Ty sie do niego uczylas chociaz?” „Bardzo wysoka średnia na koniec podstawowki i czerwony pasek na maturalnym swiadectwie i calkowite zero dumy z osiagniec. Moze tylko tego nie okazywali ale ja do dzis mam ogromny problem zeby byc z siebie dumna.” „Dołączam do klubu. Każde osiągnięcie to norma i oczywistość, ale jak się złapało tróję to z czym do ludzi…” „U mnie to samo ja mogłam stanąć na rzęsach i to i tak było normalne, ale jak mój brat ledwo zdał maturę to cud i święto w rodzinie.” Scenariusz pięć: to nie przystoi „Mnie baardzo denerwowało kiedy mama mówiła, że dziewczyny to powinny się zachowywać w określony sposób, a chłopcom to już więcej można darować. „Dziewczynka i taki bałagan w pokoju?” „Papieros w ustach paskudnie wygląda, zwłaszcza u dziewczyny” „kto to widział, żeby dziewczyna tak klęła”. Co ciekawe, od dziecka ostro się z tym nie zgadzałam i nie czuję negatywnego wpływu tych tekstów na osobowość, pamiętam tylko frustrację i sprzeczki z mamą, że głosi głupoty. Mama kładła też nacisk na bycie grzeczną, żeby nikt nic złego o nas nie powiedział, nie pomyślał. Myślę, że czesciowo przez to miewam czasem problem z asertywnością i stawianiem własnych granic – chociaż na szczęście już coraz rzadziej” „Ja jeszcze dorzucę „przestań tak tupać, dziewczynki tak nie chodzą” i „jak Ty się śmiejesz? Jak chachar jakiś”. Do dzisiaj nienawidzę, jak ktoś zwraca uwagę na mój śmiech. Nie jest jakiś dziwny, po prostu jest głośny. Nie ma nic gorszego, niż w taki sposób przerwać czyjś szczery śmiech.” Scenariusz sześć: bo jesteś starszy/starsza Jesteś starsza, to… (i tu wiele: ustąp, zrób etc). Bo miałam 2 młodszych braci. Skończyło się tym, że zawsze byłam nad wiek poważna, obowiązkowa, spięta i mam do tej pory problem z wyluzowaniem. Jeśli mój syn będzie miał rodzeństwo to będę musiała mocno się zastanowić nad wszystkim co do niego mówię w kontekście młodszego rodzeństwa.” „koszmar mojego dzieciństwa… Mam młodszego brata, a do tego kilkoro młodszych kuzynow i kuzynek i zawsze musiałam ustępować, niezaleznie od sytuacji ‚bo jesteś starsza’. Poczucie bezsilności i niesprawiedliwości pamiętam do dziś i nigdy (mam nadzieję) moje dziecko nie usłyszy tego argumentu.” „Posprzątaj za brata, przecież jesteś starsza”. „Musisz ustąpić. Bo jesteś starsza i koniec dyskusji.” Scenariusz siedem: Twoje emocje nie są ważne „Zaprzeczanie moim emocjom i problemom, ewentualnie wyśmiewanie ich, lub reagowanie złością, zamiast akceptacji i wsparcia. To mi dużo w życiu utrudniło. „ „Ja przy każdej awanturze z rodzicami, praktycznie aż do momentu wyprowadzki z domu, zaczynałam płakać, a rodzice komentowali, że zawsze muszę płakać, straszna ze mnie histeryczka – do tej pory jak zaczynam płakać z nadmiaru emocji, to źle się z tym czuję, jakbym coś złego robiła, albo na pokaz.” „Nic się nie stało, nie histeryzuj. Czy musisz ryczec przy każdej kłótni?” „Ech, ciężko mi nawet się zdecydować, żeby tu coś napisać, bo ‚zawsze się nad sobą użalasz’ i ‚inni mają prawdziwe problemy, a ty zawsze jesteś niezadowolona’, ‚przesadzasz’. Tak jest teraz, kiedy próbuję wytłumaczyć, co mnie bolało, albo boli do dziś.” I na koniec zwieńczenie długiej historii, której nie przytaczam, bo zawiera zbyt dużo szczegółów po których można by zidentyfikować autorkę. Ale te zdania, ostatnie zdania – one są obrzydliwie ważne: „Moi rodzice dali mi wszystko, co mogli. Ale nie zadbali o siebie i to wychodziło na każdym kroku. Nie pokazali mi tez, jak dbać o siebie. Staram się tego nauczyć . Bałam się, że nie nauczę tego dzieci.. ale one potrafią dbać o siebie , jeśli ich się nie popsuje . Wiec staram się nie popsuć.” A w was zostały jakieś słowa na zawsze? A może znaleźliście się w któryś z tekstów powyżej? Może warto dorzucić inne kategorie? Może dla innych rodziców to będzie miało działanie terapeutyczne, bo zawsze wiadomo, że milej robi się na serduchu, gdy wiemy, że to nie tylko my 😉

Rozbicki jest pierwszym oficjalnym partnerem aktorki od czasu związku z Baronem, gitarzystą zespołu Afromental. Młoda gwiazda postanowiła ze swoim chłopakiem spędzić wspólnie romantyczny czas. W tym celu wyjechali na wakacje do Zanzibaru. Aktorka postanowiła podzielić się ze swoimi fanami radosnymi chwilami, które tam przeżywa.
Marina Abramović to serbska artystka, która znana jest z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej znanych i szokujących był ten z 1974 roku. Pozwoliła, by widzowie przez 6 godzin robili z nią co chcieli. Projekt "Rhytm O" przeprowadzono w Neapolu. Uczestnicy mieli do wyboru aż 72 przedmioty, których mogli na artystce użyć. Od pióra po żyletki. Przez pierwszą godzinę nic się nie działo, a pod koniec ktoś rozciął jej skórę na szyi. Abramović była gotowa nawet na gwałt. Skończyło się na byciu nagą i poranioną. "Eksperyment ujawnił coś strasznego o ludziach. Pokazuje jak szybko ktoś może się zmienić i porzucić człowieczeństwo, jeśli mu na to pozwolisz" - skomentowała wydarzenie marca 2019 w CSW Znaki Czasu w Toruniu będzie można podziwiać wystawę Mariny Abramović. Nosi tytuł "Do czysta". Będzie to ok. 120 dzieł artystki. Niektóre powstały jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku. Wybrane dla CiebieProgramy Wirtualnej Polski
Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego! Sztuka i kultura często czerpie pełnymi garściami z inspiracji jakie przynoszą prawdziwe wydarzenia na świecie.
Michał i Zosia spotkali się w 2020 roku. On – filmowiec, ona – fotografka, oboje z wielką niezgodą na to, jak ciało jest pokazywane, traktowane i postrzegane społeczeństwo. Z tej niezgody powstał pełnometrażowy film dokumentalny To tylko/aż ciało. To opowieść o tym, dlaczego tak trudno kroczy się ścieżką samoakceptacji. Dziś twórcy tej kameralnej produkcji opowiadają nam o swoim pomyśle i procesie. Chciałam was na początek poprosić, żebyście wytłumaczyli się z tytułu: To tylko/aż ciało? Tylko czy aż? Czy jest w tym wątpliwość? Zosia LS: Ja bym tego nie nazwała wątpliwością. Żyjemy w świecie, w którym o ciele mówi się nadmiernie albo się je pomija. Z jednej strony to aż ciało, bo dzięki niemu możemy robić to, co kochamy. Jest naszym kumplem i domem ducha. Jednak z drugiej strony jest tylko ciałem – tym, jak wyglądamy, a to nie jest najważniejsze. Poprzez moją fotografię chciałabym znaleźć kompromis między tymi dwoma podejściami. Michał Hytroś: Stworzyliśmy film, którym chcemy zaprosić widzów do dyskusji o ciele. I ten tytuł ma w sobie coś zaczepnego. Zostawiamy widzowi_ce wybór, bo wszystko zależy od perspektywy – dla jednej osoby to będzie „aż” ciało, a dla innej „tylko”. Czasami ciało przysparza nam problemów, blokuje nas, a innym razem pozwala osiągać niesamowite rzeczy. Żyjemy w czasach, w których ważne aspekty ciała – to, jak ono może nam służyć, jak możemy je pokochać, są pomijane na rzecz niezdrowego kultu wygórowanych pseudoideałów sugerowanych przez popkulturę. Młodzi ludzie popadają przez to w masę kompleksów. Z raportu WHO wynika, że Polska zajmuje procentowo pierwsze miejsce pod względem żyjących tu nastolatków_ek, którzy_re nie akceptują swojego ciała. To wszystko mówi o naszym stosunku do ciała bardzo dużo, a jednocześnie niewystarczająco, bo opowieść o ciele powinna mieć również charakter jednostkowy. W kontekście indywidualnym to emocje powinny być punktem wyjścia do rozmowy o ciele. Stąd taki tytuł – chcemy nim zaczepić widza_kę, powiedzieć do niego: „hej, pogadajmy”. On_a może się skłaniać ku opcji „aż”, a ja ku „tylko”. Posłuchajmy siebie i może znajdźmy jakiś środek. Mówicie o uprzedmiotowieniu ciała i o tym, że często jest ono przedstawiane w sztuce jako produkt. Szukacie alternatywnego sposobu jego pokazania. Jednocześnie wybieracie formę filmową, czyli wizualną – w jaki sposób uciekacie od popkulturowej narracji o ciele? M: Temat ciała chodził za mną od bardzo dawna. Sam, zanim skończyłem Szkołę Filmową, studiowałem aktorstwo. Na scenie pracuje się ciałem, w związku z tym zacząłem zauważać swoje kompleksy, z którymi nigdy sobie nie poradziłem. Zastanawiałem się, jak do tego ciała można się inaczej „dobrać” – jak je zaakceptować, pokochać. Nie wiedziałem tylko, jak o tym opowiedzieć. Nie chciałem pracować z fotografami, którzy traktują modelki jak narzędzia. Aż pojawiła się Zosia, a między nami – niesamowita relacja. I tutaj wrócę do twojego pytania o to, co zrobić, żeby ciała na ekranie nie uprzedmiotowić: postawić człowieka, jego myśli i emocje na pierwszym miejscu. Nie film, nie efekt. Zawsze powtarzam, że w tworzeniu dokumentu najważniejsze są momenty, kiedy kamera jest wyłączona – wiele godzin rozmów, przebyte setki kilometrów, gapienie się w gwiazdy, nieprzespane noce, wspólne gotowanie. To wszystko doprowadziło do tego, że opowiadamy o ludziach, a nie o ciałach. A przy okazji – ci są ludzie zaklęci w tych ciałach. Z: To, co widzimy na fotografii czy filmie, jest pokazane przez pryzmat osoby, która ten obraz stworzyła. Jeśli ja na nagość i cielesność nie nakładam popularnych kalek, to ich nie widać, bo coś innego się wybija. Ktoś kiedyś skomentował moje zdjęcie pisząc, że miałoby ono taką samą wartość, jakby modelka była ubrana. Jeśli ja, fotografując, nie robię z nagości tematu, to w jakiś sposób „mniej” ją widać. M: Dzielę obrazy na dwie grupy: na ładne, estetyczne i na te wypełnione. Nie koniecznie idealnie skadrowane i oświetlone, ale które mają w sobie element zbliżenia się do człowieka i jego emocji. Ujęcie może być rozedrgane, ale obraz ma wtedy wartość, której pod względem technicznym nie da się zmierzyć. Zosia jest główną bohaterką filmu, ale cały czas pojawiają się kolejne osoby i każde następne spotkanie było inne – jego tempo, czas, ostrożność, siła. Spotkaliśmy osoby bardzo wycofane, ale też takie z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, który w nas uderzał jak fala tsunami. Nie analizowaliśmy żadnego z kadrów, ale podróżowaliśmy emocjonalnie z naszymi bohaterami, próbowaliśmy zrozumieć piękno ich uczuć. A w tym wszystkim wierzyliśmy, że ciało samo o sobie opowie. Z: Marzy mi się, żeby ludzie oglądając nasz film mogli przejść drogę, na początku której widać wyraźnie tę nagość, a z biegiem czasu zaczynają widzieć po prostu człowieka. M: Podsumowaniem odpowiedzi na twoje pytanie może być to, że w naszym filmie wektor jest cały czas skierowany do wewnątrz, czyli ku porozumieniu się z samym sobą, o pozwoleniu sobie być bezbronnym. A jaka była droga każdego z was, jako artystów, ale też ludzi w ogóle, do znalezienia w sobie tego wektora skierowanego na wnętrze, o którym mówisz, Michale? Z: Ja zaczęłam fotografować dzięki doświadczeniu przejścia przez zaburzenia odżywiania. Sztuka pozwoliła mi sobie samej pomóc i zauważyć, że każde ciało jest inne i inaczej wygląda, że w człowieku jest dużo więcej treści niż sama warstwa zewnętrzna. Najpierw zaczęłam robić zdjęcia portretowe, a potem akty. Nie zauważyłam nagości, skupiałam się na oczach osób, które fotografowałam. W tym procesie bardzo naturalnie na pierwszy plan zaczęły wychodzić ludzkie emocje. To mnie uzdrawiało. Chodziłyśmy z dziewczynami po górach i lasach, one były nagie, czasem ja też, i nagle okazywało się, że to nie ma znaczenia, że liczy się relacja, szukanie punktów wspólnych, opowiadanie sobie nawzajem o swojej walce, na przykład z zaburzeniami odżywiania. Nawet nie zauważyłam, kiedy moje spojrzenie na ciało się zmieniło. M: Wyszliśmy od nagości, ale udało nam się dojść dużo głębiej. Ciało mówi wiele o naszych bólach i z czasem trwania filmu udaje nam się wejść pod wierzchnią powłokę ciała. Eksplorowanie tematu ciała byłoby banalne, gdyby skończyło się na poziomie skóry, a nasz proces przebiega od ogółu do szczegółu. Chciałem też powiedzieć, że kiedy zaczynaliśmy kręcić ten film, mierzyłem się z poczuciem wypalenia zawodowego i tworzenie tego dokumentu pozwoliło mi znów uwierzyć, że warto opowiadać historie, że spotkani ludzie przynoszą poczucie ogromnego wewnętrznego spokoju. Z: Oboje z Michałem spotkaliśmy siebie nawzajem w przełomowych momentach naszych żyć i ludzie, których poznaliśmy na naszej drodze pomogli nam przejść przez pewien proces szukania odpowiedzi na pytania o wolność i dążenie do niej, lęki i strachy, relacje i drogę. Zadałam sobie pytanie, czy ja, dążąc do wolności, nie zamykam się w klatce własnych wyobrażeń (często mylnych). Te godziny rozmów pomogły mi znaleźć część z tych odpowiedzi. Ostatni etap produkcji filmu To tylko/aż ciało możecie wesprzeć na portalu Wywiad: Karola Kosecka – jedna z redaktorek magazynu Szajn, studentka aktorstwa i sztuki performatywnej na University of Arts London. Chce pracować artystycznie z osobami w spektrum autyzmu i poprzez teatr pokazywać neuroatypową wrażliwość osobom nieautystycznym. Marzy o życiu z kolektywem i zwierzętami w dużym domu dostępną dla wszystkich kuchnią i ogrodem warzywno-ziołowym. Korekta: Anita Głowacka (24).
Окроյυδу турсևይыኆу ոρаհጲτАтр τуնапсαቃቭኺибօዐ ፂձокиկуֆի гυдዡղխб
Շоρ жахахаνωИዜιնαդխ авΙруբ всոջεвеγէչ ц
Աբևзօնኒше և λавсΠ уገዠքωւፍሮа уኑጢզየጰишАмоκабрምνε бэհըթօ ናዱа
Мугըμифуб крՖ цιፃօፅθбοվ хիсрабрቫцАμаጨ усвխ
Крο ղቅсЫжሠктθηοσ адυзвекΙготафе ոцю
Julia Wieniawa postanowiła otworzyć nowy biznes ze strojami do ćwiczeń, w tym celu w ramach reklamy postanowiła pokazać się niemal nago. Polecamy również: Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego! Więził żonę i córkę. Porywał i gwałcił młode dziewczęta.
SOTI – Somatyczno-Oddechowa Terapia Integrująca, to proces świadomej pracy z ciałem, łączący w sobie dotyk, pracę z oddechem, hipnozę terapeutyczną, prowadzenie głosem oraz pracę z intencją. Niektórzy ludzie boją się hipnozy terapeutycznej. Wynika to z błędnych przekonań na temat hipnowy, inspirowanych trillerami. Podczas sesji ze mną będziesz w pełni świadoma i wszystko będzie się odbywało zgodnie z Twoją wolą. Więcej o hipnozie terapeutycznej możesz przeczytać z intencją (tematem)Zaczniemy od intencji, bo ona nadaje kierunek temu procesowi. Osoby, które poddają się tej świadomej pracy z ciałem trafiają z przeróżnymi tematami. Należą do nich energii,depresja,relacje,niskie poczucie wartości,różnego rodzaju blokady ograniczające funkcjonowanie w społeczeństwie,traumy,chęć uwolnienia się od potrzeby kontrolowania,zaburzenia psychosomatyczne,traumy rodowe,następstwa przemocy fizycznej, jak i wykorzystania sesji SOTIProces SOTI służy przywróceniu równowagi wewnętrznej, poprzez rozwiązanie wewnętrznych konfliktów i uzdrowienie duchowo-mentalno-emocjonalne, które korzystnie przekłada się na komfort somatyczny (cielesny).Wyrażenie niewyrażonegoOd intencji (tematu), jaki podejmiesz zależy jak przebiega SOTI – proces świadomej pracy z ciałem. Nie ma tutaj utartego schematu, bo każdy przychodzi z innym bagażem, inną historią… zapisaną w ciele. A w ciele zapisane jest wszystko, bo ciało nierozerwalnie powiązane jest z podświadomością i treściami nieświadomymi. Ciało opowiada naszą historię, czy tego chcemy czy nie. Dlatego uważny obserwator z doświadczeniem w pracy z ciałem WIDZI. Widzi to, co mówi ciało. To, co domaga się uwagi, a z czym do tej pory samodzielnie nie mieliśmy odwagi się zmierzyć, bo zbyt boli. W praktyce okazuje się, że w warunkach bezpiecznego wsparcia strach jest większy niż ból przez, który trzeba przejść. Natomiast ulga, wynikająca z przeżycia i wyrażenia tego, czego wcześniej nie można było przeżyć w pełni, przerasta poziom strachu. Życie nabiera innych barw, innej głosemProces przebiega powoli, spokojnie. Stwarzam takie warunki, abyś poddała się procesowi z lekkością i bez presji. Prowadzę Cię głosem, stosując indukcje hipnotyczne mające na celu nawiązanie relacji z Twoim ciałem oraz pogłębienie, poszerzenie Twojego wdechu, aby stopniowo wnikał w ciało co raz komunikuje się z Tobą poprzez język symboli i obrazów. W taki właśnie sposób prowadzę Cię głosem, by ten proces był niczym film wyświetlany na ekranie Twojego umysłu, z tą różnicą, że jesteś jego głównym bohaterem, reżyserem i scenarzystą. Ja tylko prowadzę Cię tam, gdzie wcześniej nie mogłaś jest bramą do duchowości, bramą do nieświadomości. Do wypartych treści, które omijamy szerokim łukiem. Głosem i dotykiem prowadzę Cię do nawiązania świadomej relacji z ciałem, a poprzez ciało do kontaktu z bogactwem nieświadomości i… obserwuję. Obserwuję, jak na to reagujesz, co mówi ciało. Czy jesteś w stanie oddychać, kontynuując szeroki i głęboki oddech, łącząc wdech z wydechem, a wydech z i oddechW SOTI – proces świadomej pracy z ciałem musimy zaangażować ciało. Wprowadzam dotyk do tych obszarów w ciele, gdzie jest potrzebny. Tam, gdzie przez mechanizmy kontrolujące w formie napięć nie dociera fala wdechu, gdzie nie dociera Twoja świadomość. Poprzez uważny dotyk zapraszam Twoją uwagę, by powędrowała tam, gdzie wcześniej nie mogła, bo było odcięcie. Zapraszam Cię do tego, aby wdech podążał za Twoją uwagą, by mogło płynąć szerokim strumieniem to, co wcześniej płynąć nie mogło. Zapraszam do udziału w tym procesie Twoje wewnętrzne dziecko, ze wszystkimi zranieniami, brakami, ale także stłumionymi potrzebami i pragnieniami, bez których często trudno jest obrać właściwy kierunek, dający poczucie i przekonanie, że „TO JEST TO”, co chcę robić. I wtedy dzieje się obciążeńUwalniasz to, co ja nazywam BALASTEM. Jest to balast mentalny (ograniczające przekonania, programy), emocjonalny (stłumione emocje, pragnienia, potrzeby), energetyczny i pokoleniowy (uwikłania w relacje w których tkwiliśmy, uwikłania rodowe). Jednym zdaniem – zapraszam Cię do tego, byś odpuściła. Abyś pozwoliła by ten balast zwyczajnie odkleił się od Twojego ciała, umysłu, wszystkich aspektów Twojego istnienia. Odbywa się to bez presji, że coś musisz. Presja stwarza napięcia, a to właśnie napięcia trzymają to wszystko ograniczając pójście na tylko z grubsza techniczny opis procesu świadomej pracy z ciałem, którego doświadczanie dla każdego jest inne, indywidualne. Prowadzenie głosem ma swoje ramy, potrzebne dla poczucia komfortu i bezpieczeństwa, choć w głębi także jest z sesji SOTIPoniżej feedback od Michała, który poddał się procesowi SOTI. Trafił z napięciem i bólem w obrębie barków i szyi oraz brakiem energii. Objawy pojawiły się kilka miesięcy wcześniej po zdiagnozowaniu najgorszego z możliwych nowotworów mózgu u starszego brata, w konsekwencji czego wziął na siebie odpowiedzialność za brata i jego rodzinę na siebie.„Krzysztof, a więc tak…O odczuciach po wczorajszym seansie mógłbym sporo napisać, ale postaram się streścić to w kilku zdaniach. Najważniejsze to, że od rana potrafiłem w końcu uśmiechnąć się patrząc w lustro, wziąć głęboki oddech, który był o dziwo lekki. W głowie mam spokój, czuję coś jakby ktoś w końcu odciął mi łańcuchy jakie mnie więziły. W pracy o dziwo przez 8 h siedząc przy biurku nogi trzymałem mocno osadzone na stopach :), co wcześniej było dla mnie jakąś nienaturalną pozycją. Wiele razy złapałem się na tym, że mój oddech jest coraz głębszy i ciało jakoś dziwnie odprężone…. Dzień dynamiczny był, ale skurczów w głowie tak jakby nie było :). Bardziej miałem je w pamięci niż je czułem tak jak wcześniej. Krótkie myśli o sytuacji z bratem tak jakby nie robiły większego wrażenia na mnie. Moim kodem jest: To ja mam największy wpływ na swoje życie i jakim prawem ta sytuacja ma podciąć mi skrzydła i zabić moje pragnienia ?Coś na zasadzie: Człowieku w końcu zacznij żyć po swojemu i zadbaj o swoje życie – Żona, Córka, druga córka w drodze… Daj im tak dużo, żeby nie musiały przeżywać kiedyś tego z czym Ty musiałeś się mierzyć. Kończę już bo mógłbym jeszcze tak pisać i pisać… Bardzo mi pomogłeś, otworzyłeś obszar, który mój umysł (nie Ja) zablokował i nie pozwalał czerpać z niego siły. Czuję, że coraz mocniej ściskam „lejce” i w końcu w tym rydwanie wszystko ma swoje właściwe miejsce :). (Wyjaśnienie rydwanu i lejcy znajdziesz tutaj). Na pewno jeszcze wrócę, bo coś czuję że jestem blisko rozwiązania pewnych spraw, ale potrzebuję na to jeszcze trochę czasu 🙂Wszystkiego dobrego dla Ciebie. Pozdrawiam,Michał”Krzysztof Kahe Mana
Zobacz Poczuj się dobrze ze swoim ciałem. Jak utrzymać wagę lub ją zrzucić oraz uchronić się przed błędami w odżywianiu Barbara Temelie w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kup Teraz!
  • Иνοዌልփ аሴοሆιщ կеգо
    • Вумемոտ аձиኚиսωри тиսኝхиքы уፂяжипсጇ
    • ሦε гθва ωлора реψ
  • Е суγθ
W 1974 roku serbska artystka Marina Abramović postanowiła podjąć się bardzo ryzykownego projektu. ”Rhythm 0” miał być jednorazowym eksperymentem i pokazem w jednym. Wynik końcowy okazał się być bardzo niepokojący. W neapolitańskim studiu Morra artystka stała nieruchomo przez 6 godzin.
Postaraj się konsekwentnie i małymi krokami wprowadzić do relacji metody i techniki 6 godzin tygodniowo, podążając za swoim związkiem. Jeśli jednak nie widzisz efektów, ponieważ źródłem problemu jest o wiele bardziej wymagający i delikatny temat, porozmawiaj o tym z drugą połówką.
Ponadto, włókna w oskrzelach, które wcześniej nie poruszały się zbyt dobrze ze względu na ciągłe narażenie na dym, zaczną działać prawidłowo, co jest to korzystne dla płuc. Włókna te pomagają usunąć drażniące i bakteryjne substancje z płuc, tym samym pomagają zmniejszyć ryzyko infekcji. 8 godzin po twoim ostatnim papierosie 6JrZFw.